Do tragicznego zdarzenia doszło w miejscowości Plewnia (woj. wielkopolskie) Motocyklista, który jechał z Cekowa do Kalisza, na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącił 15-latkę. Dziewczynka została przewieziona do szpitala, ale w wyniku doznanych obrażeń zmarła. Motocyklista usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 8 lat więzienia. Do sądu trafił wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.
- 25-letni mieszkaniec gminy Ceków Kolonia usłyszał zarzut umyślnego naruszenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Kierował bez wymaganych uprawnień motocyklem marki Kawasaki. Nie ustąpił pierwszeństwa i najechał prawidłowo przechodzącą przez jezdnię po oznakowanym przejściu 15-letnią dziewczynę, która w wyniku doznania rozległych uszkodzeń ciała zmarła - informuje zastępca prokuratora okręgowego w Kaliszu, Janusz Walczak.
To przestępstwo zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Prokuratura po przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu motocyklisty skierowała do sądu rejonowego w Kaliszu wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.
Bez prawa jazdy
Mężczyzna, który kierował motocyklem również trafił do szpitala ze złamanym obojczykiem i kością śródstopia. Wiadomo, że był trzeźwy. Pobrano krew na badania pod kątem obecności środków odurzających.
Policjanci ustalili, że kierowca nie posiadał niezbędnych uprawnień, tj. prawa jazdy kategorii A, które jest wymagane do kierowania dużymi motocyklami.
Choć nie podają jeszcze jak szybko jechał motocyklista, to z charakteru obrażeń dziewczyny i zniszczeń motocykla wywnioskować można, że znacznie przekroczył 100 km/h w terenie zabudowanym, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h. - Zabezpieczone na miejscu ślady hamowania świadczą o tym, że motocykl poruszał się z nadmierną prędkością - przyznał na miejscu wypadku Sebastian Taranek z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Kaliszu.
Rodzina jest w szoku
- Co kilka dni tędy jeżdżą. Ten, od 14, trzeci raz sam tu jechał tego dnia. Czekał jakby akurat na nią... Wnuczka wracała od siostry i szła się uczyć do domu - rozpacza dziadek dziewczynki, wskazując palcem budynek po drugiej stronie ulicy. - Dała mi klucze, żebym jej w domu napalił. Musiała iść za mną chwilę później. Zdążyłem rozpalić ogień i wtedy to się stało - dodał.
- Od nas szła do domu, po pasach. Jakiś jechał motorem 200 na godzinę podobno. Gdzieś ją zahaczył, nie wiem jak to było. Słyszeliśmy huk. Wtedy mój syn leci i mówi "mama, Martynkę zabili" - wtóruje mu babcia 15-latki.
Autor: ib/ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24