Zakończyły się badania sekcyjne dwóch sióstr z Kobylej Góry (woj. wielkopolskie). - Przyczyną śmierci dzieci było wykrwawienie i prawdopodobnie uduszenie - powiedział w środę prokurator Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
U starszej dziewczynki biegli stwierdzili kilkadziesiąt ran kłutych, głównie w okolicach szyi i głowy. - Były to również rany drążące w głąb ciała. Duże jest prawdopodobieństwo, że rany kłute były zadawane nożem lub podobnym narzędziem. Przyczyną zgonu było wykrwawienie - powiedział prokurator Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
W przypadku młodszego dziecka stwierdzono nieznaczne otarcia na szyi. Zdaniem biegłych jako najbardziej prawdopodobny mechanizm zgonu wskazano uduszenie gwałtowne.
Ze zwłok pobrano wycinki i krew do dalszych badań. - Celem jest zilustrowanie wstępnych efektów badań biegłych i stwierdzenie ewentualnych substancji, które mogły wpływać na stan zdrowia pokrzywdzonych - powiedział prokurator.
Wszedł do domu, zobaczył ciała
Do zdarzenia doszło w czwartek (20 kwietnia) w domu jednorodzinnym w Kobylej Górze. W południe na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna. Z jego zgłoszenia wynikało, że po powrocie do domu znalazł ciało jednej z córek i żony.
Przybyłe na miejsce służby ratownicze znalazły ciało drugiej córki mężczyzny. Po zakończeniu akcji ratowniczej zgon stwierdzono u dwóch dziewczynek w wieku dziewięciu i 13 lat. Ich 47-letniej matce udało się przywrócić czynności życiowe. Kobieta w stanie ciężkim przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej w kaliskim szpitalu. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynikało, że młodsza dziewczynka została uduszona, starsza i jej matka miały rany cięte.
47-latka ma jeszcze jedną córkę, 19-latkę z niepełnosprawnością. Nic jej się nie stało, w czasie, gdy odnaleziono dwie młodsze dziewczynki, nie było jej w domu.
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa. Śledczy przeprowadzili oględziny miejsc zdarzenia z udziałem specjalistów i biegłych. Prokurator Marcin Kubiak powiedział, że postępowanie toczy się w sprawie, nikomu nie przedstawiono zarzutów. Ze względu na stan zdrowia matki dziewczynek, która nadal przebywa w szpitalu, nie wykonano z nią żadnych czynności procesowych.
Wysłała niepokojące pismo
Rodziną zainteresował się wcześniej sąd rodzinny w Ostrzeszowie. Powodem było pismo, które matka zabitych dziewczynek przysłała do wydziału rodziny i nieletnich na przełomie marca i kwietnia. Treść pisma zaniepokoiła sędzię rodzinną ze względu na brak jakiekolwiek logiki w treści. Dlatego zdecydowano o wszczęciu z urzędu postępowania w celu ustalenia, co dzieje się w rodzinie.
Na środę - przed tragedią - zostało wyznaczone posiedzenie opiekuńcze w celu rozeznania sytuacji rodziny i ewentualnej zmiany opiekuna prawnego dla najstarszej córki.
Wcześniej Sąd Rejonowy w Ostrzeszowie na opiekuna prawnego chorej 19-latki wyznaczył matkę. Sąd chciał mieć pewność, że kobieta nadal może pełnić funkcję opiekuńczą wobec najstarszej córki. Do spotkania w sądzie nie doszło, ponieważ rodzice nie przyszli. Dzień później dwie córki zostały zamordowane. W szkole, w której uczyły się dziewczynki, nie zauważono niczego niepokojącego.
Źródło: PAP