9-letnia Asia we wrześniu zorganizowała kiermasz, na którym zebrała na leczenie mamy 180 tys. złotych. Teraz, zgodnie z prawem, urzędnicy traktują pieniądze ze zbiórki jako dochód kobiety. A to oznacza, że mama Asi może stracić zasiłek. Prezydent Poznania i pracownicy Miejskiego Ośrodku Pomocy Rodzinie przekonują jednak, że tak się nie stanie. - Nie jesteśmy potworami, też chcemy pomóc pani Annie - zapewnia Włodzimierz Kałek, dyrektor MOPR.
Całe zamieszanie wynika z tego, że pieniądze zebrane podczas kiermaszu - ponad 100 tys. złotych - trafiły na subkonto na koncie prywatnym, a nie znajdują się na koncie fundacji. O przelanie zebranej kwoty poprosiła Anna Jagła, mama Asi. Wszystko po to, by mogły trafić na jej leczenie.
Fundacja Drużyna Szpiku, która przeprowadziła zbiórkę, nie może bowiem finansować jej leczenia. Musi zająć się tym fundacja, która zajmuje się tym statutowo.
Część środków - 80 tys. złotych zebrana w internecie - już znajduje się na koncie Fundacji Votum z Wrocławia, która zajmuje się pomocą osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych i osobom z problemami neurologicznymi - takim jak mama Asi.
Pani Ania nie przelała tam całej kwoty ze zbiórki publicznej, bo o podatek mógł upomnieć się urząd skarbowy, a sama nie ma środków, by ta kwotę pokryć.
MOPR nie miał wyjścia
Dopóki jednak te pieniądze są na koncie kobiety, traktowane są jako jej dochód. A to oznaczałoby, że straci ona zasiłek. 8 listopada do Anny Jagły trafiło już zawiadomienie o wszczęciu postępowania wyjaśniającego w tej sprawie przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Poznaniu.
- Musieliśmy to zrobić, bo obligują nas do tego przepisy - wyjaśnia Izabela Synoradzka, zastępca dyrektora MOPR w Poznaniu. Urzędnicy rozumieją sytuację kobiety, ale mają związane ręce.
- Nie jesteśmy potworami, też chcemy pomóc pani Annie - zapewnia Włodzimierz Kałek, dyrektor MOPR.
Jeśli do 8 grudnia środki pozostaną na koncie kobiety, zasiłek może zostać jej cofnięty. - Czekamy na decyzję urzędu skarbowego. Pani Anna przekazywała nam, że jeśli ten zwolni ją z podatku, przekaże środki do odpowiedniego stowarzyszenia na cel, na który przeprowadzona była zbiórka. Mamy nadzieję, że do tego czasu sprawa się wyjaśni. Nie chcemy pozbawiać tej rodziny środków na utrzymanie - mówi Synoradzka.
Prezydent Poznania: "Mama Asi nie straci zasiłku"
W podobnym tonie wypowiada się też prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. - Jest to problem proceduralny, a nie faktyczny. Poznańscy urzędnicy są z tą panią w kontakcie i szukają jak najlepszego rozwiązania. Nikt w tej sprawie nie ma złej woli! - zapewnia.
Po godz. 10 na Facebooku napisał: "Mama Asi nie straci zasiłku. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu pomogą Pani Annie w wyjaśnieniu sprawy. Pani Anna od kilku lat otrzymuje zasiłki finansowe, a pracownicy socjalni MOPR w Poznaniu od 2013 roku spotykali się z mamą Asi 30 razy".
Urząd Skarbowy chce wyjaśnień
Na stanowisko izby skarbowej trzeba jednak poczekać. Pani Anna pod koniec października złożyła wniosek o wydanie indywidualnej interpretacji podatkowej. Taki wniosek może trafić do jednego z sześciu punktów w Polsce. Ten akurat trafił do biura w Bielsku-Białej. - Poprosiliśmy o jego uściślenie. Czekamy na odpowiedź i opisanie stanu faktycznego - wyjaśnia Michał Kasprzak, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Katowicach, w skład której wchodzi urząd z Bielska-Białej.
Urząd skarbowy ma 3 miesiące na rozpatrzenie wniosku. Jak mówi, Izabela Synoradzka, zastępca dyrektora MOPR w Poznaniu, zasiłek dla pani Ani nie zostanie cofnięty do czasu do uzyskania wyjaśnień ze strony Urzędu Skarbowego dotyczącego podatku. - Będziemy do tego czasu przedłużać postępowanie wyjaśniające - zapowiada.
Chciała sprzedać zabawki, by zebrać pieniądze
Historia dziewczynki, która sama zbierała pieniądze na pomoc dla swojej chorej mamy, poruszyła całą Polskę.
To miał być mały kiermasz przed blokiem, na który 9-latka chciała przekazać swoje ubrania, buty , zabawki czy przybory szkolne. Dochód miał trafić na leczenie poważnie chorej mamy Asi. Sąsiedzi o wydarzeniu poinformowani zostali poprzez kartki porozwieszane przez dziewczynkę po osiedlu. "Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi. Zachęcam do zakupów i pomocy" - pisała dziewczynka.
Zebrali ponad 100 tys. złotych
Zdjęcie odręcznie napisanej kartki błyskawicznie podbiło internet. Wiadomość o kiermaszu rozeszła się w zawrotnym tempie. Swoją pomoc zaoferowały firmy, osoby prywatne, a nawet lokalna pizzeria.
Kiermasz przyciągnął sąsiadów, mieszkańców Poznania i okolic. Zebrano wtedy 101 069 zł i 66 gr.
Sama Asia nie kryła zaskoczenia ogromną frekwencją.
- Moja mama też była bardzo zaskoczona, nie spodziewałyśmy się, że tak dużo osób przyjdzie i nam pomoże - przyznała. Na pytanie, czego się spodziewała, odpowiedziała z rozbrajającą szczerością: - Zwyczajny kiermasz, a nie, że motory i zamek dmuchany. Nie wiedziałam, że będzie aż tyle rzeczy - mówi.
Zobacz jak wyglądał wrześniowy kiermasz:
Autor: FC/sk / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań