Historia powstańców wielkopolskich pełna jest zarówno chwały, jak i zapomnienia. Choć wywalczyli wolność dla Wielkopolski, ich zasługi przez lata pozostawały często w cieniu politycznych realiów. Archiwa wciąż kryją nieodkryte historie, a jubileusze i konkursy dla młodych badaczy mogą być kluczem do ich odkopania. Taką nadzieję żywi prof. Danuta Konieczka-Śliwińska, kierownik "Instytutu Wielkopolskiego" Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
27 grudnia obchodzone jest Narodowe Święto Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Wybuchło dzień po przybyciu do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego. W czwartek, na poznańskim Dworcu Letnim już po raz 30. odbyła się rekonstrukcja historyczna upamiętniająca jego przyjazd do stolicy Wielkopolski. Wydarzenie, które od lat przyciąga tłumy poznaniaków, jest jednocześnie symbolicznym przypomnieniem o jednym z najważniejszych momentów w historii regionu i kraju.
Powstanie Wielkopolskie było największą udaną polską insurekcją, wydarzeniem decydującym o włączeniu Wielkopolski do odradzającego się państwa. W ciągu 52 dni walk, które rozpoczęły się 27 grudnia 1918 roku, powstańcy zdołali wyzwolić niemal całą pruską Prowincję Poznańską. Zdobycze powstańców potwierdził rozejm w Trewirze, podpisany przez Niemcy i państwa ententy 16 lutego 1919 r. Ich ostateczne zwycięstwo przypieczętował podpisany 28 czerwca 1919 r. traktat wersalski, w którego wyniku do Polski powróciła prawie cała Wielkopolska.
Według szacunków w szeregach powstańczych walczyło ponad 70 tys. ochotników i żołnierzy regularnych Wojsk Wielkopolskich, a straty po stronie polskiej wyniosły około 2,5 tys. poległych i zmarłych oraz 6 tys. rannych.
"Wielu bohaterów nie doczekało się wdzięczności"
Historyk powstania, współautor i współredaktor "Encyklopedii Powstania Wielkopolskiego" dr Marek Rezler powiedział, że wielu bohaterów powstania nigdy nie doczekało należytej wdzięczności ze strony państwa polskiego. Ze względów politycznych nie było jej ani w latach II RP, ani w PRL. Co prawda nie byli pomijani i odrzucani całkowicie, o ich zasługach pamiętano, ale w hierarchii polskich uczestników walk o niepodległość i granice do 1922 roku, umieszczani byli na dalszym planie. - Pozycja byłych powstańców wielkopolskich w II Rzeczypospolitej silnie związała się z realiami politycznymi tego okresu. Największym mirem cieszyli się dawni legioniści i w miarę, jak zmieniała się sytuacja w kraju, taka też była pozycja weteranów związanych z określonym kierunkiem. Byli uczestnicy powstania wielkopolskiego, mieszkający i działający w regionie rządzonym niepodzielnie przez narodową demokrację, niemal od razu znaleźli się na drugim planie kręgów weterańskich, co stawało się przyczyną ich rozgoryczenia i frustracji - wyjaśnił.
Jak podkreślił dotyczyło to również kadry powstańczej, która w większości uczestniczyła w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 i potem służyła w armii wolnej Rzeczypospolitej, a nawet organizatorów i dowódców powstania, którzy po 1920 roku włączyli się w działalność zawodową i organizacyjną. Rezler dodał, że z oczywistych powodów uczestnicy powstania wielkopolskiego bardzo się obawiali wkroczenia Niemców w 1939 roku i niemieckiego odwetu. Wielu weteranów powstania znalazło się na niemieckich listach proskrypcyjnych, było ściganych listami gończymi, zginęło w Forcie VII i innych obozach koncentracyjnych. Niemcy w sposób szczególny ścigali działaczy organizacji weterańskich, tych byłych uczestników powstania, którzy głośno i szeroko akcentowali swój udział w wielkopolskich wydarzeniach lat 1918-1919. Dotyczyło to zarówno podoficerów, jak i wyższych dowódców, także autorów opracowań. Można było jednak nie ponieść żadnych konsekwencji za udział w powstaniu, a nawet występować i pracować pod własnym nazwiskiem – choćby w Generalnym Gubernatorstwie, jeżeli nie było się zaangażowanym w działalność niepodległościową.
- Od zakończenia wojny światowej minęło zaledwie dwadzieścia lat i w szeregach Wehrmachtu służyło wielu oficerów, uczestników I wojny i… kolegów późniejszych powstańców. Między tymi ludźmi silnie rozwinięte było poczucie braterstwa broni. Zdarzały się częste przypadki ratowania byłych powstańców z opresji - zaznaczył. Rezler powiedział, że np. dowódca powstańczego batalionu ostrzeszowskiego płk Stanisław Thiel, który, jak wiele wskazywało, stanie przed plutonem egzekucyjnym – został uratowany przez byłego przełożonego, gen. Waltera von Reichenau. - W wielu przypadkach Niemcy rezygnowali z poszukiwań i aresztowania, gdy w mieszkaniu poszukiwanego powstańca np. natrafiono na Krzyż Żelazny, nadany za udział w bitwie pod Verdun – dodał. Po II wojnie światowej, w realiach zmiany ustroju w Polsce, weterani powstania wielkopolskiego, po pierwszych kilku latach uznania i podkreślaniu zasług patriotycznych, zostali usunięci w cień. - Główną przyczyną takiego podejścia był polityczny, wyraźnie endecki charakter powstania, nie do przyjęcia w stalinowskiej Polsce. Zmiana sytuacji nastąpiła w 1956 roku po Październiku, gdy weterani powstania zostali włączeni w strukturę Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Był to również okres ożywienia naukowego i wydawniczego – zwłaszcza od połowy lat 70. XX wieku. Weterani otoczeni byli uznaniem i szacunkiem, choć znajdowali się na drugim planie wobec byłych działaczy lewicowych i żołnierzy polskich z frontu wschodniego – powiedział Marek Rezler. Współcześnie problem uznania roli powstania i dokonań jego uczestników już jest nieaktualny. Dopełnieniem uznania czynu powstańców wielkopolskich i roli powstania w historii Polski było ustanowienie przez Sejm w 2021 roku Narodowego Dnia Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Święto państwowe przypada 27 grudnia, w rocznicę wybuchu insurekcji. Ustawa "w hołdzie bohaterom – uczestnikom narodowego zrywu z lat 1918 – 1919, którzy wyzwolili Wielkopolskę spod panowania niemieckiego i przyłączyli ją do odrodzonej Rzeczypospolitej" uchwalona została jednogłośnie.
Będzie konkurs dla młodych badaczy
Zdaniem Rezlera, coraz większemu rozmachowi w obchodach rocznic powstania wielkopolskiego nie towarzyszy jednak podobny progres w pracach badawczych nad tym wydarzeniem. Ocenił też, że powstanie wielkopolskie nie należy dziś do tematów priorytetowych badawczo.
- Nie widać badaczy, zwłaszcza młodych, którzy konsekwentnie i metodycznie zajmowaliby się powstaniem. Którzy, podobnie jak pół wieku temu zespół utworzony w kręgu prof. Zdzisława Grota, przystąpiliby do uporządkowanej, systematycznej pracy badawczej nad tym wydarzeniem – mówił. Według Marka Rezlera ważne informacje o powstaniu wciąż kryją się zarówno w zagranicznych, jak i krajowych archiwach. Dr Rezler wraz z prof. Januszem Karwatem i dr. Michałem Krzyżaniakiem jest autorem propozycji dotyczących ustalenia kierunku prac nad powstaniem.
Inny pogląd na ten temat ma prof. Danuta Konieczka-Śliwińska, kierownik "Instytutu Wielkopolskiego" Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jej zdaniem o problematyce powstania wielkopolskiego 1918-1919 nie można powiedzieć, że jest ona niszowa czy nieinteresująca naukowców, ale dziś badania prowadzi się inaczej, na innych zasadach są finansowane i nie są tak samo organizowane, jak to było 20 czy 30 lat temu. - Raczej bym powiedziała, że bardzo dobrze na rozwój badań dotyczących powstania wpłynęły wszystkie rocznice, a także ustanowienie święta państwowego. Powstało wiele publikacji dotyczących udziału różnych miejscowości w przebiegu powstania. To jest duży sukces naszego regionu - powiedziała. - Nie można zapominać, że powstanie wielkopolskie jest w podstawie programowej dla uczniów na wszystkich etapach edukacyjnych. Ono ma swoją tradycję badawczą i sądzę, że będzie atrakcyjne dla nowych badaczy jeszcze przez kolejne lata - dodała.
W przyszłym roku Centrum "Instytut Wielkopolski" Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznani wraz z poznańskim oddziałem IPN ogłosi konkurs na prace dyplomowe poświęcone powstaniu. Zaproszenie do udziału skierowane ma być do studentów różnych uczelni i wydziałów. - Cały czas interesuje nas zachęcanie młodych badaczy do prowadzenia badań w różnych aspektach, np. artystycznym, bo może to były zagadnienia związane z muzyką, może jakieś wątki ekonomiczne, może jakieś elementy ikonografii, czy np. badania z perspektywy historii tożsamościowej: historii kobiet, historii rodzin – powiedziała prof. Konieczka-Śliwińska.
Jubileusze powstania w istotny osób zaktywizowały lokalne samorządy i instytucje.
- Dzięki badaniom dotyczącym powstania np. z perspektywy Szubina, Inowrocławia, Mogilna, Czarnkowa czy Trzemeszna nasza wiedza staje się coraz bardziej szczegółowa i coraz bardziej wielowątkowa - dodała, podkreślając, że w badaniach nad powstaniem nieustannie bardzo ważne są kwestie polityczne i militarne. Jednak dla nowych pokoleń badaczy to wydarzenie jest interesujące także w innych, zasługujących na uwagę aspektach. - To chociażby mikrohistoria koncentrująca się na badaniu małych społeczności i indywidualnych losów ludzi. Pojawiają się nurty nieantropocentryczne, czyli takie, w których człowiek nie jest głównym bohaterem. Stąd mamy np. biografię ulicy czy biografię kamienicy, historię zmian krajobrazu. Dzięki takim badaniom będziemy mogli spojrzeć na powstanie także z innej, nowej perspektywy - wyjaśniła.
Źródło: PAP