Pili razem alkohol, potem, gdy 15-latek nie był już w stanie samodzielnie chodzić, wozili go taczką. Na końcu porzucili na poboczu drogi w Ciecierzycach (woj. lubuskie). Tam chłopak zmarł. Teraz jego koledzy dobrowolnie chcą się poddać karze.
Dramat rozegrał się w nocy z 14 na 15 stycznia 2018 r. 15-latek wraz z dwoma dorosłymi kolegami bawił się na zakrapianej imprezie. Z ustaleń śledczych wynika, że niepełnoletni chłopak miał pić do nieprzytomności. Nie był w stanie sam się poruszać, a jego koledzy mieli wozić go taczką. Następnie upojonego pozostawili na dworze bez opieki, na poboczu ulicy Różanej w Ciecierzycach.
Chłopak nie przeżył nocy. Ciało nastolatka znaleziono po godzinie 13 na poboczu drogi. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze potwierdzili tożsamość 15-latka. Okazało się, że w okolicy mieszkają jego biologiczni rodzice. On sam przebywał w rodzinie zastępczej. Wielokrotnie jednak uciekał i wracał do rodzinnej miejscowości.
Chcą więzienia w zawieszeniu
Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Do sprawy zatrzymano dwóch kolegów zmarłego Mateusza. Postawiono im zarzuty narażenia 15-latka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, nieumyślnego spowodowania jego śmierci i rozpijania osoby małoletniej. Groziło im za to od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia.
- Podczas przesłuchania obaj przyznali się do zarzucanych im czynów, czyli rozpijania małoletniego oraz doprowadzenia do nieumyślnego zgonu. Opowiedzieli też, jak wyglądała impreza – mówi Roman Witkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.
18 i 19-latek wystąpili o skazanie ich bez przeprowadzenia rozprawy. Wniosek o dobrowolne poddanie się karze trafił już do sądu. - Wnioskują oni o karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata - mówi
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań