Policja i prokuratura badają sprawę kolizji drogowej, do której doszło w połowie września w Szamotułach. Jak informuje Radio Merkury, kierującym pojazd mógł być szef miejscowej drogówki, który miał zbiec z miejsca zdarzenia.
- Na zlecenie komendanta szamotulskiej policji, prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, wszczęte zaraz po kolizji, do której doszło w połowie września. Powinno zakończyć się ono w ciągu 30 dni od wszczęcia. Dokumenty w sprawie zostały przekazane do prokuratury w Szamotułach - informuje w rozmowie z tvn24.pl Sandra Śrama, oficer prasowy szamotulskiej policji.
Zapytana, czy śledczy sprawdzają informacje o udziale w kolizji kierownika wydziału drogowego w Szamotułach, odpowiedziała twierdząco. Dodała jednak od razu, że żaden świadek do tej pory nie potwierdził tych doniesień.
200 zł mandatu
Według informacji Radia Merkury do spowodowania kolizji przyznała się żona szefa drogówki i została ukarana mandatem w wysokości 200 zł.
Lokalny dziennikarz tygodnika "Dzień Szamotulski" miał jednak dotrzeć do świadków zdarzenia. Według nich z samochodu wysiadł mężczyzna i prosił, żeby nie wzywać policji. Świadkowie twierdzą także, że żona szefa drogówki miała pojawić się na miejscu dopiero po tym, jak doszło do kolizji.
Tu doszło do kolizji:
Autor: ib/par / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań