Klich przekonywał, że budżet MON jest przygotowany na pokrycie kosztów, jakie niesie ze sobą polsko-amerykańskie porozumienie. - Budżet ministerstwa na przyszły rok będzie większy o 900 mln - powiedział minister.
Polska ma pokrywać ewentualne szkody wyrządzone przez amerykańskie uzbrojenie w wysokości 25 proc. a USA - 75 proc.
Długie negocjacje
Tak mówi jeden z zapisów umowy SOFA (Status of Forces Agreement), która jest warunkiem umieszczenia w naszym kraju amerykańskich baterii Patriot.
Określa ona zasady, na jakich będą stacjonować w Polsce amerykańskie wojska i obsługa techniczna, a wraz z nimi ich rodziny. W piątek po długich i pełnych zgrzytów negocjacji udało się ją w końcu podpisać.
Punktem spornym obok podatków (ustalono, że Amerykanie nie zapłacą VAT-u, cła i akcyzy za kupione materiały do bazy, poniosą za to koszty opłat środowiskowych), była też kwestia odpowiedzialności prawnej amerykańskich żołnierzy.
Ostatecznie ustalono, że w razie popełnienia przestępstwa przez amerykańskiego wojskowego poza służbą i bazą, pierwszeństwo miałby polski wymiar sprawiedliwości, od czego Polska mogłaby jednak - na wniosek Amerykanów - odstąpić.
"To my zabiegaliśmy, nie Amerykanie"
Inny punkt umowy mówi, że budowę amerykańskich baz i ich obsługę mogą ubiegać się na równych warunkach zarówno Polacy jak i Amerykanie. - W umowie zagwarantowaliśmy sobie równouprawnienie - powiedział Klich.
Nie wiadomo, czy wraz z pierwszymi stu amerykańskimi żołnierzami pojawią się też uzbrojone Patrioty, czy na początek posłużą wyłącznie do celów szkoleniowych.
- Amerykanie zapewniają, że przynajmniej od drugiej rotacji baterii Patriot, czyli od drugiej połowy przyszłego roku, zestawy będą wyposażone w rakiety - powiedział Klich. I dodał: - Amerykanie idą nam na rękę, dlatego że nie mają zbyt wielkiej motywacji do tego, aby bateria ich Patriotów stacjonowała w Polsce. Myśmy o to zabiegali i będziemy starali się wyegzekwować od nich to zobowiązanie.
Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24