- Działka, na którą zwożone są śmieci i na której wybuchają pożary jest własnością miasta.
- W 2021 roku z nakazu wiceprezydenta Warszawy została uprzątnięta przez Zarząd Dróg Miejskich.
- Status działki jest skomplikowany. Na jej części mieści się infrastruktura drogowa, jednak zdaniem ZDM nie jest on odpowiedzialny za resztę terenu. Innego zdania jest dzielnica.
"UWAGA syfiarz i śmieciarz: gość wyszedł z zielonej furgonetki przy Modlińskiej, wyjął śmieci z bagażnika i wywalił je sobie w miejscu publicznym w krzaki. 10 metrów dalej są kosze na śmieci. Tym samym dołączył do grupy ludzi, która regularnie wyrzuca swój syf przy ulicy Liczydło i tworzy dzikie wysypisko śmieci przy ulicy Liczydło. Potem ktoś raz na jakiś czas podpala i tworzy zagrożenie środowiskowe dla żyjących tam zwierząt, o ludziach w okolicy nie wspominając" - pisze jedna z użytkowniczek grupy sąsiedzkiej w mediach społecznościowych. Do wpisu dołącza zdjęcia wspomnianego samochodu.
To nie pierwszy raz, kiedy przy skrzyżowaniu ulic Liczydło i Powałów ludzie zwożą odpady. Sprawa ciągnie się od lat. Poprzednio pisaliśmy o niej w 2021 roku. Wtedy w pustostanach na działce składowane były między innymi opony, części samochodów, gruz i worki ze śmieciami. Do uprzątnięcia terenu władze Białołęki wezwały Zarząd Dróg Miejskich. Ten pomimo zapewnień, że nie jest administratorem działki, posprzątał ją. W celu zabezpieczenia terenu działka odgrodzona została między innymi konarami. Problem został czasowo rozwiązany.
Po pewnym czasie na ten sam teren ludzie znowu zaczęli zwozić odpady. Dzisiaj w tych samych pustostanach, których stan ewidentnie wskazuje na ryzyko zawalenia się, znaleźć można gruz, worki ze śmieciami, zerwany asfalt czy resztki nadpalonych belek. Widoczne są również fragmenty spalonej ziemi, na których wcześniej dochodziło do pożarów. Straż pożarna potwierdziła, że od stycznia 2021 roku interweniowała w tym miejscu dwukrotnie, a pożary wynikały z podpalenia śmieci.
- Miasto, dzielnica, Zarząd Dróg Miejskich przerzucają się odpowiedzialnością za tę działkę, przez co nie może ona być ogrodzona, zabezpieczona. Teren jest takim gorącym ziemniakiem. Ludzie od lat zwożą tu śmieci, części samochodowe, opony, azbestowe dachy. Na działce regularnie wybuchają pożary tych śmieci. My jako mieszkańcy tej okolicy mamy związane ręce, nie możemy nic z tym zrobić. Od lat walczymy o to żeby ktokolwiek wziął odpowiedzialność za ten teren, żebyśmy mogli poczuć się bezpiecznej mieszkając w tej okolicy. Chcemy też aby zadbano o rozwiniętą tutaj florę i faunę - mówi tvnwarszawa.pl pan Łukasz, jeden z okolicznych mieszkańców.
Kwestii odpowiedzialności nie rozstrzygnięto
W sąsiedztwie działki, na której składowane są odpady przebiega ulica Modlińska. Na niewielkiej części terenu znajdują się ekrany akustyczne, które odgradzają jezdnię od ulicy Liczydło. W lutym tego roku z prośbą o uprzątnięcie działki do zarządu dzielnicy Białołęka zwrócił się radny Filip Pelc. Pismo sporządzone zostało 12 lutego, a tydzień później podstemplowane przez przewodniczącego rady dzielnicy Białołęki.
"Zwracam się z prośbą o pilne uprzątnięcie dzikiego wysypiska przy ul. Liczydło. Ostatnio (30 stycznia) po raz kolejny doszło tam do pożaru śmietniska. Poza zaśmieceniem terenu, wysypisko stwarza niebezpieczeństwo dla mieszkańców" - pisze w interpelacji radny.
28 lutego zastępca burmistrza Białołęki Mariusz Wajszczak przekazał interpelację do Zarządu Dróg Miejskich z prośbą o jak najszybsze ustosunkowanie się do sprawy.
ZDM na pismo odpowiedział 9 kwietnia, informując, że nie jest administratorem danego terenu. W związku z tym, że infrastruktura drogowa mieści się tylko na części działki, Zarząd Dróg Miejskich twierdzi, że nie jest odpowiedzialny za resztę terenu. W piśmie znajduje się także informacja, że teren należy do zasobów miasta, a ich zarządcą jest prezydent Warszawy.
"ZDM nie jest zarządcą tej działki. My w ogóle nie zarządzamy "działkami" w potocznym rozumieniu. Zarząd Dróg Miejskich, jak sama nazwa wskazuje, zarządza infrastrukturą w pasie drogowym. Tam, jako żywo, nie ma ani żadnej drogi, ani infrastruktury drogowej. Nie ma co ukrywać, że status tej działki jest niejasny i nieuregulowany i że nikt się do niej nie przyznaje. Ale nie pomogę we wskazaniu, kto jest za nią odpowiedzialny, bo tego nie wiem. Właśnie dlatego, że tak jest, trzy lata temu dostaliśmy polecenie od ówczesnego wiceprezydenta Michała Olszewskiego, żeby to jednorazowo uprzątnąć i to zrobiliśmy, stąd pewnie Pana pytania do nas" - odpowiada na nasze pytania rzecznik ZDM Jakub Dybalski. Dodaje, że w związku z tym ZDM nie planuje sprzątania działki, ani żadnych działań zabezpieczających ten teren.
W 2021 roku, kiedy to po raz pierwszy podjęto się posprzątania działki, to także Filip Pelc apelował do władz dzielnicy. Wtedy na jego interpelację odpowiedział ówczesny zastępca burmistrza Białołęki Jan Mackiewicz. Wprost przyznał wtedy, że działka znajduje się pod zarządem ZDM:
"Zgodnie z informacją uzyskaną od Wydziału Gospodarki Odpadami dla Dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy, działka ew. nr 25/1 z obrębu 4-04-20 oraz działka ew. nr 4 z obrębu 4-06-35 znajdują się w zarządzie Zarządu Dróg Miejskich m.st. Warszawy" - pisał w odpowiedzi Mackiewicz.
Do czasu publikacji artykułu urząd m.st. Warszawy nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące odpowiedzialności za wspomnianą działkę oraz ewentualnych planów posprzątania lub zabezpieczenia terenu.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl