40 lat temu Poznań miał być pierwszym celem ataku atomowego wojsk NATO. Jak się okazuje poczucie zagrożenia nie minęło - w czasie pokoju też myśli się tu o wojnie. Urzędnicy mają przygotowane plany na wypadek tego, co najgorsze. Pokazał je reporter "Faktów" TVN.
- Takie plany ma każde miasto. Dotyczą na przykład zaopatrzenia miasta, funkcjonowania w czasie sytuacji kryzysowych, ale nie tylko wojny - zaznacza prezydent Poznania Ryszard Grobelny.
Schrony gotowe w kilka dni
Mieszkańców o zagrożeniu poinformuje ponad 140 syren w całym mieście oraz specjalny system ostrzegania przez telefony komórkowe.
Do ochrony ludności służyć będzie sieć 460 schronów zlokalizowanych w całym mieście. Do tego dochodzą różnego rodzaju przejścia podziemne czy podziemne parkingi.
- W kilka-kilkanaście dni jesteśmy w stanie je przygotować na przyjęcie ludności - zapewnia Robert Pękala z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa w Poznaniu.
Schrony są w stanie pomieścić 66 tysięcy spośród pół miliona mieszkańców Poznania. - Reszta przewidziana jest do wcielenia do armii lub do ewakuacji z miasta. Ta jednak jest dość problematyczna i raczej nie do przeprowadzenia - uważa Pękala.
Dogadali się nawet z firmą pogrzebową
Miasto porozumiało się także z blisko setką podmiotów takich jak szpitale, właściciele podziemnych parkingów czy zakład pogrzebowy, by w razie zagrożenia działać wspólnie.
- To nowatorskie podejście. Nie skupiamy się na budowie struktur, a szukamy podmiotów, które są w stanie realizować zadania obrony cywilnej - tłumaczy Robert Pękala.
Jednym z takich zadań jest pochówek zmarłych.
- W czasie wojny może dojść do sytuacji, że dwa cmentarze komunalne mogą mieć za mało miejsca, by chować osoby, które zginą. Wtedy firma Universum zajmie się koordynacją działań i w porozumieniu z Zarządem Zieleni Miejskiej i Zakładem Lasów Poznańskich mają wskazać miejsca pochówku zmarłych - wyjaśnia urzędnik.
Zbiorowe mogiły miałyby się znaleźć m.in. na Cytadeli. Największy park Poznania, dziś miejsce relaksu i wypoczynku, w miejskich planach kryzysowych funkcjonuje jako cmentarz wojenny.
- Może dojść do takiej sytuacji ekstremalnej i my to musimy przewidzieć, teraz, kiedy nie ma tego zagrożenia. Zabici będą grzebani w lasach i parkach, w zbiorowych mogiłach. Są specjalne procedury, które to przewidują. Po wojnie te osoby byłyby ekshumowane i chowane już normalnie na cmentarzach. Może jednak dojść do sytuacji, że na cmentarzach nie będzie miejsca - wyjaśnia Pękala.
40 lat temu tu mogła być druga Hiroszima
Nad miastem już kiedyś wisiała groźba zagłady. Gdyby 40 lat temu wybuchła III wojna światowa, pierwszym celem ataku wojsk NATO miał być Poznań - wynika z dokumentów jakie odnalazł w poznańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Burchardt, nauczyciel historii w jednym z poznańskich liceów, który poszukiwał materiałów dotyczących obrony przeciwlotniczej PRL.
- To mogło się wydarzyć naprawdę i to co by pozostało z naszego miasta, rzeczywiście byłaby to pustynia po wybuchu nuklearnym - przekonuje.
Autor: FC/b / Źródło: TVN 24 Poznań / Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań