W poznańskim Nowym Zoo spalono kość słoniową. W ten sposób ogród zaprotestował przeciwko zabijaniu tych zwierząt, które może doprowadzić do ich wymarcia. - Chcemy, by te najcudowniejsze giganty ziemskie pozostały z nami - mówi dyrektorka zoo.
Na stosie położono 9 kilogramów kości słoniowej. Podpalenie ciosów usuniętych - Ninio - mieszkańcowi Nowego zoo ma być symbolicznym ciosem serce ogromnego przemysłu zabijającego zwierzęta.
- Ninio oo prostu miał chore zęby. Jego kość posłużyła nam jako symbol, spalimy ją by połączyć się w idei ochrony słoni na całym świecie - tłumaczy Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo.
W ochronie "najcudowniejszych gigantów"
Akcja miała na celu uświadomić społeczeństwu, jak poważnym problemem jest pozyskiwanie kości słoniowej. By ją zdobyć, kłusownicy zabijają te okazała zwierzęta.
- W ciągu 10-15 lat, wolnożyjących słoni afrykańskich i azjatyckich nie będzie. Te gatunki wyginą. Protestujemy przeciwko temu. Chcemy, by te najcudowniejsze giganty ziemskie pozostały z nami - mówiła Zgrabczyńska.
"Cenne precjoza" na telewizor
Około godziny 14:10 spod słoniarni ruszył orszak złożony ze specjalnych gości, pracowników zoo, urzędników i zwiedzających. Około godziny 15. goście specjalni: Mateusz Damięcki, aktor i ambasador zrównoważonego rozwoju ONZ, wiceprezydent Poznania Tomasz Lewandowski i była dyrektor Polskiego Teatru Tańca Ewa Wycichowska odpalili pochodniami stos, na którym znalazły się ciosy Ninia.
Tak Poznań przyłączył się do międzynarodowego protestu przeciwko handlowi kością słoniową.
- Co roku na świecie ginie 30 tysięcy słoni. Co 20 minut umiera jeden z nich. Słonie pozyskiwane są głównie na kość słoniową, która zamieniana jest w pamiątki, "cenne" precjoza, które można położyć sobie na telewizorze. Słoń do niczego innego nie jest człowiekowi potrzebny. Jeśli się nie opamiętamy, za 10 lat w ogóle nie będzie ich na naszej planecie - tłumaczył Damięcki.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań