Lech Poznań od lat kojarzy się ze stadionem przy ulicy Bułgarskiej, na którym świętował największe swoje sukcesy. Ale obchodzący w tym roku swoje stulecie klub piłkarski narodził się na Dębcu i tam przez kilkadziesiąt lat rozgrywał swoje mecze. We wtorek w miejscu, gdzie kiedyś stały charakterystyczne kasy starego stadionu, pojawiła się pamiątkowa tablica.
Kibice Lecha często powtarzają: "Na Dębcu się zaczęło i historia nadal trwa". Na początku lat 20. powstała tam drużyna pod nazwą Lutnia. 19 marca 1922 r. formalnie została zarejestrowana w Poznańskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej.
Biesiady po meczach, bramki w garażu
Dębiec to była wówczas podpoznańska miejscowość, która w granice administracyjne Poznania została włączona w 1925 r. To właśnie w tej dzielnicy toczyło się całe życie zespołu, który był protoplastą dzisiejszego Lecha. Spotkanie założycielskie odbyło się w restauracji Tritta, ten budynek do dziś stoi u zbiegu ulic Opolskiej oraz 28 Czerwca 1956 r. Tam lechici przebierali się, a po meczach biesiadowali.
Swoje pierwsze boisko mieli przy ulicy Grzybowej. Piłkarze rozgrywali spotkania na polu, na którym skoszono zboże, wysypano piach i zbito bramki. Po meczu bramki chowano w garażu należącym do jednego z kolejarzy, a "szatnia" mieściła się w pobliskiej restauracji.
Stadion między torami
Na pierwszy stadion z prawdziwego zdarzenia piłkarze musieli poczekać do lat 30. Wówczas związali się z koleją i od niej otrzymali skrawek terenu wciśnięty między tory. To tam zbudowali dom, który był ich schronieniem przez kilkadziesiąt lat.
Obiekt posiadał pełnowymiarowe boisko piłkarskie, czterotorową bieżnię i trybuny ziemne na kilkanaście tysięcy widzów. Budowa była trudnym zadaniem, ze względu na bardzo ograniczone środki. Te starczyły zaledwie na postawienie jednej trybuny, na której mieściło się tylko 1200 osób.
W efekcie pracę kończyli kolejarze w czynie społecznym. Wielu z nich pojawiało się na Dębcu z łopatami i kielniami tuż po długim dniu pracy. Dzięki ich poświęceniu stadion ukończono długo przed zakładanym terminem i ówczesny Klub Sportowy Kolejowego Przysposobienia Wojskowego (jak wtedy nazywał się Lech) mógł opuścić boisko przy ul. Grzybowej.
Pierwszy mecz rozegrali na nim 23 września 1934 r. Pokonali wówczas rezerwy wyżej notowanej Warty Poznań 4:0.
Pięć lat później, kiedy wybuchła II wojna światowa, o wykorzystywaniu boiska do gry nie było mowy. Obiekt zajęli Niemcy, którzy urządzili sobie na jego terenie magazyn.
Dębieckie ABC
Dawną funkcję odzyskał po reaktywacji "Kolejorza", występującego wtedy pod nazwą KKS Poznań. Klub po rocznych eliminacjach uzyskał awans do nowo utworzonej ekstraklasy i na dębieckim stadionie w niej debiutował. Wówczas na trybuny przyciągał kibiców legendarny "tercet ABC" - Teodor Anioła, Edmund Białas i Henryk Czapczyk. To właśnie za sprawą tego trio Lech, tym razem grający jako Kolejarz, zanotował najwyższe ligowe zwycięstwo w swojej historii. 27 sierpnia 1950 r. rozbił Szombierki Bytom 11:1. Pięć bramek w tym spotkaniu zdobył wspomniany Anioła.
Na stadionie kilka lat po wojnie pojawił się zegar i tablica wyników. Rezultat spotkania pokazywano na blaszanych tablicach, które ręcznie zmieniano po każdej strzelonej bramce. Tu także rozegrano pierwszy na terenie Wielkopolski mecz przy sztucznym oświetleniu. Lampy zawieszono na 24 olbrzymich sosnowych palach. W blasku reflektorów "Kolejorz" jednak nie spisał się najlepiej, ulegając w towarzyskim spotkaniu Lokomotiwowi Sofia. Po meczu instalację rozebrano.
Kibiców więcej niż miejsc
W latach 50. stadion często pękał w szwach. Tramwaje, którymi kibice docierali na mecz, nazywano "winogronkami" ze względu na wiszących z każdej strony pojazdu kibiców. Średnia frekwencja przekraczała 10 tysięcy osób.
Pierwszy raz ta bariera pękła w 1951 r. Wówczas zapadła decyzja o modernizacji stadionu. W miejsce zlikwidowanej bieżni rozbudowano trybuny, powstał tunel prowadzący na boisko, a także dodatkowe obiekty: boisko dla koszykarzy, boisko treningowe z szatniami oraz klubową świetlicę z przychodnią. Miejsce drewnianych kas zastąpił parterowy kompleks przy ówczesnej ul. Dzierżyńskiego (dziś ul. 28 Czerwca 1956 r.), w której kibice mogli nabyć wejściówki na mecze swoich ulubieńców.
Od 1957 r. "Kolejorz" na Dębcu występował już pod obecną nazwą. Zbiegło się to jednak z dużo słabszą dyspozycją klubu i spadkiem z ligi. Nie przeszkodziło to jednak w pobiciu rekordu frekwencji - mecz ze Śląskiem Wrocław obejrzało 24 tysiące kibiców. O dwa tysiące więcej, niż wynosiła pojemność obiektu.
Lech pod trzema adresami
Na dobre do ekstraklasy Lech wrócił w 1972 r. Awans wywalczył jednak nie na Dębcu, a na znacznie pojemniejszym Stadionie im. 22 Lipca. Obiekt Warty od tego czasu stał się dla Lecha drugim domem, a w zasadzie trzecim, bo klub swoją siedzibę miał w jeszcze innym miejscu - przy ówczesnej ul. Marchlewskiego (dziś Królowej Jadwigi). Wcześniej 23 oficjalne spotkania "Kolejorz" rozegrał na stadionie innego lokalnego rywala - Olimpii. O dalszej rozbudowie obiektu na Dębcu nie było już mowy - brakowało bowiem miejsca. Stąd decyzja o budowie nowego stadionu. Ostateczna wyprowadzka z Dębca, gdzie w latach siedemdziesiątych nadal rozgrywano część spotkań, stała się faktem w 1980 r., kiedy po 12 latach budowy oddano do użytku stadion przy ul. Bułgarskiej.
Pożegnanie z dopingiem na dachu
Ostatni mecz na stadionie przy ul. 28 Czerwca 274 rozegrano w 1996 r. Lech zagrał tutaj spotkanie ligowe ze Stomilem Olsztyn. Mecz przeniesiono na Dębiec po tym, jak PZPN ukarał klub zamknięciem stadionu po awanturach, do jakich doszło w trakcie i po pojedynku z Legią Warszawa.
- Mecz ten odbywał się bez udziału kibiców, jednak z tłumami pracowników Zakładów Cegielskiego, którzy siedzieli na dachach i stamtąd obserwowali zmagania piłkarzy - wspominał w 2013 roku Józef Djaczenko, poznański dziennikarz i autor kilku książek o "Kolejorzu".
Doping z dachu nie pomógł Lechitom, którzy wieloletnią historię stadionu na Dębcu zakończyli przegraną 0:1.
"Tutaj się wszystko zaczęło"
Dziś obiekt, nazywany w Poznaniu pieszczotliwie "wielkopolską Maracaną" (od nazwy słynnego stadionu w Rio de Janeiro), zupełnie nie przypomina stadionu. Zachowały się jedynie brama wejściowa i nasyp trybun porośnięty drzewami i krzewami.
Przez starszych kibiców to miejsce wciąż wspominane jest jednak z wielkim sentymentem. Dlatego na stulecie klubu pojawiła się tu pamiątkowa tablica - pylon zgodny z oznakowaniem miejskim. Powstał we współpracy klubu z Urzędem Miasta, a także za zgodą firmy Volkswagen, która zarządza tym terenem, i PKP, wciąż formalnego właściciela tego skrawka ziemi.
- Jest to upamiętnienie w przestrzeni miejskiej miejsca, które przez dziesiątki lat było związane z "Kolejorzem". Przy tej okazji mogę zadeklarować, że będziemy chcieli umieścić również informację na ulicy Grzybowej, gdzie było pierwsze boisko Lutni Poznań, czyli protoplasty dzisiejszego Lecha - mówił zastępca prezydenta miasta Poznania, Mariusz Wiśniewski.
I przy okazji wspominał: - Byłem tutaj kiedyś na stadionie na jednym z meczów sparingowych i miałem okazję poznać legendarnego Henryka Czapczyka, członka tercetu ABC. Jako młody chłopak, będący w liceum, podszedłem do niego zapytać, czy w klubie nie ma gdzieś słynnej książki "Piłkarska lokomotywa", to był właściwie maszynopis z końcówki lat 80. Pan Henryk, zacny człowiek, żołnierz Armii Krajowej, powiedział mi, żebym przyszedł po niedzieli. Po szkole pojechałem i otrzymałem egzemplarz, duma była wielka. To moje wspomnienie, takie nie do końca sportowe. Ale pokolenie mojego ojca wspomina to miejsce jako arenę ważnych zawodów piłkarskich. Historia Lecha jest nierozerwalnie związana z tym obiektem - podkreślił.
Klub na Dębcu reprezentował prezes zarządu Karol Klimczak. - My jeszcze pamiętamy ten stary stadion na Dębcu. Co prawda, ja chodziłem na mecze już na obiekt przy Bułgarskiej, ale kiedy studiowałem na Akademii Ekonomicznej, to codziennie jeździłem tędy na ulicę Grabową, gdzie w hotelu robotniczym jako studenci byliśmy zakwaterowani. Cieszy mnie to, że za 50 lat, za 100 lat, młodzi ludzie szukający historycznych śladów związanych z Lechem będą mogli tutaj trafić i znaleźć namacalny dowód historyczny, że tutaj się wszystko zaczęło - powiedział.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Szyszka / Lech Poznań