Proboszcz parafii w Obrzycku koło Szamotuł (Wielkopolska) miał uderzyć dziecko podczas mszy, po tym, jak według świadków, upuściło ono eucharystię. Ojciec chłopca był na policji, złożył też zawiadomienie w prokuraturze. Ksiądz zaprzecza tej wersji wydarzeń, kuria się nie wypowiada. Jedna z parafianek przyznaje, że to nie pierwsze agresywne zachowanie duszpasterza.
Do zdarzenia miało dojść w czasie pierwszopiątkowej mszy świętej w kaplicy filialnej we wsi Piotrowo.
- (W piątek-red.) Przyszedł do nas mężczyzna i powiedział, że jego dziecko zostało uderzone przez księdza w kościele – potwierdza Sandra Śrama z szamotulskiej policji. Tam poradzono mu, jakie kroki może podjąć.
- Poinformowaliśmy go, że może zgłosić na policji naruszenie nietykalności cielesnej syna lub bezpośrednio iść do sądu. Mężczyzna zdecydował się na drugą opcję - dodaje Śrama.
Ojca nie było na mszy
W środę pan Roman, ojciec chłopca, poinformował nas, że we wtorek złożył zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej syna w Prokuraturze Rejonowej w Szamotułach.
- Złożyłem już zawiadomienie. Mam świadków, którzy potwierdzają to, co wydarzyło się w kościele – powiedział nam mężczyzna. Nie był z synem podczas rzekomego zajścia, był w pracy.
Wpłynięcie zawiadomienia potwierdza szamotulska prokuratura.
- Wpłynęło zawiadomienie o naruszeniu nietykalności cielesnej z oskarżenia prywatnego. Zostało ono złożone wczoraj i jest jeszcze za wcześnie żeby mówić cokolwiek w tej sprawie. Nie wykonano jeszcze dalszych czynności. Nikt nie został do tej pory przesłuchany - mówi prokurator Michał Franke z Prokuratury Rejonowej w Szamotułach.
Sprawą zajmuje się dziennikarz lokalnej gazety.
- Dzwoniła do mnie jedna z mieszkanek Piotrowa z informacją, że chłopak wybiegł z kościoła, bo proboszcz uderzył go w twarz po tym jak upadła mu komunia święta. Chłopiec miał zostać uderzony, gdy schylał się po upuszczoną komunię. Świadkowie twierdzą, że nic nie wskazywało na to, iż był to przypadek - mówi w rozmowie z tvn24.pl dziennikarz Jakub Monterial.
Ksiądz zdziwiony, kuria milczy
Ksiądz Józef Mikołajczak, proboszcz parafii w Obrzycku, który miał uderzyć dziecko, zdziwiony jest zarzutami pod jego adresem.
- Nic takiego nie miało miejsca. Gdy eucharystia upadła na podłogę, ja się schyliłem i dziecko się schyliło. Wtedy dotknąłem jego twarzy. Dziecko otrzymało komunię świętą, potem usiadło w ławce. Jestem zdziwiony - mówi tvn24.pl ks. Mikołajczak.
Sprawy nie chcieli szerzej komentować przedstawiciele kurii.
- Ksiądz złożył wyjaśnienia, które przedstawiają wydarzenia zupełnie inaczej niż podają to media. My znamy tą sprawę jedynie z mediów - ucina kanclerz kurii ks. Ireneusz Dosz.
"Lubił szarpać się z innymi"
O tym, że w parafii nie działo się najlepiej już od dłuższego czasu, przekonuje pani Rozalia. Proboszcz miał wyprosić z kościoła jej syna, który miał głośno zachowywać się na mszy za zmarłego ojca. Po konflikcie z księdzem przestała przychodzić na msze święte.
- Jak mam chodzić do kościoła i być wypraszana albo ma przerywać mszę, to wolę zostać w domu. Uważam, że Bóg jest wszędzie - przyznaje.
Ksiądz w parafii ma jej zdaniem słynąć z agresywnych zachowań. - Wiele razy słyszałam, że szarpał się z innymi. Ministrantów lubił sobie szarpnąć, bo coś tam mu nie przypasowało. Słyszałam nawet, że z księdzem wikariuszem, którego w parafii już nie ma, się poszarpali i ponoć nawet policja była. Chodziło o to, że za mało pieniędzy z kolędy przyniósł a on po prostu zawsze pytał czy starczy ludziom na chleb, więc niektórzy nie dawali kopert, bo wiadomo jakie są czasy - wyjaśnia.
Ksiądz, według parafianki, miał także straszyć małe dzieci przychodzące do spowiedzi. - Wyzywał od diabłów, mówił, że mają wypisać się z kościoła - wymienia. Pani Rozalia przekonuje, że ksiądz podzielił parafian. - Dużo ludzi po prostu nie lubi księdza, ale boją się o tym mówić - kończy.
Do incydentu miało dojść w ostatni piątek we wsi Piotrowo w woj. wielkopolskim:
Autor: kk//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań