Brakowało im maseczek, o przyłbicach mogli tylko pomarzyć. Pieniądze na nie są, ale na rynku ich po prostu brak. Łukasz Więcek wraz z żoną wydrukował na drukarkach 3D przyłbice dla zielonogórskiego pogotowia. – Są rewelacyjne – mówi jeden z lekarzy.
Łukasz Więcek jest jedną z tych osób, która wzięła sprawy w swoje ręce i postanowiła pomóc służbom medycznym, które skarżą się na brak odzieży i materiałów ochronnych.
- Zapytałem znajomego lekarza Roberta Górskiego, czy przydałyby się im się przyłbice, bo mogę wydrukować na moich drukarkach 3D. Powiedział: pewnie. I tak to się zaczęło - mówi TVN24 Łukasz Więcek.
Na początku były chęci i drukarki, brakowało jednak materiałów.
- Nie mieliśmy szybek, żeby drukować blendy do przyłbic. Zadałem pytanie o nie w mediach społecznościowych. Odzew się zrobił tak olbrzymi, że dosłownie w ciągu kilku godzin zrobiła się z tego potężna akcja. Musieliśmy szukać ludzi do pomocy, bo sami już nie byliśmy w stanie tego ogarniać – opowiada pan Łukasz.
Drukowanie jednej przyłbicy zajmuje 2,5 godziny. Sprzęt trafia m.in. do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
"Dzięki nim mamy sprzęt, który jest nam bardzo potrzebny"
- To świetna inicjatywa. Niestety, od naszego państwa nic nie dostaliśmy. Nie ma takich przyłbic na rynku dostępnych. Ta prywatna inicjatywa działa dzięki Łukaszowi, jego żonie i współpracownikom. Dzięki nim mamy te przyłbice, które są nam bardzo potrzebne. Zwłaszcza, gdy jedziemy do pacjentów zarażonych koronawirusem – mówi Robert Górski z pogotowia ratunkowego w Zielonej Górze.
Zarówno pan Robert, jak i jego koledzy korzystają z przyłbic od kilku dni. Jak mówią, sprzęt dobrze się sprawdza.
- Gdybyśmy nie mieli maseczek, przyłbic, to uważam, że byłoby tu jak w Czarnobylu. Wyjeżdżalibyśmy, żeby pomagać i sami bardzo szybko byśmy się zakażali. Za chwilę pogotowie ratunkowe w Zielonej Górze by stanęło. Nie miałby kto jeździć – opowiada Górski.
"Tniemy gumki, rozciągamy spinacze biurowe"
Jak mówi Górski, "sytuacja jest dramatyczna, jeżeli chodzi o zaopatrzenie w materiały ochronne".
- Nie możemy liczyć na pomoc państwa. Do tej pory od wojewody dostaliśmy kilkadziesiąt kombinezonów, z czego większość już zużyta. A to dopiero początek tego, co się będzie działo w naszym kraju – tłumaczy Górski i podkreśla, że prywatne inicjatywy pomocy są bardzo cenne.
Służby medyczne starają się też samodzielnie zabezpieczyć w materiały ochronne.
- Sami we własnym zakresie też kupiliśmy materiały i szyjemy maseczki, za pomocą maszyn do szycia czy pistoletów na gorący klej. Sami wycinamy je z jakichś drewnianych form, tniemy gumki, rozciągamy spinacze biurowe, żeby skonstruować przyczepy przy nosie. Prezydent miasta przekazał nam kilkadziesiąt litrów płynu do dezynfekcji. Wiemy też, że możemy liczyć na kolejną dostawę. Jakoś sobie radzimy, ale co będzie za miesiąc lub dwa, nie wiemy – dodaje Górski.
#ZostańwDomu
Robert Górski zaapelował również, by ludzie ograniczyli wyjścia z domu. To najprostszy sposób, by ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. – To nie są żarty. Od naszego postępowania teraz zależy siła rażenia tego, co nas czeka w najbliższym czasie – dodaje Górski.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: FB- Łukasz Więcek