Na przeprawie promowej w Milsku (woj. lubuskie), na samym środku nurtu Odry, samochód osobowy stoczył się z promu i wpadł do rzeki. Strażacy przy pomocy lin i łańcuchów musieli wyciągać auto z głębokości trzech metrów.
Mercedes z jak na razie niewyjaśnionych przyczyn zsunął się z promu po godzinie 9. - Chwilę płynął, a potem zniknął pod wodą - mówił nam dyżurny lubuskiej straży pożarnej. Na miejsce wezwano kilka zastępów strażaków, w tym jednostki ratownictwa wodnego.
Strażakom po dojechaniu na miejsce zajęło trochę czasu, aby dokładnie zlokalizować położenie samochodu w nurcie rzeki.
- Wiemy na pewno, że w środku samochodu nikogo nie było - uspokajał Andrzej Kulczycki, dowódca akcji strażaków.
Trzy metry pod wodą
Ok. 10.30 strażacy znali już położenie mercedesa. Chwilę później przystąpili do złożonej operacji wyciągania go z dna Odry. Płetwonurkowie podpłynęli łódką i zeszli do wody aby zaczepić liny, dzięki którym możliwe było podniesienie auta z wody.
- Akcja jest o tyle trudna, że prowadzona jest w wodach płynących, nurt jest dość silny - dodał Kulczycki.
Strażacy sprawnie poradzili sobie z ciężkim ładunkiem. O 13.30 mercedes, stojący jeszcze chwilę wcześniej na dnie, trzy metry pod powierzchnią wody, został wyciągnięty na brzeg. Przeprawa promem została wznowiona i obecnie funkcjonuje już normalnie.
Samochód wpadł do Odry w miejscu przeprawy między Milskiem, a Przewozem:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań