Wieczorem jeszcze był, rano został po nim pusty kojec. Ze schroniska w Gorzowie Wielkopolskim zniknął pies Airon. - Jest raczej cichy, żaden wielki szczekacz - mówi Przemysław, wolontariusz schroniska w Gorzowie Wielkopolskim. Martwi się, bo nie ma pojęcia, co się stało z czworonogiem: nocą psy są pozostawione same, boksów nikt nie pilnuje.
- Mamy taką hipotezę, że ktoś po prostu uprowadził go w nocy z piątku na sobotę. Schronisko niestrzeżone, brak kamer monitoringu, brak pracownika w nocy, każdy może wejść i wyprowadzić psa - mówi pan Przemysław, który udziela się w schronisku jako wolontariusz.
Boks tuż przy bramie głównej
Airon ma trzy lata. W schronisku był od zeszłej zimy. Jest sporym psem, którego nie można tak po prostu schować do worka. - Raczej cichy, żaden wielki szczekacz. Zawsze bardzo przyjaźnie nastawiony do człowieka - mówi o psie Przemysław.
Być może właśnie to przyjazne nastawienie zdecydowało o tym, że Airon pozwolił komuś wyprowadzić się z boksu. A może to kwestia tego, że jego klatka znajduje się tuż przy wejściu głównym - domniemywa opiekun.
Wnikliwie sprawdzają potencjalnych "panów"
Tłumaczy, że za każdym razem, kiedy ktoś chce zaadoptować psa, wolontariusze upewniają się, czy nowy właściciel zapewni zwierzęciu codzienność milszą od tej, którą ma w miejskim kojcu.
- Odrzucamy propozycje kojca "jeden na jeden", łańcuchy. Wychodzimy z założenia, że już lepiej takiemu psu w schronisku, bo wolontariusze wyprowadzą go na spacer - mówi pan Przemysław.
- Podejrzewamy, że Airon został skradziony, bo komuś odmówiliśmy adopcji. Wątpię, że znalazł dom. Jeśli gdzieś jest, to raczej przypięty do czegoś łańcuchem - obawia się wolontariusz.
Wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje dotyczące Airona, proszone są o pilny kontakt ze Schroniskiem "Azorki" w Gorzowie Wielkopolskim przy ulicy Fabrycznej 97.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum wolontariuszy