Jak wszyscy mają wątpliwości i też boją się, że mogli się od kogoś zakazić koronawirusem. Wiedzą, że w razie czego mają "zadzwonić do sanepidu". Tyle, że nie są w stanie. Głusi w końcu doczekali się całodobowej infolinii z tłumaczem języka migowego. Właśnie ruszyła.
"Nowy koronawirus powoduje gorączkę, kaszel, duszności. (...) Masz objawy choroby? Miałeś kontakt z osobą zakażoną? Powiadom o tym telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną". I tu dla osób głuchych pojawiał się problem nie do przejścia.
- Osoba głucha nie jest w stanie zadzwonić tak po prostu do sanepidu, szpitala czy przychodni. Nie przekaże żadnej informacji. Potrzebna jest pomoc tłumacza - mówi Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych.
Związkowcy wzięli sprawy w swoje ręce i uruchomili całodobową, ogólnopolską, bezpłatną infolinię dla głuchych. W projekt zaangażowało się MInisterstwo Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Fundacja PGNiG.
Jak skorzystać? Opcje są trzy
- Infolinia ruszyła 1 kwietnia i na razie będzie działała przez 1,5 miesiąca, chyba że uda nam się pozyskać sponsora albo dodatkowe finansowanie. Informacji udzielają doświadczeni tłumacze, którzy współpracują ze związkiem od lat. Od godziny 8 do północy dostępnych będzie minimum dwóch tłumaczy. Od północy do godziny 8 tylko jeden. Działamy od kilkunastu godzin, ale już było ponad 60 połączeń - relacjonuje Kotyniewicz.
Jak skorzystać z infolinii? Do wyboru są trzy opcje.
- aplikacja z tłumaczem online - na ekranie głównym ukaże się okienko wideokonferencji, a w panelu po lewej stronie lista aktywnych tłumaczy. Jeśli tłumacz jest "wolny" przy jego nicku pojawia się ikonka z zieloną słuchawką. Żeby nawiązać połączenie wystarczy na nią kliknąć;
- połączenie przez Skype z użytkownikiem o nicku "Koronawirus - tłumacz PJM";
- komunikator IMO (aplikację można pobrać na telefon - przyp. red.) - trzeba się połączyć z numerem 609 939 546.
- Ta infolinia powstała nie tylko z myślą o osobach głuchych, ale też i o służbach medycznych, które mogą mieć problem z porozumieniem się z głuchym. Teraz, jeśli mają taką potrzebę mogą skorzystać z pomocy profesjonalnego tłumacza. Gorąco zachęcam do korzystania z tego narzędzia. Na pewno poprawi to poczucie bezpieczeństwa głuchych, którzy muszą skorzystać z pomocy medycznej. Właściwie to w ogóle pozwoli im z niej skorzystać. Z kolei medycy będą mieli większy komfort pracy - tłumaczy Kotyniewicz.
A potrzeby są duże.
- Przez cały swój dyżur właściwie nie miałam chwili przerwy. Non stop mam jakieś połączenie. Wiedzieliśmy, że potrzeby są duże, ale nie, że aż tak. Ludzie mają przede wszystkim problem z dostępem do lekarza. Przychodnie są zamknięte, a oni przez telefon nie załatwią recepty, zwolnienia lekarskiego. To główny problem, z którym się zmagają - mówi nam pani Anna, tłumaczka, która dyżuruje na infolinii.
Tylko od 8 do 16
Na początku marca Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomił wideoczat dla głuchych. Żeby z niego skorzystać trzeba wejść w odpowiednią zakładkę, podać swoje dane i już można skonsultować się z tłumaczem. Prezes związku testował to rozwiązanie. I jak twierdzi, to dobra inicjatywa, ale wciąż niedopracowana. Związek miał też zastrzeżenia, co do godzin funkcjonowania czatu.
- Wątpliwości co do stanu zdrowia można mieć też po godzinie 16. Alarmowaliśmy, żeby wydłużyć czas dostępności, ale się nie udało - mówi Kotyniewicz.
Pytania bez odpowiedzi
Głusi nie czytają z ruchu warg. W dużej mierze nie rozumieją tekstu pisanego. Język polski foniczny jest dla nich językiem obcym, tak jak hiszpański, niemiecki czy chiński.
- Nie ma statystyk, ile w Polsce jest osób głuchych. Szacujemy, że polskim językiem migowym posługuje się od 40 do 50 tysięcy osób. A osób z niepełnosprawnością słuchu jest nawet 800 tysięcy – mówi Krzysztof Kotyniewicz.
Te osoby codziennie zmagają się z brakiem dostępu do informacji. Teraz jest to dla nich szczególnie bolesne, a wręcz niebezpieczne. - Brakuje nam jasnych informacji o procedurach w związku z koronawirusem. Związek stara się pomagać głuchym, którzy proszą nas o interwencje, ale też mamy ograniczone możliwości. Boimy się sytuacji, w której osoba głucha przez brak wiedzy, wpadnie w panikę i nie będzie wiedziała, co zrobić. I mając na przykład objawy koronawirusa pójdzie po prostu do najbliższego szpitala - opowiada Kotyniewicz.
Dlatego 9 marca br. Polski Związek Głuchych skierował do Ministerstwa Zdrowia pismo, w którym zwrócił uwagę na to, że głusi zostali wykluczeni z bieżącego dostępu do informacji. Apelowali również, by konferencje prasowe dotyczące bezpieczeństwa i ochrony ludzkiego życia, na których przekazywane są istotne informacje związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się koronawirusa tłumaczono na język migowy. I to częściowo się udało.
- Rzeczywiście większość konferencji organizowanych przez Kancelarię Premiera Rady Ministrów jest już tłumaczona. Takich działań wciąż brakuje w przypadku Kancelarii Prezydenta RP. Niestety zabrakło też tłumacza przy orędziu Marszałek Elżbiety Witek. Podczas jednej z konferencji tłumacz nawet stał obok Ministra Zdrowia. Szkoda tylko, że ja zaczęły się odpowiedzi na pytania to nagle zniknął. Jest nad czym pracować - wylicza prezes związku.
W piśmie do ministerstwa pojawiła się też lista pytań m.in.:
Czy są procedury dotyczące postępowania z osobą głuchą zgłaszającą się z podejrzeniem infekcji koronawirusa, komunikującą się wyłącznie w języku migowym?
Czy opracowane są procedury dotyczące udziału tłumaczy języka migowego?
Dlaczego infolinia na stronie Narodowego Funduszu Zdrowia nie działa w sposób prawidłowy?
Niestety Polski Związek Głuchych nie otrzymał na nie odpowiedzi.
Aleksandra Arendt/i
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: MZ