Z budowy drogi ekspresowej nic nie wyszło, więc pod nowym wiaduktem poznańscy urzędnicy chcą połączyć dwie drogi osiedlowe. - Będziemy mieli dwupoziomowe, bezkolizyjne skrzyżowanie ze ślepą ulicą, która prowadzi prosto do lasu - krytykują eksperci. Budowa może pochłonąć nawet kilkanaście milionów złotych.
Pod wiaduktem ul. Grunwaldzkiej, który kosztował 20 mln zł, miała przebiegać III rama komunikacyjna, obwodnica wokół centrum Poznania. Na drogę nie ma jednak pieniędzy.
- Kilka lat temu wydawało się, że III rama ma szansę powodzenia. Załamał się jednak system finansowy - przyznaje tvn24.pl Ryszard Grobelny, prezydent Poznania. - Mamy nadzieję, że jak się odrodzi, to wrócimy do tego pomysłu - dodaje.
Unia odbierze pieniądze?
Wiadukt, którego budowa się kończy, współfinansowała Unia Europejska w ramach przebudowy ul. Grunwaldzkiej. Jednym z celów projektu było zwiększenie płynności ruchu samochodowego na ulicy. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", eksperci z Jaspers - agendy doradczej, która nadzoruje projekty unijne - mają wątpliwości, czy wiadukt rozwiąże jakikolwiek problem komunikacyjny. To z kolei może skutkować utratę unijnej dotacji. Dlatego urzędnicy zaczęli się zastanawiać czy pod wiaduktem nie połączyć dwóch istniejących tam ulic - Smoluchowskiego i Jawornickiej.
- Skoro wiadukt już jest, to należy pomyśleć, czy nie należy wykorzystać go już teraz, zanim powstanie III rama komunikacyjna, i ułatwić mieszkańcom dostęp do dróg. Na wybudowanie III ramy nas teraz nie stać, ale powstałą infrastrukturę częściowo możemy wykorzystywać - przekonuje Grobelny.
"Urzędnicy szukają kolizji"
- Tak, będziemy mieli dwupoziomowe, bezkolizyjne skrzyżowanie ze ślepą ulicą Smoluchowskiego, która prowadzi prosto do lasu - komentuje pomysł urzedników dr Michał Beim, ekspert od spraw komunikacji z Instytutu Sobieskiego.
Równie krytyczny wobec projektu jest radny Łukasz Mikuła. - To poszukiwanie na siłę "kolizji", by nie stracić dofinansowania z funduszy unijnych. Kiedy w grudniu 2010 r. uchwalaliśmy budżet na 2011 r., w radzie miejskiej nastąpił podział na radnych "wierzących" i "niewierzących" w powstanie III ramy komunikacyjnej. Pierwsi uważali, że to kluczowa inwestycja przed Euro 2012, ja należałem do drugiej frakcji, która mówiła, że to wydawanie pieniędzy bez sensu i że warto tę kwotę przeznaczyć na remonty torowisk na Jeżycach. Okazało się, że miałem rację, jednak nie mam żadnej, nawet gorzkiej satysfakcji, że moja prognoza się sprawdziła - mówi Łukasz Mikuła, radny PO.
Dwa wiadukty-widmo
Wiadukt przy ul. Grunwaldzkiej nie jest jedynym przygotowanym pod III ramę komunikacyjną. Podobny obiekt wybudowano na ul. Bukowskiej. Dziś nie służy nawet pieszym, bowiem przejście pod nim na drugą stronę ulicy uniemożliwia ogrodzenie.
- To był błąd, że w ogóle zabrano się za budowę tych wiaduktów. Na III ramę nie tylko nie ma na środków, ale też nie jest wpisana do wieloletniego planu inwestycyjnego miasta Poznania. Może i przyniosą one korzyści komunikacyjne miastu, ale najwcześniej za kilkadziesiąt lat. Teraz przez te lata wiadukty będą stały w powietrzu a kredyty na nie trzeba spłacać. To rozwiązanie wadliwe i szkodzące miastu. Połączenie wiaduktu przy ul. Grunwaldzkiej z ulicami Jawornicka i Smoluchowskiego w niczym nie pomoże - podsumowuje dr Beim.
- Pieniądze wydane na obydwa wiadukty można było spojkojnie wydać na inne inwestycje, na przykład na przedłużenie ul. Św. Wawrzyńca czy usprawnienie dojazdu na Naramowice. Mieszkańcy z pewnością byliby dużo bardziej usatysfakcjonowani. Szkoda, że miasto dało się wmanewrować w tak głupią inwestycję - podsumowuje Mikuła.
Nawet kilkanaście milionów złotych
Koszt połączenia ulic Smoluchowskiego i Jawornickiej nie jest jeszcze znany, szacuje się, że budowa może pochłonąć od kilku do klikunastu milionów złotych.
Autor: FC/b / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Wagner