Zwłoki znalezione we wraku statku Wilhelm Gustloff to ciało nurka z Poznania, Roberta Szlechta. Potwierdziły to badania linii papilarnych zmarłego - mówi nam Patryk Wegner, szef Prokuratury Rejonowej w Lęborku, która nadzoruje postępowanie w tej sprawie.
Zatonięcie Gustloffa, służącego w czasie II wojny światowej jako okręt szpitalny, uznawane jest za największą w historii katastrofę morską – zginęło podczas niej, według różnych źródeł, od sześciu do dziesięciu tysięcy osób, głównie niemieckich cywilów. Teraz okazuje się, że miejsce to było świadkiem jeszcze jednej tragedii – śmierci polskiego nurka.
Jego ciało wyciągnięto z dna morza pod koniec czerwca. - Wydobyto ciało płetwonurka wraz ze sprzętem. Policyjną jednostką zwłoki transportowane są do Łeby, na miejsce, gdzie czeka prokurator, by dokonać oględzin ciała i sprzętu, który ma na sobie nurek – informował nas 25 czerwca Patryk Wegner, prokurator rejonowy w Lęborku.
Linie papilarne się zgadzają
Ciało zostało wówczas przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku w celu dokonania oględzin, przeprowadzenia sekcji zwłok oraz innych badań, w tym przede wszystkim pobrania materiału biologicznego, by określić profil DNA.
W środę prokurator Wegner poinformował nas, że na podstawie badań linii papilarnych ustalono, że ciało należy do Roberta Szlechta, biznesmena z Poznania, który w 2012 roku miał nurkować w pobliżu wraku. Od początku zlokalizowania ciała podejrzewano, że to właśnie jego zwłoki.
- Teraz czekamy na wyniki badań DNA oraz opinię biegłego patomorfologa. Musimy ustalić przyczyny śmierci, stan sprzętu – powiedział nam Wegner. Decyzja o ewentualnych zarzutach dla kogokolwiek zostanie podjęta dopiero za co najmniej kilka tygodni. Na razie postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci nurka.
Zaginięcie Szlechta było tajemnicze i wzbudziło sporo kontrowersji. 44-latek miał pod koniec lipca 2012 roku wybrać się z kolegami na wyprawę nurkową w okolice Łeby. Jak zeznali później inni uczestnicy ekspedycji, ich celem miał być wrak niemieckiego zbiornikowca zatopionego w 1944 roku.
Nurkowali nielegalnie?
Jednak rodzina Szlechta przekazała policji, że był on bardzo podekscytowany tym, że mieli zejść do wraku Wilhelma Gustloffa. Problem w tym, że od 1994 roku Gustloff uznany został za mogiłę wojenną. To wiąże się z zakazem nurkowania nie tylko na sam wrak, ale też w promieniu 500 m od niego, pod groźbą bardzo wysokiej grzywny.
Pojawiło się więc podejrzenie, że koledzy mężczyzny mogli chcieć ukryć fakt, że nurkowali nielegalnie. W trakcie śledztwa po zaginięciu Szlechta policja przesłuchała ich, zarekwirowała im sprzęt elektroniczny, ale nie znaleziono dowodów i śledztwo umorzono.
Odnalezienie ciała również nastąpiło w kontrowersyjnych okolicznościach. 5 czerwca pierwsi informację o zwłokach przy wraku zgłaszali nurkowie francuskiej armii, którzy zostali przyłapani na zejściu pod wodę w tym miejscu bez wymaganych zgód. Zauważył ich samolot Urzędu Morskiego w Gdyni wykonujący rutynowy lot.
Tragedia na Bałtyku
Następnego dnia – 6 czerwca – płetwonurkowie z grupy Baltictech wykonujący legalnie dokumentację stanu wraku Gustloffa potwierdzili odnalezienie ciała nurka. Jak ocenili, stan zwłok wskazywał na to, że pozostawały one w tym miejscu od kilku lat. O tym, co znaleźli, powiadomili policję i prokuraturę. Miejsce zostało oznakowane bojką.
Wilhelm Gustloff zatonął 30 stycznia 1945 roku. Płynący z Gdyni statek został storpedowany przez radziecki okręt podwodny i zatonął na wysokości Łeby. Z katastrofy uratowano około 1200 rozbitków. Kilka razy więcej zginęło.
Wrak leży na dnie morza, na głębokości 45 metrów, kilkanaście mil na północny wschód od Łeby. Statek był wielokrotnie przeszukiwany przez wyspecjalizowane jednostki. Był też wielokrotnie plądrowany i grabiony.
Gustloff należał do nazistowskiej organizacji Kraft durch Freude. Przed wojną był statkiem wycieczkowym. W 2013 roku przy wraku odbył się uroczysty pogrzeb Heinza Schöna, jednego z ocalałych z katastrofy. Opisał on ostatnie dzieje okrętu w książce "Tragedia Gustloffa".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Sławek Packo