"Mamy najwięcej syrenek na jednego mieszkańca"

Swoimi Syrenkami członkowie klubu z Nekli zwiedzili już wiele miejsc
Swoimi Syrenkami członkowie klubu z Nekli zwiedzili już wiele miejsc
Źródło: Klub Miłośników Syren i Warszaw w Nekli

- Nie bez przyczyny nazywa się nasze miasto stolicą syreniarstwa. To u nas przypada statystycznie najwięcej syren na liczbę mieszkańców – mówi z dumą Mirosław Margasiński, prezes Klubu Miłośników Syren i Warszaw w Nekli, niewielkim miasteczku w Wielkopolsce.

Prezesem nie został przez przypadek. Urodził się w tym samym dniu, w którym 56 lat temu wyjechała z fabryki pierwsza syrenka. Jak sam przyznaje, nie wie czy miało to na niego jakiś wpływ, jednak z pewnością nie zamieniłby syrenki na inny samochód.

- Jest on wyjątkowy, polski. W tej chwili człowiek prędzej obejrzy się za jadącą syrenką niż mercedesem – mówi. Przyznaje jednocześnie, że syrence daleko do ideału. - Komfort jazdy? Żaden. W syrenie nie ma praktycznie nic. Żadnej klimatyzacji, ABS, wspomagania kierownicy. I o to właśnie chodzi. Największy komfort jazdy mamy kiedy widzimy kciuki w górę, wystawione przez pieszych lub uśmiechy innych uczestników ruchu - przekonuje.

Nie tylko mieszkańcy Nekli

Do Klubu Miłośników Syren i Warszaw należą nie tylko mieszkańcy Nekli. Są też mieszkańcy Poznania czy Mosiny.

- Na samym początku istnienia naszego klubu, około 10 lat temu zaczęło się od zwykłych spotkań na kawie, czy grillu. Z czasem spotkania posiadaczy syrenek zaczęły się formalizować. Zaczęliśmy ruszać w rajdy. Dziś mamy około 50 członków klubu i około 100 samochodów - mówi Margasiński.

Wojaże klubu Miłośników Syren i Warszaw z Nekli

Mają klub VIP

Członkowie klubu zwiedzili już niejeden kraj. Na większy rajd wyruszają mniej więcej co dwa lata. - Byliśmy już w Paryżu, Berlinie, Kopenhadze, Edynburgu, na Litwie i Łotwie. Teraz zamierzamy wyruszyć do Pragi - zapowiada.

Rajd wyruszy 27 kwietnia, a jego uczestnicy do pokonania będą mieli ponad 1800 km. Taka podróż potrafi jednak wykończyć syrenkę.

- Dlatego za każdym razem jeździ z nami laweta. Jeden z naszych członków założył nawet EKL, czyli Ekskluzywny Klub Laweciarzy. Nie każdy jest członkiem tego klubu, ale jego założyciel twierdzi, że z czasem każdy będzie do niego należał - śmieje się Margasiński. - Ludzie nie wyobrażają sobie, że można czymś takim jeździć, a my nie dość, że to robimy, to pokonujemy tymi samochodami nawet po 3 tys. km - dodaje.

Ortodoksyjni fani

W rajdzie do stolicy Czech pojedzie w sumie 26 samochodów - 16 syrenek i 10 warszaw. - Jesteśmy klubem dość ortodoksyjnym, nie wymieniamy silników na mocniejsze. Samochód ma pod maską to, co tam włożono w fabryce. Nie przerabiamy także zbytnio naszych pojazdów, staramy sie zachować klasyczny wygląd. Dodajemy co najwyżej niezbędne elementy, jak pasy bezpieczeństwa, czy zastępujemy awaryjne elementy nowszymi odpowiednikami - wyjaśnia.

Autor: kk/fc/par / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: