- Patrząc na statystyki i pozycję, jaką zajmuje w nich Zodiac, można stwierdzić rzeczywiście, że one dosyć często ulegają wypadkom - ocenił dyrektor Aeroklubu Ziemi Pilskiej, Sławomir Palus. W czwartek, kilometr od pasa lotniczego, we wsi Zawada, rozbiła się awionetka tego typu. Dwóch mężczyzn, instruktor i uczeń, zginęło na miejscu. - Wstępnych ustaleń co do przyczyn katastrofy można spodziewać się za około 30 dni - poinformował Maciej Lasek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Według szefa komisji na razie nie można wykluczyć żadnej hipotezy dotyczącej wypadku. - Nawet oględziny, które przeprowadziliśmy musimy uzupełnić o analizę dokumentacji technicznej samolotu i zdjęć, które zrobiliśmy dzisiaj. Dopiero na tej podstawie będziemy mogli wnioskować o tym, czy samolot był sprawny, czy może miał jakąś usterkę - tłumaczył Lasek. Zapowiedział, że raport końcowy zostanie sporządzony nie wcześniej, niż za kilka miesięcy.
43-letni instruktor i 57-letni uczeń
Wiadomo już kim są mężczyźni, którzy lecieli Zodiakiem. - To 43-letni instruktor, mieszkaniec Mirosławca i 57-letni uczeń, mieszkaniec Szczecina - poinformował Andrzej Latosiński z policji w Pile. Funkcjonariusz dodał, że zostały już przeprowadzone oględziny miejsca katastrofy w obecności prokuratora. Ustalono także i przesłuchano świadków wypadku.
Z kolei prokurator poinformował, że będzie sprawdzał całą dokumentację związaną z lotami tego samolotu. - Kim był instruktor, czy miał uprawnienia. Czy przyczyną wypadku był błąd pilota, czy maszyna rozbiła się z przyczyn niezależnych od niego, np. choroby, zasłabnięcia. O tym będzie decydowała sekcja zwłok, a także inne dowody zebrane w tej sprawie - oświadczył Lech Forecki.
Kłopoty z silnikiem?
Dyrektor aeroklubu, w pobliżu którego doszło do katastrofy, w rozmowie z TVN24 powiedział, że według relacji świadków samolot mógł mieć kłopoty z silnikiem. - Patrząc na statystyki i pozycję, jaką zajmuje w nich Zodiac, można stwierdzić rzeczywiście, że one dosyć często ulegają wypadkom - ocenił Sławomir Palus.
Poinformował też, że Zodiac, którym mężczyźni lecieli, był czeskiej produkcji i na czeskich rejestracjach. - Są to samoloty produkowane masowo, nie ma tutaj serwisów na te maszyny. Serwisy autoryzowane są w Czechach, a mało kto tam w tym celu lata - stwierdził Palus.
Dodał, że "nieoficjalnie wiadomo, że pilot miał już za sobą około 10 godzin szkolenia". Dyrektor wytłumaczył, że na warunki polskie to 1/4 całości szkolenia, jakie musi zrobić kursant, by zdobyć licencję na ultralekkie samoloty.
Uczyli się lądować
Do katastrofy Zodiaka doszło we czwartek wieczorem we wsi Zawada (woj. wielkopolskie). Maszyna stanęła w płomieniach. Instruktor i uczeń zginęli na miejscu. Wiadomo, że samolot wykonywał kręgi szkolne. - Takie, które robi się podczas nauki lądowania - wytłumaczył dyrektor Aeroklubu Ziemi Pilskiej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Adam Ciereszko