Dopalacze w lokalu posła? "Panie pośle, to chemiczne g**no!"

02.01 | Prokuratura w Łodzi wszczęła we wtorek śledztwo, które ma wyjaśnić, czy z magazynu tamtejszej policji zniknęło ok. 4 tys. opakowań dopalaczy wartych 60 tys. zł zabezpieczonych w ub. roku. Zdaniem policji mogło dojść do pomyłek podczas spisywania liczby zabezpieczonych specyfików. (TVN24)
W sklepie miały być sprzedawane "rzeczy po 5 zł"
Źródło: TVN24
Koniński sanepid skontrolował sklep mieszczący się w lokalu należącym do posła Jacka Kwiatkowskiego. Sprawę na policję zgłosił sam poseł. Jak mówi, podejrzewał, że sprzedawanymi przez najemcę "upominkami" mogą być dopalacze.

- Przez wiele lat, zanim zostałem posłem, prowadziłem działalność gospodarczą, więc sklep, który ma jedną niewielką gablotkę i jedno okienko, wydał mi się podejrzany – tłumaczy poseł Twojego Ruchu. Za szybą znajdowały się substancje o nazwach takich jak "swędzący proszek" czy "odświeżacz do brudu". Docelowo miał to być punkt z przedmiotami za symboliczne 5 zł.

Miesiąc na kontrolę

Sprawa na policję trafiła 5 stycznia. Funkcjonariusze przekazali informację Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Koninie, która w asyście mundurowych skontrolowała sklep niespełna miesiąc później.

– 31 stycznia policjanci uczestniczyli w kontroli jednego ze sklepów na Zatorzu. Inspektor z sanepidu zabezpieczył 99 sztuk saszetek z substancjami, które mogą być niedozwolone – mówi Renata Purcel -Kalus, zastępca oficera prasowego KMP w Koninie.

- To zdecydowanie za późno – grzmi poseł Jacek Kwiatkowski, właściciel lokalu. – Ta procedura jest chora, od zgłoszenia do kontroli upływa prawie miesiąc – dodaje.

Czy zabezpieczone przez sanepid i policję substancje okażą się dopalaczami?

– Laboratorium ma na analizę 30 dni. Zwykle jest ona wykonywana w tym czasie - mówi Beata Szeląg, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Koninie.

Joint mniej groźny

Poseł umowę najmu rozwiązał, ale jak mówi, obowiązuje go 3-miesięczny okres wypowiedzenia. Dopiero kiedy podejrzenia się potwierdzą, będzie miał możliwość zerwania jej w trybie natychmiastowym.

- Czynsz zawsze płacony był na czas. Nie było z tym problemów. Próbowałem nawet porozmawiać z najemcą telefonując do niego, ale on nie potwierdza tych informacji. Wypiera się; uważa, że jego działalność jest legalna- mówi Kwiatkowski.

Z kolei zwolennicy „trawki” zaczepiają parlamentarzystę na ulicy.

– Mówią: „Panie pośle, to jest chemiczne g**no!”. Ja sam nie znam nikogo, kto zmarł po zapaleniu jointa, a po dopalaczach w ubiegłym roku w mojej okolicy zmarła 15-latka – mówi poseł Kwiatkowski.

Będzie interweniował

Sanepid sklep zamknął, ale niewykluczone, że powstanie on w innym miejscu.

– Co wtedy? Będę interweniował do skutku, naciskał na rząd, który nie robi nic by dopalacze wyeliminować. Trzeba dokładnie określić, czym jest dopalacz. Inne kraje dały sobie z tym radę, my nie - twierdzi Kwiatkowski.

Autor: pp/kwoj / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: