Najpierw były zakłady spirytusowe, a dopiero potem jezioro, które teraz może być większe. Ostatnią butelkę wódki wyprodukowano bowiem siedem lat temu, a Poznań - po batalii sądowej - przejął właśnie tereny po dawnej fabryce.
Gdyby spojrzeć na Jezioro Maltańskie z lotu ptaka, to widać, że od strony Nowego Zoo jest szersze, potem się zwęża, by wreszcie na końcu, wzdłuż ulicy Jana Pawła II było najszersze.
Taki kształt jeziora to nie efekt działania sił przyrody, a rąk ludzkich. Jezioro jest bowiem sztucznym zbiornikiem, który oddano do użytku w 1952 roku.
Na północno-zachodnim brzegu jeziora, na poznańskiej Komandorii, tam gdzie zbiornik jest najwęższy, stała już wtedy fabryka wódki. Zakłady Państwowego Monopolu Spirytusowego powstały w 1927 roku.
Po II wojnie światowej przez kilkadziesiąt lat działały, jako zakład produkcyjny Państwowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Spirytusowego "Polmos" Poznań, a następnie spółka Wyborowa.
Jezioro było drugie. Ale teraz to ono jest tu najważniejsze. Okolice jeziora Maltańskiego to zielone płuca Poznania. Teren, który przyciąga tysiące mieszkańców: biegają, jeżdżą na rowerach i rolkach, zjeżdżają na nartach na sztucznym stoku narciarskim, zażywają dawek adrenaliny na kolejce górskiej czy torze saneczkowym, kąpią się w basenach Term Maltańskich, oglądają zawody kajakarskie i wioślarskie. To tu odbywają się plenerowe wydarzenia na Malta Festiwal, letnie koncerty czy seanse filmowe pod gołym niebem.
Miasto sięgnęło po fabrykę wódki
Fabryka wódki do takiego krajobrazu nie pasowała. W efekcie w 2002 r. Rada Miasta Poznania zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego dla działek, na których się mieściła. Ten zakładał, że w ciągu 15 lat od daty jego przyjęcia, teren zakładów produkcyjnych ma zostać przekształcony na tereny usług rekreacyjno-sportowych.
W 2013 r. Wyborowa przeniosła faktycznie produkcję do Zielonej Góry, ale na tym sprawa się nie skończyła. Firma zażądała od miasta odszkodowania lub odkupienia terenów po zakładzie. Przedstawiciele spółki uznali, że w związku ze zmianą planu zagospodarowania wartość ich działek spadła o prawie 99 mln zł. Spółka zażądała więc, by miasto zapłaciło odszkodowanie w tej wysokości lub wykupiło tereny po fabryce.
Rozpoczęła się długa batalia sądowa. W 2014 roku sąd oddalił pozew z powodu przedawnienia. Spółka odwołała się od wyroku - sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji. Spółka skierowała wniosek o kasację do Sądu Najwyższego. Sprawa ponownie trafiła do sądu apelacyjnego, który nakazał powtórzenie procesu. W powtórzonym procesie w pierwszej instancji sąd przychylił się do argumentów miasta. W 2019 roku zdecydował, że Poznań nie musi wypłacać żadnego odszkodowania spółce, nie jest zobowiązany do wykupu spornych terenów i podkreślił, że plan zagospodarowania przestrzennego z 2002 roku nie ograniczał w większym stopniu możliwości korzystania z nieruchomości spółki, niż plan z 1994 r. Wyborowa odwołała się od tego wyroku, ale spór ostatecznie zakończyła podpisana w połowie grudnia ugoda. Na jej mocy spółka Wyborowa zrzekła się wszelkich roszczeń związanych z uchwaleniem w 2002 r. miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a miasto Poznań nabyło prawo użytkowania wieczystego nieruchomości po fabryce.
Za teren o powierzchni siedmiu hektarów miasto zapłaciło 38,5 mln zł. I ma już na ten obszar plan.
Chce poszerzyć jezioro Maltańskie w jego najwęższym fragmencie i jednocześnie rozbudować Tor Regatowy Malta o brakujący tor powrotny zgodnie z wymaganiami Międzynarodowej Federacji Wioślarskiej (FISA) i Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF).
I choć obecnie w jeziorze nie ma wody, bo trwa czyszczenie dna zbiornika, o poszerzaniu od razu nie ma mowy. To melodia przyszłości. - Nikt nie robił jeszcze żadnych koncepcji, dotyczących tego terenu, bo nie należał on do nas. Teraz teren udało się odzyskać, więc możemy zabrać się za planowanie - mówi Joanna Żabierek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Poznania.
