Tysiące lampionów na niebie i widok, którym zachwycali się ludzie na całym świecie - tak wyglądała organizowana co roku w Poznaniu Noc Kupały. Impreza, która wypromowała miasto, w tym roku się nie odbędzie. Pogodzić z tym nie chcą się mieszkańcy, którzy w internecie skrzykują się na puszczanie lampionów nad Wartą. Tradycję trzeba podtrzymać - piszą na jednym z portali społecznościowych, zastrzegając jednocześnie: to nie będzie impreza masowa.
W poniedziałek, niewiele ponad miesiąc przed Nocą Kupały przypadającą z 21 na 22 czerwca, organizator corocznej imprezy, Fundacja Wspierania Twórczości i Sztuki ARS poinformowała, że w tym roku rezygnuje z jej organizacji. Dokładne powody podjęcia takiej decyzji przedstawi w piątek na konferencji prasowej, ale już dziś wiadomo, że oficjalnie lampiony nie wzbiją się w niebo.
- Rozmawiałem z organizatorami i usłyszałem, że absolutnie nie ma mowy, by w tym roku podjęli się realizacji imprezy - mówi Jan Mazurczak z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
"Tradycję trzeba podtrzymywać"
Poznaniacy - fani wypuszczania w niebo papierowych, płonących lampek, tuż po ogłoszeniu, że Nocy Kupały w dotychczasowym kształcie nie będzie, na jednym z portali społecznościowych założyli wydarzenie "Noc Kupały 2014". Na stronie nawołują do przyjścia nad Wartę i puszczania lampionów na własną rękę.
"W związku z doniesieniami o odwołaniu Nocy Kupały 2014, zorganizujemy sobie ją sami. Tradycję trzeba podtrzymywać i tak też zrobimy. Lampiony za grosze kupić można na Allegro, bądź też w "chińskich" sklepach. Koncertów niestety nie zorganizujemy, ale co szkodzi żeby przyjść nad Wartę, usiąść na kocu z piwkiem i z drugą połówką (w sensie miłością, nie 0,5 litra, chociaż jak kto woli) lub znajomymi i puścić lampion, miło spędzając czas i podtrzymując tradycję" - czytamy na stronie wydarzenia.
W ciągu kilkunastu godzin, udział w imprezie zadeklarowało kilkaset osób.
"To złamanie prawa"
- Zwołanie takiej imprezy jest złamaniem prawa. By ją zorganizować potrzebna jest zgoda z urzędu miasta. Nie możemy jednak przesądzać, czy te osoby o nią nie wystąpią - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Założyciele strony asekurują się jednak i piszą, że nie ma mowy o organizacji jakiejkolwiek imprezy.
"Oświadczam, iż nie jestem organizatorem żadnej imprezy masowej, na miejscu nie będzie prowadzona sprzedaż lampionów, alkoholu ani nie odbędą się żadne koncerty. Nie będzie także służb porządkowych. Wydarzenie to ma na celu tylko i wyłącznie zachęcić do kultywowania tradycji. Każda osoba, która udaje się w to miejsce, robi to na własną odpowiedzialność, tak jak w przypadku np. spożywania alkoholu na Starym Rynku. Każdy ponosi odpowiedzialność za swoje czyny, co może skutkować m.in. mandatem, zatrzymaniem przez policję, sprawą sądową itp. Podsumowując - spożywasz alkohol, możesz dostać mandat. Śmiecisz - możesz dostać mandat. Wyrywasz drzwi w tramwaju - na pewno dostaniesz mandat" - czytamy na stronie wydarzenia.
- Takie oświadczenie nie ma znaczenia. Liczy się zachowanie. Jeśli ktoś zwołuje ludzi, to jest organizatorem. Takie jest prawo - ucina Borowiak.
Jak "słynne" ognisko w Zakrzówku?
Będzie powtórka z Małopolski? Tamna zwołane na jednym z portali społecznościowych ognisko na Zakrzówku przyszło 22 tys. osób. Policja wystawiła ponad 100 mandatów, uczestnicy zostawili w okolicy bałagan, kilka osób zostało rannych. 23-letnia organizatorka imprezy usłyszała zarzuty zorganizowania nielegalnej imprezy masowej. Groziło jej za to nawet 8 lat więzienia. Ostatecznie dobrowolnie poddała się karze grzywny w wysokości 2400 zł.
Co więcej, w przypadku poznańskiej imprezy, na wypuszczenie lampionów w niebo potrzebna jest zgoda Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej oraz straży pożarnej. Ci drudzy już wczoraj poinformowali, że negatywnie zaopiniowali wypuszczanie lampionów podczas planowanej Nocy Kupały.
Lampiony bowiem mogą być niebezpieczne. Nie tylko dla ludzi je "odpalających", ale także maszyn, które znajdowałyby się w powietrzu.
Turyści ominą Poznań?
Nad tym, że nie będzie legalnego puszczania lampionów w niebo ubolewają nie tylko zwykli poznaniacy, ale także przedstawiciele biur podróży.
- Kiedy nie dopuszcza się do takich imprez, to istnieje ryzyko, że odbędą się one nielegalnie, co może wiązać się z jeszcze większym niebezpieczeństwem - ocenia inicjatywę Jan Mazurczak, dyrektor PLOT, który także nie kryje rozczarowania decyzją organizatorów.
Jak mówi, impreza przyciągała do miasta setki turystów, którzy w tym roku mogą zrezygnować z zaplanowanego przyjazdu.
- Tylko w ostatnich dniach odebrałem kilkanaście telefonów z biur podróży z pytaniem o imprezę. Świadomie nie informowaliśmy, że w tym roku się ona odbędzie, jednak wiele biur mimo to zdecydowało się zorganizować przyjazdy do Poznania w tym terminie i teraz dzwonią do nas z pretensjami oraz rozważają anulowanie przyjazdów - twierdzi Mazurczak.
Bez wsparcia z miasta
O poznańskich lampionach głośno stało się w dużej mierze dzięki publikacjom zagranicznych mediów. - 30-sekundowe klipy zrealizowane przez telewizję BBC z cyklu "bez komentarza" puszczano na całym świecie. W Japonii na przykład Polska często kojarzona jest z poznańskimi lampionami - przekonuje Mazurczak.
Urzędnicy jednak sami z imprezy zrezygnowali. Komisja konkursowa, przyznająca granty na imprezy, w tym roku odmówiła wsparcia Fundacji ARS. Ta już w marcu podkreślała, że w takim wypadku Noc Kupały stoi pod dużym znakiem zapytania.
- Miasto poszukuje nowych festiwali, nowej oferty kulturalnej, która przyciągnęłaby do Poznania turystów, a z drugiej strony nie docenia tych wydarzeń, które już są, które mają potencjał i stają się wizytówką stolicy Wielkopolski. Jest to smutne - mówiła wówczas tvn24.pl Aleksandra Dmitrzak z Fundacji ARS, dodając, że jako organizacja pożytku publicznego, nieprowadząca działalności gospodarczej, nie są w stanie zorganizować imprezy bez wsparcia finansowego.
Efektowne, ale niebezpieczne
Dotychczas najgłośniej było o puszczaniu lampionów w kwietniu w 2013 roku w Warszawie. Te trafiły na teren zoo i stały się zagrożeniem dla zwierząt.
Zarzuty dotyczące bałaganu pojawiły się także po zeszłorocznej poznańskiej imprezie. Do straży miejskiej trafiło wtedy zgłoszenie o odmowie sprzątania przez organizatorów. Zarzuty były nieprawdziwe - ekipę sprzątającą nagrali bowiem w tym czasie dziennikarze TVN24.
Negatywne uwagi dotyczyły także bezpieczeństwa, porządku i spraw związanych z komunikacją. Problemem była także opinia straży pożarnej, która negatywnie oceniała wypuszczanie w niebo lampionów. Ich zdaniem spadające lampiony mogły spowodować pożar lub poparzyć ludzi.
Autor: FC/i/zp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24