Z Urzędu Stanu Cywilnego w Świebodzinie zniknęło 21 dowodów osobistych. Niedoszli właściciele nie zostali o tym poinformowani, w związku z czym nie mogli zastrzec swoich danych. Kilka miesięcy później, już po uzyskaniu duplikatów, troje poszkodowanych dowiedziało się, że na ich dowody zaciągnięte zostały kredyty. Zobowiązania jednej z tych osób sięgają 100 tys. złotych.
Dokumenty z urzędu zniknęły w kwietniu 2016 roku. Urzędnicy zgłosili sprawę na policję, ale ani oni, ani funkcjonariusze, nie poinformowali o tym fakcie niedoszłych właścicieli. Policja co prawda zastrzegła dowody w rejestrze skradzionych dokumentów, ale nie oznacza to automatycznie, że wszystkie instytucje (w tym banki) w kraju wiedzą o kradzieży.
Sprawa została umorzona z powodu niewykrycia złodzieja. Mieszkańcy Świebodzina na dowody musieli poczekać trochę dłużej. Jak powiedziała reporterowi TVN24 jedna z osób, której dowód w niejasnych okolicznościach zniknął, petenci przy okienku słyszeli, że dokumenty jeszcze nie przyszły. Prawda była taka, że w tym czasie załatwiane były ich duplikaty.
Sprawa być może zostałaby zamieciona pod dywan, gdyby nie pożyczki zaciągnięte na dane osób, których dowody zniknęły.
Troje pokrzywdzonych dowiedziało się o tym przypadkiem, po kilku miesiącach od kradzieży, kiedy zostali wezwani do spłacenia wierzytelności. Jeden z nich zalega z kwotą aż 100 tys. złotych. Wszyscy zgłosili to prokuraturze. Wtedy sprawa ruszyła od nowa.
Kto ukradł dowody? Kto bierze kredyty?
Jak mówi Prokurator Rejonowy w Świebodzinie Krzysztof Pieniek, postępowanie prowadzone jest wielotorowo. Przede wszystkim śledczy sprawdzają jak doszło do kradzieży dowodów. Wiadomo, że leżały one na wierzchu, w skrzynkach na biurkach, w łatwo dostępnym miejscu. W urzędzie nie ma monitoringu, także wizerunek sprawcy nie został zarejestrowany.
Oprócz tego badany jest również wątek oszustw związanych z pożyczkami.
- Obecnie mamy informacje o trzech osobach, na których dane pobrane zostały kredyty. Odbywało się to przez internet, nie było fizycznego kontaktu między pracownikami banku, a oszustem - mówi prokurator Pieniek.
Prokuratura sprawdza także kto powinien powiadomić mieszkańców o zaginionych dokumentach, bowiem USC i policja przerzucają się argumentami, twierdząc, że to ta druga strona miała taki obowiązek. Zapytaliśmy o tę kwestię prawnika, który zdecydowanie twierdzi, iż leżało to w gestii urzędu.
Śledczy twierdzą, że sprawa może być rozwojowa i nie wykluczają, że poszkodowanych będzie więcej.
Do kradzieży doszło w Świebodzinie:
Autor: ib//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań