Mały Tymek cierpi na genetyczną chorobę Krabbego. Atakuje ona układ nerwowy, powodując prawdziwe spustoszenie w organizmie: osłabienie kończyn, drgawki, ślepotę, głuchotę, zanik mięśni i śmierć. W Polsce chłopiec nie miałby szans na leczenie. Nadzieja czeka jednak za oceanem.
Na tę rzadką zwyrodnieniową chorobę układu nerwowego cierpi 1 dziecko na około 100 tys. urodzeń. W znacznej większości przypadków, nie dożywa ono 3. roku życia. Tymkowi lekarze nie dają więcej niż 2 lata. Teraz ma 9 miesięcy. Każdy dzień jest na wagę złota.
W sierpniu, po szeregu przeprowadzonych badań, lekarze stwierdzili u niego chorobę Krabbego. Matka usłyszała, że dla malca nie ma już szans, że jego śmierć jest nieunikniona. Ma stopniowo tracić wszystkie zmysły, aż ostatecznie przestanie oddychać. Chłopiec jednak się nie poddaje. Samodzielnie przełyka, można śmiało stwierdzić, że walczy.
Kosztowna operacja w USA
Walczą i jego rodzice. Bo lekarze z USA - w przeciwieństwie do tych z Polski - widzą szansę dla Tymka. To operacja, która może uratować mu życie.
-Jest to przeszczep komórek macierzystych. Taka operacja w Stanach kosztuje 600 tys. dolarów. Jest to dla nas bardzo duży koszt i bardzo duża szansa - mówi mama chłopca.
Rodzina zbiera nakrętki, organizuje pikniki charytatywne, szuka pieniędzy, jak może. To jednak za mało, aby opłacić wylot za ocean. Dlatego rodzice proszą o pomoc finansową. Obecnie zbierają 100 tys. złotych na pierwszy wylot. Później planowana jest zbiórka już na samą operację. Pieniądze można wpłacać na konta podane na facebookowym profilu "Pomoc dla Tymka".
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań