24-letni Jakub H. decyzją sądu trafi do aresztu jako jeden z podejrzanych o pobicie ze skutkiem śmiertelnym 47-letniego mężczyzny. Przyznał, że między nim a zmarłym doszło do sprzeczki i bójki. W sprawie wcześniej zatrzymano także matkę i siostrę Jakuba H. oraz jego sąsiada.
- Sąd zastosował trzymiesięczny areszt wobec jednej z czterech osób podejrzanych o pobicie ze skutkiem śmiertelnym 47-latka. Prokuratura chciała go dla całej czwórki. Nie wykluczamy złożenia zażalenia na to postanowienie sądu - przekazał dziennikarzom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Sąd zastosował areszt jedynie wobec 24-latka, który przyznał się do uderzenia zmarłego. W ocenie sądu trudno w oparciu o zgromadzony materiał dowodowy mówić o wspólnym i w porozumieniu działaniu wszystkich osób podejrzanych.
– Zatrzymani zmieniali swoje wyjaśnienia. Policji mieli mówić, że wezwali pogotowie, bo zauważyli leżącego na klatce schodowej nieznajomego. W prokuraturze już mówili, że był on w ich mieszkaniu, ale go nie pobili. Następnie jeden z podejrzanych, 24-letni Jakub H., powiedział, że między nim a 47-latkiem doszło do sprzeczki i wówczas uderzał ręką mężczyznę w głowę, kopnął go w nią - poinformował Gąsiorowski.
Udusił się własną krwią
Policjanci wciąż ustalają okoliczności śmierci 47-latka, którego ciało znaleziono w czwartek 14 października na półpiętrze kamienicy przy ulicy Wróblewskiego w Koszalinie (Zachodniopomorskie). Mieszkańcy wezwali pogotowie do "pijanego mężczyzny" leżącego na klatce schodowej około godziny 23.
To załoga karetki zawiadomiła policję o zdarzeniu, bo - jak stwierdzili - pacjent nie żył już przed ich przyjazdem. - U denata stwierdzono rozległy uraz czaszki - przekazała komisarz Monika Kosiec, oficer prasowy koszalińskiej policji.
Gąsiorowski przekazał, że wstępna opinia po przeprowadzonej sekcji zwłok wykazała, iż doznał on licznych urazów głowy zadanych przez osoby trzecie. - Te urazy doprowadziły do wewnętrznych krwotoków i pokrzywdzony zmarł na skutek uduszenia się własną krwią - poinformował prokurator.
Początkowo do sprawy zatrzymano cztery osoby: 49-letnią kobietę, jej 24-letniego syna i 26-letnią córkę oraz ich 38-letniego sąsiada. Jak przekazała w sobotę Monika Kosiec, osoby te usłyszały zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym.
Wezwali karetkę, zostali zatrzymani
Podejrzani to osoby, które wzywały pogotowie. Na miejscu zdarzenia miały twierdzić, że nie znają pokrzywdzonego. Policja nie wykluczała jednak od początku ich udziału w jego śmierci.
- Policjanci, którzy wykonywali czynności na miejscu ustalili i zauważyli, że ślady znajdujące się na ścianach w jednym z mieszkań mogły wskazywać na to, że te osoby, które tam mieszkają i przebywają, mogły przyczynić się śmierci tego mężczyzny. W związku z tym dwie kobiety i jeden mężczyzna z tego mieszkania zostali zatrzymani. Zatrzymany został też ich sąsiad, który także posiadał ślady, które mogły wskazywać na to, że brał udział w tym zdarzeniu - tłumaczyła w piątek Koniec.
Dodała, że ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, iż to osoby wspólnie spożywały alkohol. Jeden z mężczyzn w momencie zatrzymania miał 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a drugi 1,4 promila.
Czwórce zatrzymanej przez policję grozi do 10 lat więzienia.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock