Specjalistyczne badania przeprowadzone na zlecenie prokuratury, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Nadal nie wiadomo, co było przyczyną śmierci Ewy Tylman. Śledczy są jednak przekonani, że dotychczas zebrane dowody wystarczą do oskarżenia o zabójstwo Adama Z., który od grudnia przebywa w areszcie.
Zlecone przez śledczych zaawansowane badania ciała Ewy Tylman miały doprowadzić do poznania szczegółów tej kryminalnej tajemnicy. Przede wszystkim przyczyn śmierci młodej kobiety.
Po znalezieniu ciała zlecono serię badań
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 r. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub Mixtura przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i jej znajomy Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam, około godz. 3:30 ślad po kobiecie zaginął.
Zwłoki 26-latki odnaleziono po ośmiu miesiącach. Tym samym potwierdziły się informacje o tym, że dziewczyna feralnej nocy znalazła się w wodzie. Jak do tego doszło, wciąż jest tajemnicą. Podobnie, jak przyczyny jej śmierci. Badania nie pozwoliły rozwiązać tych zagadek.
Decydujące będą glony?
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", badania nie wykazały obecności w organizmie alkoholu bądź substancji odurzających. Te jednak, jeśli były, to zdążyły ulec rozkładowi. Dziewczyna nie miała także żadnych złamań, które mogłyby świadczyć, że spadła ze skarpy.
Kolejne badania, o których informuje "Gazeta", miały wykazać czy Ewa Tylman zginęła w wodzie, czy już na brzegu. Tkanki pobrane z jej płuc zabarwiono, by sprawdzić czy ich włókna nie są przerwane, co mogłoby oznaczać, że do jej śmierci doszło przez utonięcie. Według ustaleń "Wyborczej", większość tkanek była w stanie zbyt dużego rozkładu i nie nadawała się do badań. Eksperci jednak nie wykluczają, że 26-latka mogła żyć, gdy znalazła się w wodzie. Na to mogą wskazywać okrzemki (rodzaj glonów) w płucach i nerkach.
Szczegółów wyników badań prokuratura nie ujawnia.
Adam Z. czeka na proces
W sierpniu poznański sąd zdecydował, że Adam Z., podejrzany o zabójstwo Ewy Tylman, pozostanie w areszcie na kolejne trzy miesiące - do 25 listopada. Mężczyzna przebywa za kratami od grudnia 2015 roku. Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa. Jak ustaliła nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza", śledczy chcą jeszcze w tym miesiącu skierować do sądu akt oskarżenia. Są przekonani, że dotychczas zebrane dowody wystarczą do oskarżenia Adama Z. o zabójstwo.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu informacji, które podaje "Gazeta Wyborcza" nie potwierdza, ale i im nie zaprzecza. - Do czasu zakończenia postępowania nie będziemy informować o ustaleniach śledczych - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
- Liczyliśmy się z tym, że te badania nie przyniosą żadnego efektu. Dlatego, że taki upływ czasu i warunki atmosferyczne sprawiły, iż nie możemy uzyskać więcej niż mamy w aktach - komentuje Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.
Jego zdaniem, zebrane jest sporo dowodów przeciwko Adamowi Z. - zeznania świadków, podejrzanego i nagrania z kamer. - Puzzle w tej układance powinny nam się domknąć i zakładam, że się domykają. Jest kilka dowodów, które nie pozostawiają wątpliwości, co do tego do czego tam rzeczywiście doszło - tłumaczy. Zdaniem Paplaczyka, proces Adama Z. powinien niebawem ruszyć.
8 miesięcy poszukiwań
Ciało Ewy Tylman wyłowiono z Warty 25 lipca. Ciało dryfujące w rzece zauważył około godz. 19:30 mężczyzna, mieszkaniec Czerwonaka, spacerujący wzdłuż brzegu rzeki. Znajdowało się w pobliżu mariny, w odległości około 10 km od mostu św. Rocha w Poznaniu, przy którym po raz ostatni w listopadzie zeszłego roku widziana była dziewczyna.
Na początku sierpnia w Koninie, rodzinnej miejscowości Ewy Tylman, odbył się jej pogrzeb.
Autor: FC/gp / Źródło: Gazeta Wyborcza / TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24