Inspektorzy Biura Ochrony Zwierząt wraz z policją i prokuratorem weszli do gospodarstwa w Modrzycy koło Zielonej Góry. Znajdujące się tam konie były zagłodzone, zawszone i stłoczone na zbyt małej powierzchni. Za doprowadzenie zwierząt do takiego stanu odpowie teraz właściciel gospodarstwa.
Zgłoszenie o możliwości znęcania się nad końmi Biuro Ochrony Zwierząt otrzymało przed tygodniem, gdy od właściciela gospodarstwa jedna z kobiet zakupiła wychudzoną klacz. Zaniepokojona jej złym stanem, zaalarmowała obrońców zwierząt.
Dwa konie w stanie krytycznym
Do gospodarstwa Franciszka G. weszły Biuro Ochrony Zwierząt, nowosolska policja oraz prokuratura.
Kilkanaście koni, które tam zastali, były w złym stanie zdrowia, zagłodzone, zawszone i zarobaczone. W stajni znajdowało się tak dużo obornika, że zwierzęta tarły głowami o sufit budynku. Dwa konie były w krytycznym stanie, zostały wywiezione natychmiast z gospodarstwa i trafiły pod opiekę weterynarzy.
- Byłam na wielu interwencjach tego typu, ale gospodarstwa w takim stanie jeszcze nie widziałam. Obornik był nie sprzątany, na pierwszy rzut oka konie stłoczone były na zbyt małej powierzchni - mówi Joanna Liden, która brała udział w akcji.
Właściciel mimo to nie tracił rezonu. - Pan z uśmiechem na twarzy na pytanie o wybieg, odpowiedział, że one nie pracują i nie muszą biegać, a gdyby biegały, to by tylko schudły - mówi Anna Pacewicz, inicjatorka akcji.
Zarzuty czekają na właściciela
Sprawą znęcania się nad zwierzętami przez Franciszka G. zajmuje się już prokuratura w Nowej Soli. Są już przygotowane dla niego zarzuty, choć formalnie mężczyzna ich nie usłyszał - trafił bowiem do szpitala. Niewykluczone, że mężczyzna odpowie także za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, bowiem w trakcie wizyty w jego gospodarstwie miało dojść do szarpaniny.
Gospodarstwo znajdowało się Modrzycy:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24