Ratują życie, ale jak trzeba to i palce uwolnią z potrzasku. Strażacy z Konina najpierw pomogli mężczyźnie, który wsadził palec w dziurkę od klucza. Potem "uwolnili" kobietę z obrączki, której nie dało się zdjąć przez opuchliznę.
Strażacy pilnie potrzebni w pizzerii w Koninie. Jest zgłoszenie, jest akcja. Szybko okazało się, że pomocy potrzebuje mężczyzna, który naprawiał w lokalu drzwi.
- Włożył palec do dziurki od klucza i już nie mógł go wyciągnąć. Wycięliśmy piłą fragment drzwi. Potem położyliśmy go na stole i już delikatnie przy pomocy brzeszczota uwolniliśmy panu rękę - opowiada kpt. Sebastian Andrzejewski z konińskiej straży.
Kilka godzin później do remizy zapukała kobieta. Też trzeba było jej ratować palec. Opuchlizna uniemożliwiała jej zdjęcie obrączki.
- Nie pierwszy raz się to zdarza. Mamy już przecinarkę do biżuterii. Wystarczyła chwila i palec był znów wolny. Co ciekawe kilka dni wcześniej mieliśmy identyczną sytuację - dodaje Andrzejewski.
"Chyba mają do nas zaufanie"
Rzecznik konińskiej straży pożarnej żartuje, że dla nich nie ma rzeczy niemożliwych i nawet w najbardziej nietypowej sytuacji zawsze jakoś sobie radzą.
- My jesteśmy uniwersalni. Wycinamy drzewa, wyciągamy z samochodów. Jak trzeba to i kota ściągniemy z drzewa - mówi Andrzejewski.
Jak widać palce też ratują. - W szpitalu na pewno też mają swoje sposoby na takie problemy. Jakoś tak się utarło, że ludzie przychodzą do nas. Chyba mają do nas zaufanie, a my tej pomocy nigdy nie odmawiamy - tłumaczy Andrzejewski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Konin