- Najbliższe miesiące to pewnie odnowienie dyskusji o Malcie. Obecna koncepcja ma już 30 lat, więc zasługuje na aktualizację, uwzględniającą nowe uwarunkowania – mówi Łukasz Mikuła, przewodniczący Komisji Polityki Przestrzennej i Rewitalizacji w Radzie Miasta Poznania i zarazem wnuk autora obecnej koncepcji zagospodarowania Malty.
Są już plany na kąpielisko
Nim miasto zabierze się za poszerzanie jeziora, planowane są inne inwestycje. Pierwsze obejmują południowy brzeg jeziora. To odnowa kąpieliska i źródełka. – Przede wszystkim dzisiaj są to miejsca mocno betonowe. Muszę przyznać, że z oryginalnego projektu kąpielisko mnie najmniej przekonywało. Być może o użyciu takiego materiału zdecydowały wtedy względy oszczędnościowe. Chcemy renaturalizować ten obszar, wprowadzić elementy drewniane i kompozytowe - wyjaśnia Mikuła.
W 2018 roku ogłoszono konkurs na koncepcję urbanistyczno-architektoniczną zagospodarowania terenu plaży miejskiej i kąpieliska. Zwyciężyły ex aequo Front Architects oraz zespół Jakuba Wójtowicza i Filipa Zielińskiego.
Pierwsza z tych koncepcji zakłada m.in. powstanie pływających tarasów, które w zależności od rodzaju wydarzenia będzie można konfigurować tworząc np. regularne sportowe baseny lub mniejsze "wodne place zabaw".
Jedną z dodatkowych atrakcji miałby być też dryfujący bar wodny, który mógłby być także sezonowym tramwajem wodnym, zasilanym bateriami słonecznymi, kursującym na przeciwległy brzeg, w stronę Term Maltańskich lub wokół całego jeziora.
Druga koncepcja zwróciła z kolei uwagę, na fakt, że w powszechnej opinii poznaniaków jezioro jest mocno zanieczyszczone, co zniechęca ich do kąpieli. Dlatego architekci zaprojektowali staw kąpielowy, który "gwarantuje oczyszczanie wody w sposób całkowicie naturalny, pozbawiony konieczności ingerencji substancji chemicznych".
Koncepcja zakłada domknięcie kwartałów wody poprzez rozbudowanie istniejącej infrastruktury pomostów oraz instalację basenów regenerujących po obu stronach kąpieliska. Jak przekonują projektanci, ograniczenie niekontrolowanego przepływu wody i wymiana podłoża kąpieliska pozwali na poprawę stanu czystości wody w obrębie pomostów i plaży.
Obie koncepcje zakładają też rewitalizację maltańskiego amfiteatru.
Chcą przywrócić zabytkową śluzę
Inna planowana inwestycja to rozbudowa hangaru przy mecie toru regatowego. – W obecnym kajakarze i wioślarze się nie mieszczą. Rozbudowany hangar ma formą nawiązywać do aktualnego - wyjaśnia Łukasz Mikuła.
Powstać ma też ścieżka pieszo-rowerowa, która bezkolizyjnie połączy Maltę z Wartostradą. Będzie ona przebiegać przez zrewitalizowane podziemia zabytkowej fortecznej Śluzy Cybińskiej z 1845 roku, jeden z obiektów hydrotechnicznych dawnej poligonalnej Twierdzy Poznań.
Przez północny przepust śluzy pod ulicą Jana Pawła II przepływa Cybina, południowy od lat był zaślepiony żelbetowym murem.
Trasa miała powstać w 2021 roku, ale ostatnie ekspertyzy wskazały, że jaz pod ulicą Jana Pawła II jest w złym stanie. To oznacza znacznie wyższe wydatki niż przewidywano i komplikacje komunikacyjne - trzeba byłoby czasowo zamknąć ulicę Jana Pawła II, dlatego wstrzymano pracę nad tym wygodnym dla pieszych i rowerzystów skrótem.
Morze możliwości
A co z terenami po zakładach spirytusowych, które miasto właśnie przejęło? Tu w pierwszej kolejności zmienić ma się organizacja ruchu pieszo-rowerowego na północnym brzegu jeziora. Bo wąskie było tu nie tylko jezioro, ale też ścieżka dla pieszych i rowerzystów. A ruch duży.
- Głównym celem jest likwidacja uciążliwości spowodowanych brakiem rozdzielenia nawierzchni przeznaczonych dla ruchu pieszego i rowerowego. Wprowadzenie wydzielonej drogi dla rowerów i chodnika może w znaczący sposób poprawić bezpieczeństwo i komfort użytkowników. Na zmianie mogą skorzystać przede wszystkim poznaniacy - tłumaczy Joanna Żabierek.
Te zmiany planowano już wcześniej. Miasto przygotowało wtedy dwa warianty układu pieszo-rowerowego. Pierwszy zakładał brak poszerzania jeziora. Teraz, po przejęciu terenów po fabryce wódki, zapewne wybrany zostanie wariant drugi.
A ten generuje kolejną inwestycję - wzdłuż obecnej ścieżki pieszo-rowerowej biegną tory kolejki parkowej Maltanka, która wozi dzieci ze Śródki do Term Maltańskich i Nowego Zoo. By poszerzyć jezioro, trzeba je przesunąć.
O ile? Tego na razie nie wiadomo. - Na chwilę obecną trudno podać, o ile mógłby zostać poszerzony tor powrotny dla wioślarzy. Nie prowadziliśmy zaawansowanych prac koncepcyjno-projektowych w tym zakresie - przyznaje Żabierek.
Mikuła nie ma wątpliwości: - Trochę terenów nam te inwestycje uszczkną.
Jak dodaje, przeszkodą będą stare drzewa, które tam rosną. Trzeba będzie zadbać o to, by jak najwięcej z nich uratować - podkreśla.
A co z resztą terenu? Tu sprawa jest jeszcze otwarta. Plan miejscowy zakłada, że na części tych terenów mogą powstać hotele i restauracje.
- Zabudowy mieszkaniowej plan zagospodarowania przestrzennego tam nie przewiduje. Ale on będzie musiał się zmienić, bo nie zakłada także poszerzania jeziora - zauważa Mikuła.
Jak liczy na szybko, wszystkie te inwestycje publiczne w infrastrukturę sportowo-rekreacyjną pochłoną kilkadziesiąt milinów złotych. – Możliwe więc, że jakąś część terenów po Wyborowej miasto zdecyduje się sprzedać, żeby zyskać środki na te inwestycje - mówi Mikuła.
Jezioro to plan hitlerowców
Decyzją Miejskiej Rady Narodowej kontynuowano je po II wojnie światowej. Wydobyto w sumie pół miliona metrów sześciennych ziemi, a na brzegu usypano plaże, na które wysypano kilkadziesiąt wagonów piasku.
Jezioro było gotowe w 1952 r. Urzędową nazwę "Maltańskie" formalnie otrzymało jednak dopiero w 1974 r. Pochodzi ona od kawalerów maltańskich, czyli rycerzy z zakonu joannitów, którzy mieli tu swoją siedzibę, kościół i hospicjum.
5 października 1952 r., w obecności tłumów mieszkańców, napełniono je wodą. W najgłębszym miejscu miało 3,8 m, w najpłytszym - 1,8 m. Sztuczny zbiornik o powierzchni 64 hektarów przeznaczony został na najdłuższy wówczas w Europie tor regatowy (2 km) i kąpielisko. Odbywały się tu liczne zawody wioślarskie i kajakarskie, jednak z czasem tor przestał spełniać normy potrzebne do organizacji zawodów sportowych i zaczął tracić znaczenie.
Konieczna była jego modernizacja.
Grubym pisakiem w notesie
W czerwcu 1982 r., gdy prezydentem Poznania został Andrzej Wituski, tereny nad Maltą znajdowały się w tragicznym stanie. Na samym środku znajdował się śmierdzący ściek, który porastała półtorametrowa trzcina. "Wyschło Jezioro Maltańskie, a wszystkie obiekty techniczne zdążyły obrócić się w ruinę. (...) Jak można było dopuścić do zmarnowania takiego obiektu, komu przypisać to dzieło?" - pytał wówczas poznański dziennikarz Tadeusz Koebsch w "Expressie Poznańskim".
Wituski wyznaczył sobie kilka priorytetów. Hasło "Malta" do swojego kajetu wpisał grubym pisakiem. I szybko się zajął tematem. W 1983 roku niczym z nieba spadła mu propozycja ze strony Polskiego Związku Kajakowego, by w 1990 roku w Poznaniu zorganizować kajakarskie Mistrzostwa Świata. Choć pomysł wydawał się szalony, szybko na niego się zgodził. Przebudowanie Jeziora Maltańskiego i jego otoczenia powierzył Klemensowi Mikule.
Budowa z ciągłymi problemami
Dla architekta, a jednocześnie byłego wioślarza, był to projekt życia. Jego realizacja była jednak niezwykle trudna.
Z jeziora trzeba było wybrać milion metrów sześciennych ziemi. "To jest taka kostka, jakbyśmy zasypali cały Stary Rynek i jeszcze usypali górę wyższą o 25 metrów od wieży ratuszowej" – obrazował Mikuła w książce "Przecież to mój Poznań. Andrzej Wituski w rozmowie z Dorotą Ronge-Juszczyk".
Czas budowy przypadł na trudne lata kryzysu gospodarczego. Roboty wielokrotnie przerywano. Brakowało materiałów lub pieniędzy, a najczęściej obu naraz. - Był okres, że nie było ropy do ciągników, maszyn, samochodów. Potem nie było cementu, potem stali. Dlatego to wszystko rozciągało się w czasie. Teraz jest wszystko - mówił 17 sierpnia 1990 r. dziennikarzom, podczas pamiętnej konferencji prasowej, Klemens Mikuła.
Gdy towary były już dostępne, problemem okazało się dofinansowanie. - Gdyby była lepsza kondycja finansowa resortu i miasta, już dawno byśmy to skończyli. My budujemy bez pieniędzy. Gdyby nie wielkie zaangażowanie przedsiębiorstw wykonawczych, którzy kredytują te prace i liczą, że potem dostaną za to pieniądze, to byśmy tego nigdy nie skończyli - tłumaczył Mikuła.
Oprócz budowy nowego toru regatowego dookoła jeziora powstał kompleks nowych budynków. Przebudowano także m.in. ulicę Majakowskiego (dziś Baraniaka) - dawna jednojezdniowa ulica poszerzona została o kolejne dwa pasy. To właśnie tędy wytyczono dojazd na teren imprezy.
"Głos Wielkopolski" relację z pierwszego dnia zawodów zatytułował "Cud nad Maltą?". Jak pisała gazeta, "od wizyty papieża Jana Pawła II w 1983 r. żadne inne wydarzenie nie wzbudziło takiego zainteresowania".
Pośpiech z jakim kończono obiekty zaowocował tym, że powstały one bez zgody na budowę. - Za każdym razem, podczas swoich wystąpień na imprezach na Malcie, przypominał o tym nieżyjący już prezydent Poznania Wojciech Szczęsny-Kaczmarek, nazywając tor "największą samowolą budowlaną Poznania" – wspominał tvn24.pl Konrad Tuszewski, były dyrektor Malta Ski, całorocznego stoku narciarskiego, który oddano do użytku na Malcie w 1993 r.
Od tego czasu na torze regatowym jeziora co roku odbywają się zawody wioślarskie oraz kajakarskie mistrzostwa Polski, Europy oraz świata. Ponadto swoją metę mają nad Maltą biegacze rywalizujący w Poznańskim Półmaratonie, a wokół akwenu rywalizowali uczestnicy zawodów triathlonowych. Tu także narodził się Malta Festiwal - plenerowe spektakle miały ożywić tereny przy Torze Regatowym. To tutaj koncertowały sławy światowej muzyki, jak Goran Bregovic, Buena Vista Social Club, Nelly Furtado, Portishead czy Ray Wilson.
Za projekt architektoniczny kompleksu Malty, Klemens Mikuła otrzymał w 1993 r. prestiżową nagrodę Złotego Wawrzynu Olimpijskiego. Sześć lat później został pierwszym laureatem nagrody im. Jana Baptysty Quadro, przyznawanej autorom najlepszych zrealizowanych w Poznaniu projektów. W 2003 r. otrzymał tytuł "Zasłużony dla Miasta Poznania".
Po mistrzostwach Maltę rozbudowano. Powstała mała architektura, sala audiowizualna, amfiteatr, restauracja Maltanka ze stacją początkową kolejki dziecięcej, letni tor saneczkowy, kolejka górska i przede wszystkim całoroczny stok narciarski oraz Termy Maltańskie.
Wszystkie obiekty powstawały według projektu Mikuły lub za jego aprobatą. Z jego zdaniem liczono się aż do śmierci. Architekt zmarł w 2014 roku.
Trzy lata później, po północnej stronie jeziora stanęła ławeczka z jego postacią.
Dziś o to, by dziadkowi nie trzeba było zasłaniać oczu, dba jego wnuk Łukasz.
- Wiadomo nie od dzisiaj, że niektóre obiekty na Malcie są przeskalowane. Na przykład dziadek miał wątpliwości co do Term Maltańskich, według pierwotnych założeń budynek miał być bardziej zagłębiony w ziemię i mniej dominujący w widoku z poziomu jeziora. Czasem kłuje w oczy nadmiar szyldów i reklam czy nieujednolicona forma małej gastronomii. Ale dla niego najważniejsze byłoby to, że Malta żyje, że poznaniacy chętnie spędzają tu czas. A ze swojej ławeczki patrzy akurat na wieżę sędziowską i budynek multimedialny - najważniejsze obiekty zaprojektowane przez niego na Kajakowe Mistrzostwa Świata w 1990 roku, które dopiero co zostały wyremontowane i odświeżone. Myślę, że może być zadowolony - kończy Łukasz Mikuła.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: POSiR