Magazyn pełen niebezpiecznych chemikaliów coraz bardziej martwi urzędników z podpoznańskiej gminy Kleszczewo. Jedna z przechowywanych tam beczek już się rozszczelniła, a strażacy ostrzegają, że takich wypadków może być więcej. Tymczasem na usunięcie bomby ekologicznej nie ma pieniędzy, a sprawca całego zamieszania i tak siedzi już w więzieniu.
W prywatnym magazynie w Komornikach od ponad 4 lat przechowywane są w beczkach chemikalia. Jak twierdzi właścicielka magazynu, dzierżawca, który halę wynajmował, miał tam składować przepalone smary, oleje i płyny poprodukcyjne.
W poniedziałek wieczorem, właścicielka zauważyła unoszący się nad magazynem biały dym i zaalarmowała straż pożarną. Na szczęście okazało się, że nie był to pożar. Problem, mimo to istnieje, bowiem rozszczelniła się jednak z wielu składowanych tam beczek.
Strażacy przyznają, że nie są w stanie dokładnie ustalić, jakie substancje przechowywane są w pojemnikach. Nie mają jednak wątpliwości, że składowisko jest zagrożeniem dla środowiska. Zwłaszcza, że wiele beczek ma być w kiepskim stanie.
Za mały pojemnik
Beczka, której rozszczelnienie wszczęło alarm w Komornikach, cały czas czeka na specjalistyczny pojemnik, mimo że już dziś miała zostać z magazynu zabrana. Powodem, jak tłumaczy straż pożarna są przepisy unijne.
- Na miejsce przyjechała dziś firma z Tarnowa, żeby zabrać beczkę w specjalnym pojemniku. Jak się okazało, opakowanie jakie ze sobą przywieźli było jednak za małe. Przepisy międzynarodowe o przewożeniu materiałów niebezpiecznych po drogach wymagają odpowiedniej klasy opakowania. Pojemnik jakim dysponowali był za mały - tłumaczy Kamil Witoszko z poznańskiej straży pożarnej.
Ponieważ odpowiedniego pojemnika nie udało się znaleźć, odpowiednio zabezpieczona beczka dalej znajduje się w magazynie, gdzie została odwieziona specjalnym wózkiem widłowym.
Toksyczny ładunek ma zostać zabrany najprawdopodobniej jutro.
Nie są na liście
Miejscowe władze nie mają wątpliwości, że całe składowisko należałoby usunąć. Problemem są pieniądze, a raczej ich brak. Wywiezienie takiej ilości niebezpiecznych substancji, to bowiem bardzo duży koszt.
Wiadomo, że samej gminy na taki wydatek nie stać. Z wydaniem nawet około 2 mln zł może mieć problem również starostwo.
- Starosta występował o pieniądze. Próbował pozyskać środki na usuniecie odpadów z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Nie zostaliśmy jednak wpisani na listę bomb ekologicznych, przez co nie ma na to środków finansowych. Gdyby istniało jakieś rozwiązanie byłoby ono na pewno zastosowane - zapewnia Anna Orczewska ze Starostwa Powiatowego w Poznaniu.
W Pile to samo
Przedsiębiorca, który odpowiada za nagromadzenie szkodliwych substancji w Komornikach, przebywa już od jakiegoś czasu w więzieniu z powodu podobnej sytuacji do jakiej doprowadził w Pile.
Tam udało się władzom uporać z niebezpiecznym problemem. Było to jednak o tyle prostsze, że tamtejsze składowisko toksycznych odpadów znajdowało się na terenie należącym do Skarbu Państwa.
W Komornikach magazyn należy do prywatnego właściciela. Wiadomo, że wywóz wszystkich beczek kosztowałby około 2 mln zł.
Magazyn znajduje się w Komornikach pod Poznaniem:
Autor: kk/kwoj / Źródło: TVN24 Poznań