Związkowcy z Solidarności, po dwóch dniach protestu pod kancelarią premiera, przeszli dziś pod Sejm. Zamierzają tam pozostać do piątku, kiedy ma być głosowany wniosek "S" o referendum ws. reformy emerytalnej. - Nas nie interesuje żaden zgniły kompromis między PO i PSL. Domagamy się w tej sprawie referendum - powiedział szef "Solidarności" Piotr Duda.
Na Wiejską związkowcy szli w pochodzie i nieśli wbite na pale kukły premiera Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego. Kukły miły przyczepione na szyjach kartki: "Donald Tusk" miał napis "Zdradziłem i okłamałem naród", a kukła Jacka Rostowskiego "Byłem oszustem i kłamcą". Protestujący rozwinęli też transparent z hasłem "Nie dla pracy do śmierci".
Przed Sejmem głośno demonstrują z użyciem bębnów, talerzy i trąbek. Część z nich śpiewa, skacze i wznosi okrzyki. Wybuchło też kilka petard. Działacze mają też ze sobą trumnę symbolizującą "pracę do śmierci".
Protest do piątku
Przed Sejmem działacze zostaną do piątku, kiedy posłowie mają zająć się wnioskiem "S" o rozpisanie referendum dot. wieku emerytalnego. Na ten dzień związkowcy zapowiadają też wielką manifestację przeciwko wydłużeniu i zrównaniu wieku emerytalnego, w której ma wziąć udział nawet kilkanaście tysięcy ludzi. Jeśli posłowie odrzucą wniosek o referendum, związkowcy wrócą pod Sejm po Wielkanocy, by protestować dalej.
Piotr Duda, przewodniczący "Solidarności", tłumaczył w poniedziałek, gdy miasteczko powstawało, że związkowcy tworzą je, bo chcą przypilnować, by w Sejmie doszło w piątek do debaty i głosowania nad ich wnioskiem. NSZZ Solidarność zebrała blisko 2 miliony podpisów pod projektem referendum ws. wieku emerytalnego. Chcą, by w głosowaniu Polacy odpowiedzieli na pytanie "Czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?".
Trumna z Pinokiem
Trumnę z podobizną premiera z dorysowanym nosem Pinokia do miasteczka przetransportowano we wtorek. Pod drzwiami kancelarii ustawili ją - szef NSZZ Solidarność Piotr Duda i związkowcy "S" ze Śląska i Zagłębia, którzy we wtorek pojawili się w Warszawie, by "zmienić" kolegów z Pomorza. Na trumnie ustawiono także znicze.
Po przeniesieniu trumny związkowcy wrócili na swoje miejsca i tam - zgodnie z tym, co zapowiedzieli wcześniej - o pełnej godzinie przez pięć minut uderzali kaskami o chodnik, grając na bębnach, trąbach, odpalając petardy i świece dymne.
adso/jk/tr/mn/bgr
Źródło: TVN24, PAP