Urodził się ponad 7 tysięcy kilometrów od Poznania. Gdy w 1919 r. wybuchło Powstanie Wielkopolskie, mieszkał już jednak w Barcinie. Długo się nie zastanawiał, chwycił za broń i walczył dla Polski, stając się tym samym jednym z najbardziej egzotycznych żołnierzy polskich w historii. W wolnej już Polsce przyjął imiona Józef Zdzisław. Jego losy zbadał Aleksander Przybylski.
Czen De Fu urodził się w Mandżurii w mieście Dalian, wtedy należącym do imperium rosyjskiego i nazywanym przez Rosjan Dajren.
Co do daty jego urodzin istnieją bardzo poważne rozbieżności. Najczęściej podaje się, że urodził się on w 1885 albo 1892 r. W internecie znajdziemy jednak także notki, które wskazują jako datę urodzin Chińczyka rok 1895. Ta ostatnia data jednak wydaje się zupełnie nieprawdopodobna - oznaczałoby to, że już jako 10-latek był żołnierzem armii carskiej.
Polak zmienił jego życie
Dalian w tym czasie był bazą rosyjskiej marynarki wojennej. Posłużyła ona w wojnie rosyjsko-japońskiej w 1905 r. Do armii carskiej zaangażowani byli wtedy polscy oficerowie, w tym Kazimierz Skorotkiewicz.
To on zmienił losy małego Czen De Fu. Chłopiec w wieku 7 lat stracił rodziców i pozostał bez opieki. Użebrał wtedy kilka rubli i zaczął handlować owocami w Dajrenie. Tam najprawdopodobniej napotkał na niego polski kapitan wojsk rosyjskich. Zabrał małego Chińczyka ze sobą do Port Artur.
Gdy wybuchła wojna rosyjsko-japońska, Chińczyk poszedł na front, gdzie pełnił rolę gońca i tłumacza a następnie ordynansa Skorotkiewicza. Rosjanie otrzymali wtedy solidnie lanie od Japończyków a Polak trafił wtedy do niewoli.
I tu znów mamy rozbieżności. Jedna z wersji mówi, że Czen De Fu, z rozkazu Skorotkiewicza, został wysłany do jego rodziny do Polski. Druga zakłada, że po wyjściu na wolność Polak sam zabrał go Warszawy.
Przez Warszawę do Wielkopolski
Do Polski trafił w 1905 r. Najpierw zamieszkał u siostry Skorotkiewicza w Warszawie. W stolicy zaczął uczyć się swojego przyszłego zawodu - stolarza. Jeszcze w tym samym roku przeniósł się do Barcina, gdzie mieszkała rodzina pana Chojnackiego, dyrektora fabryki mebli, w której znalazł zatrudnienie.
Zamieszkał na Rynku, w kamienicy nr 18. W Barcinie zaciągnął się do Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", którego potem został naczelnikiem. W 1907 r. przyjął chrzest i komunię oraz wybrał polskie imiona - Józef i Zdzisław.
Gdy wybuchła I wojna światowa, Czen De Fu nakłaniany był do przyjęcia niemieckiego obywatelstwa i wstąpienia do wojska tego państwa. Chińczyk nie zamierzał jednak się na to zgodzić. Ukrywał się, by w końcu 4 stycznia 1919 r., gdy w Barcinie wybuchło powstanie, wstąpić w szeregi barcińskiej kompanii i walczyć za Polskę.
Najprawdopodobniej brał udział w walkach o Inowrocław w nocy z 4 na 5 stycznia. Być może brał tez udział w starciach pod Łabiszynem, we Florentynowie i pod Rynarzewem. Rok później jako ochotnik zapisał się do wojsk generała Józefa Hallera i walczył w wojnie polsko-bolszewickiej.
Jak Chińczyk został Polakiem
Walcząc o wyzwolenie Wielkopolski był jeszcze obywatelem chińskim. Doskonale jednak władał już polskim językiem. Jak podaje barciński regionalista Stefan Skrzypczyk, Czen De Fu ożenił się z Weroniką Pilechowską.
Czen De Fu starania o polskie obywatelstwo rozpoczął w 1924 r. Otrzymał je dopiero w 1933 r. Wtedy był już kierownikiem stolarni w Barcinie. Pan Czendefu uważa się za Polaka, ma przekonania narodowe i nie zamierza wcale powracać do swojej ziemi ojczystej, odległej Mandżurii. Z Chinami - jak mówi - nic go teraz nie łączy - opuścił je przed 30 laty - z Polską - wszystko - pisał "Kurier Poznański".
Chińczyk miał być zaciętym graczem w karty. W drugiej połowie lat 30. miał w ten sposób wygrać olbrzymią sumę. Dłużnik w jej ramach przekazał mu mieszkanie w Toruniu przy ul. Św. Ducha. Tam też zamieszkał i tam zastała go II wojna światowa. Zmarł w połowie lat 50. nie zostawiając po sobie potomstwa. Niestety, nie wiadomo czy jego grób jeszcze istnieje.
Nie tylko Czen De Fu
Chińczyk jest jednym z najbardziej egzotycznych powstańców. Nie jest jednak jedynym obcokrajowcem. W Powstaniu Wielkopolskim walczył także czarnoskóry Sam Sandi.
- To już jest historia drugiej części walki o niepodległość. To wojna polsko-bolszewicka, gdzie mamy żołnierzy, którzy przybywali m.in. z ochotnikami z Ameryki - mówi Mikołaj Klorek z Muzeum Powstania Wielkopolskiego.
Autor: Filip Czekała/gp / Źródło: TVN 24 Poznań