Wcześniej jeździli głównie do wypadków, teraz pomagają też osobom z zawałem, złamaniami i urazami. Lubuska straż pożarna wspiera tamtejsze pogotowie, gdy brakuje wolnych karetek. Od września do połowy listopada strażacy podjęli 30 interwencji, którymi normalnie zajęłoby się pogotowie.
Skwierzyna - 59-letni mężczyzna został dźgnięty nożem w klatką piersiową. Międzyrzecz - seniorka straciła przytomność, pluje krwią. Gorzów Wielkopolski - na parkingu 41-latek uskarża się na ból w klatce piersiowej. W tych przypadkach do poszkodowanych zamiast załogi ratownictwa medycznego wysłano straż pożarną. Powód: brak wolnych ambulansów.
- Statystycznie, porównując rok do roku, mieliśmy wzrost zgłoszeń z 6,3 tys. do 12 tys. (...) Dostępność do zespołów ratownictwa medycznego bywa wielokrotnie utrudniona. W przypadku województwa lubuskiego i tak jesteśmy w dobrej sytuacji, bo mamy najmniej zachorowań. Mamy też dość dobrze ustawioną pracę dyspozytorni medycznej, która na bieżąco monitoruje stan łóżek we wszystkich placówkach - tłumaczy Andrzej Szmit, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Ale to nie zmienia faktu, że o wolną karetkę bywa ciężko. - Większość podejmowanych interwencji dotyczy osób z COVID-19 lub z podejrzeniem zakażenia. To bezwzględnie stopuje taką karetkę, bo trzeba ją zdezynfekować, a to też zajmuje czas. Wtedy staramy się korzystać z podmiotów, które są wpisane na tak zwaną listę podmiotów współpracujących z systemem zarządzanym przez wojewodę - tłumaczy Szmit.
Najczęściej na pomoc ruszają wtedy lubuscy strażacy. Jak podają, od września do połowy listopada odnotowali 30 "izolowanych interwencji ratownictwa medycznego". Głównie pomagają w przypadkach upadków, urazów, zawałów czy utraty przytomności.
- W normalnych warunkach te zdarzenia są dedykowane karetkom pogotowia. Ale gdy istnieje stan bezpośredniego zagrożenia życia a dyspozytor główny nie ma karetki, którą mógłby w tym momencie wysłać, to jesteśmy proszeni o pomoc i natychmiast wyjeżdżamy. W naszych szeregach oprócz strażaków są też ratownicy medyczni - mówi Dariusz Szymura, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim.
Strażacy mają na wyposażeniu torby ratownicze i pulsoksymetry.
- Zauważyliśmy, że jest więcej zgłoszeń medycznych, bo karetki są zaangażowane do pomocy ludziom z COVID-19. My jako strażacy stoimy na straży bezpieczeństwa i jak tylko będzie potrzeba, to będziemy pomagać. Nasza fachowa wiedza plus ten sprzęt daje nam możliwość ratowania życia ludzkiego. Poszkodowani nie mają żadnych powodów do obaw - zapewnia Szymura.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24