Chciał "tylko" zapalić papierosa w szpitalnej sali, postawił na nogi personel placówki i gorzowską straż pożarną. 61-letniemu pacjentowi, który zaprószył ogień, grozi surowa kara.
Pożar w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim wybuchł w miniony wtorek. Szybko okazało się, że ogień zaprószył jeden z pacjentów, a konkretnie 61-latek z oddziału chirurgii ogólnej, który miał w swojej sali zapalić papierosa. Pacjent miał potem tłumaczyć, że wypadł mu niedopałek papierosa i to od niego zapalił się materac, na którym leżał.
Na szczęście, nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Personelowi placówki udało się ugasić pożar jeszcze przed przyjazdem strażaków. Ale to nie oznacza, że nic się nie stało. Sprawą już zajmuje się policja. Postępowanie dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy. - Na tę chwilę mogę tylko powiedzieć, że prowadzimy czynności w celu ustalenia wszelkich okoliczności. Na razie nikomu nie zostały przedstawione zarzuty – mówi nadkomisarz Magdalena Ziętek z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
§ 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo zdarzenia określonego w art. 163 sprowadzenie katastrofy § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
"Nieodpowiedzialność. Brak wyobraźni. Głupota" – tak, tuż po pożarze, zdarzenie skomentował w mediach społecznościowych wiceprezes szpitala.
- Skończyło się to bez dużych konsekwencji. Natomiast trudno sobie wyobrazić skutki tego zdarzenia. W szpitalu jest kilkaset osób, część się nie może poruszać. Gdyby doszło do pożaru, przeżywalibyśmy ogromną tragedię. (...) To absolutnie skrajna nieodpowiedzialność. Chciałbym zaapelować do wszystkich. Żyjemy dzisiaj w trudnych czasach i powinniśmy się wykazać mądrością, solidarnością i odpowiedzialnością – mówi TVN24 Robert Surowiec, wiceprezes Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim.
Dlatego władze szpitala już zapowiedziały, że o zdarzeniu poinformują również prokuraturę. Zarząd jest przekonany, że podejrzewany o zaprószenie ognia działał umyślnie, bo przecież w całym szpitalu obowiązuje zakaz palenia papierosów. Niewykluczone, że konsekwencje poniesie też pacjent, który przebywał w tej samej sali, co 61-latek, ale w żaden sposób nie zareagował na jego zachowanie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: FB- Robert Surowiec