Słaby wynik w wyborach prezydenckich, jeszcze gorszy w wyborach do rady miasta to nie jedyne złe wieści dla Ryszarda Grobelnego. Według informacji Radia Merkury, prezydent Poznania nie wprowadził ani jednego radnego do sejmiku wojewódzkiego. A aspiracje miał wielkie. Lokomotywami wyborczymi mieli być Katarzyna Bujakiewicz, Szymon Ziółkowski, były poseł PO Dariusz Lipiński i sam prezydent.
- W nadchodzących wyborach samorządowych przede wszystkim startuję na prezydenta Poznania. Chciałbym jednak wspomóc listę do regionu, pokazując, że warto na nią głosować. Gdyby sprawdziły się optymistyczne wskazania, to byłaby lista, która może wygrać wybory samorządowe w Wielkopolsce - podkreślał na początku września Grobelny, ogłaszając swój start jako lidera listy w powiecie poznańskim.
Podkreślał wówczas, że lista ma szanse wygrać jesienne wybory w regionie. - My się niespecjalnie obawiamy, czy ta lista przekroczy wyborczy próg 5 proc. Poważnie myślimy, że między 15 a 20 proc. Wielkopolan zagłosuje na niezależną listę do sejmiku. Wystawimy listy we wszystkich okręgach w Wielkopolsce - podkreślał Grobelny.
Rzeczywistość jednak okazała się wyjątkowo brutalna.
Skończyło się na tym, że według nieoficjalnych wyników lista nie przekroczyła progu wyborczego.
Nie żałuje tego kroku
Grobelny nie tylko sam nie zapewnił sobie "podpórki" w przypadku porażki w wyborach prezydenckich, ale nie wprowadził ani jednego radnego do sejmiku.
- Nie żałuje wystawienia listy do sejmiku. Poznałem dzięki temu wielu wspaniałych ludzi w regionie. Trochę mi smutno, że tak wspaniali ludzie nie funkcjonują w życiu publicznym. Byłoby lepiej, gdyby mogli się pojawiać w dyskusjach na forum sejmiku czy jakichkolwiek innych forach. Chcę im podziękować i jestem dumny, ze mogliśmy współpracować - kończy Grobelny.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: mat. wyborcze