Zmarł trzyletni chłopiec, który zatrzasnął się w pralce

Zmarł chłopiec, który zatrzasnął się w pralce
Prokuratura o prowadzonym postępowaniu
Źródło: tvn24

Chłopiec bawił się w chowanego z pięcioletnią dziewczynką. Schował się w pralce, w której się zatrzasnął. Dziecko znalazł jego ojciec. Trzylatek był na miejscu reanimowany przez kilka godzin. W krytycznym stanie trafił do szpitala w Słupsku. Niestety nie udało się go uratować, w nocy dziecko zmarło. Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Do zdarzenia doszło w jednym z bloków w Słupsku (Pomorskie). Nie wiadomo, jak długo chłopiec przebywał w bębnie maszyny.

Jak poinformował Roman Abramowicz, dyrektor ds. Lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku, dziecko zmarło w nocy.

- Chłopiec był reanimowany przez kilka godzin, Do szpitala trafił w stanie krytycznym. Nie udało się go uratować - mówi Abramowicz.

Pierwsze informacje dostaliśmy na Kontakt 24.

Informacja o śmierci dziecka determinuje działania prokuratury.

- Będziemy prowadzili postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, żeby wyjaśnić dokładnie okoliczności tego zdarzenia. Natomiast dzisiaj na chwilę obecną stanowczo stwierdzam, że mamy wstępne ustalenia takie, że było to nieszczęśliwe zdarzenie - mówi Piotr Nierebiński z Prokuratury Rejonowej w Słupsku.

Bawili się w chowanego

Do zdarzenia doszło w poniedziałek w godzinach popołudniowych w bloku mieszkalnym przy ulicy Romera na osiedlu Niepodległości.

- Rodzice byli w domu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mieli drzemkę popołudniową. Dzieci się bawiły w mieszkaniu - tłumaczy Nierebiński.

Według ustaleń śledczych, w pewnym momencie do pokoju rodziców przyszła 5-letnia córka i powiedziała, że nie ma chłopca. Rodzice od razu zaczęli go szukać. Dziecko w pralce znalazł jego ojciec.

- Podjął natychmiast akcję reanimacyjną, potem przyjechały na miejsce już służby. Na chwilę obecną nie wiadomo, jak długo dziecko było w pralce - dodaje prokurator.

Chłopiec miał zostać przewieziony do szpitala w Gdańsku.

- Stan dziecka był krytyczny, anestezjolodzy podjęli decyzję o pozostawieniu dziecka w tutejszym szpitalu. Stan pogorszył się o godzinie 2 w nocy. Przeprowadziliśmy ponowną resuscytację. O godzinie 2.20 nastąpił zgon dziecka - mówi Małgorzata Żuchlińska z SOR Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.

Rodzice dziecka byli trzeźwi.

Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24

Czytaj także: