Prezydent Gdańska chce od policji wyjaśnień ws. incydentu na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka"

Prezydent Gdańska o interwencji policji ws
Prezydent Gdańska o interwencji policji ws. incydentu na pogrzebie
Źródło: tvn24

- Dlaczego policja była bezradna podczas niedzielnych uroczystości, gdy doszło do incydentu między członkami KOD a Młodzieżą Wszechpolską i ONR - odpowiedzi na to pytanie prezydent Gdańska Paweł Adamowicz oczekuje od komendanta wojewódzkiego policji i wojewody pomorskiego. Sprawą zajmuje się też prokuratura.

Chodzi o incydent, do którego doszło przed Bazyliką Mariacką w czasie uroczystości pogrzebowych. Działacze KOD twierdzą, że zostali zaatakowani i poturbowani przez innych uczestników, a policja nie zagwarantowała im bezpieczeństwa, a jedynie poprosiła o opuszczenie placu.

"W związku z bezradnością policji podczas napaści prawicowych bojówek na uczestników uroczystości pogrzebowych Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza, Prezydent Miasta Gdańska poprosił o wyjaśnienia Komendanta Wojewódzkiego Policji i Wojewodę Pomorskiego, który zgodnie z art. 51 ustawy o wojewodzie i administracji rządowej w województwie (z dnia 23 stycznia 2009 r.) jest zwierzchnikiem policji" - poinformował w specjalnym oświadczeniu gdański magistrat.

Paweł Adamowicz ma wątpliwości czy policjanci, którzy interweniowali ws. incydentu pod Bazyliką postąpili zgodnie z procedurami.

- Wyproszenie działaczy KOD też jest niezwykle przykre. Wyrzucani są ci, którzy spokojnie stoją ze swoimi sztandarami, a ci, którzy rzucali obelżywe słowa mogli zostać. Rozumiem, że są lepszymi obywatelami, większymi patriotami. Aż się burzy krew w człowieku - mówi TVN24 Paweł Adamowicz.

Jak przekonuje podczas uroczystości sam widział flagi i transparenty różnych organizacji, również prawicowych. - To nie jest tak, że jedynie KOD miał swoje flagi, wszyscy mieli. To jest skandal i trzeba głośno to podkreślać - podkreślił.

Incydent na pogrzebie żołnierzy wyklętych

Incydent na pogrzebie żołnierzy wyklętych

Również opozycja żąda wyjaśnień od od szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka wyjaśnień w sprawie przepychanek z udziałem narodowców i członków KOD na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" w Gdańsku. - To efekt mowy nienawiści stosowanej przez PiS - uważa Ryszard Petru.

Policja: nikt nie został poszkodowany

Policja w poniedziałek potwierdziła, że doszło do kłótni między uczestnikami zgromadzenia, ale zaznaczała, że nikt nie został poszkodowany. - Policjanci podeszli poprosić o uspokojenie się. Dodatkowo, żeby nie doszło do dalszej eskalacji emocji poprosili jedną ze stron o odejście na bok - relacjonuje podkom. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.

Podkreślała, że w momencie, kiedy interweniowała policja nie doszło do żadnej przemocy fizycznej.

KOD zawiadamia prokuraturę

W poniedziałek po południu Radomir Szumełda z pomorskiego KOD złożył w tej sprawie zawiadomienie w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku.

- Złożyłem w prokuraturze wniosek o ściganie sprawców czynów zabronionych. Nie wskazuje nikogo konkretnego, ale mówię, że prawdopodobnie były to osoby związane z ONR i Młodzieżą Wszechpolską. Gdyby nie policja doszłoby tam do linczu - zaznacza szef pomorskiego KOD.

KOD zawiadamia prokuraturę ws. incydentu na pogrzebie

KOD zawiadamia prokuraturę ws. incydentu na pogrzebie

Członkowie KOD o incydencie na pogrzebie w Gdańsku

Członkowie KOD o incydencie na pogrzebie w Gdańsku

"Zostali odpowiednio potraktowani"

Sprawę komentują też członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. Nie wykluczają, że również zgłoszą się na policję. Na profilu facebook.com/akwocz pojawiło się nagranie, na którym widać jak członkowie pomorskiego KOD są odprowadzani przez policję sprzed Bazyliki Mariackiej.

- Na pogrzebie "Inki" i "Zagończyka" miał miejsce drobny incydent, uroczystości pogrzebowe próbował zakłócić KOD ze swoim liderem M. Kijowskim na czele, zostali odpowiednio potraktowani przez uczestników - skomentowano film.

Pośmiertnie awansowani i pochowani z honorami

W niedzielę minęło 70 lat od wykonania przez komunistyczne władze wyroku śmierci na niespełna 18-letniej Danucie Siedzikównie, sanitariuszce 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej oraz na ppor. Feliksie Selmanowiczu, dowódcy plutonu 5. Wileńskiej Brygady AK.

"Inkę" i "Zagończyka" pochowano na Cmentarzu Garnizonowym. Ceremonia miała charakter pogrzebu państwowego. Mogiły pokryły dziesiątki wieńców.

Feliks Selmanowicz został pośmiertnie awansowany na stopień podpułkownika, zaś Danuta Siedzikówna na stopień podporucznika.Pogrzeb poprzedziła msza w bazylice, odprawiona przez metropolitę gdańskiego abp. Sławoja Leszka Głódzia. W ostatniej drodze Żołnierzom Wyklętym, z gdańskiej Bazyliki Mariackiej na Cmentarz Garnizonowy, oprócz ich rodzin, w kondukcie żałobnym przez ulice miasta towarzyszyli m.in. prezydent Andrzej Duda, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, marszałek Senatu Stanisław Karczewski i premier Beata Szydło.Szczątki bohaterów spoczęły w sąsiadujących ze sobą grobach, usytuowanych nieopodal cmentarnej kwatery nr 14, którą badał zespół pracowników IPN, z nadzieją na zlokalizowanie kilkudziesięciu pochowanych tam w latach 40. i 50. ub. wieku ofiar komunizmu, zabitych w pobliskim areszcie przy ul. Kurkowej. IPN zidentyfikował szczątki "Inki" i "Zagończyka".

Pożegnanie "Inki" i "Zagończyka" w Gdańsku

Pożegnanie "Inki" i "Zagończyka" w Gdańsku

Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: