Choroba, ważne sprawy poselskie, ale i partyjny nakaz - posłowie PiS w obawie przed utratą 300 złotych za udział w głosowaniach usprawiedliwiali swoją nieobecność na sali obrad. Teraz usprawiedliwieniami za nieobecność na jednym z lipcowych posiedzeń Sejmu zajmie się Komisja Etyki Poselskiej - postanowiło Prezydium Sejmu. Pojawiły się wątpliwości, że nie wszyscy posłowie napisali prawdę.
Posłowie w obawie przez utratą dniówki w wysokości 300 zł składali u marszałka usprawiedliwienia z powodu nieobecności na głosowaniach. Chodzi o 13 czerwca i 11 lipca. W lipcu w geście protestu posłowie PiS wyszli z sali obrad, gdy przepadł wniosek tego klubu o poszerzenie porządku obrad o informację ministra sprawiedliwości na temat wywierania nielegalnego wpływu wobec prokuratorów w celu wymuszenia przekroczenia uprawnień oraz fałszywego oskarżenia. Posłowie na schodach Sejmu zorganizowali konferencję. Po kilku tygodniach do marszałka zaczęły spływać usprawiedliwienia nieobecności na sali.
I tak prezes PiS pisze, że „absencja była spowodowana niemożliwymi do przewidzenia przeszkodami jaki miały miejsce w wyżej wskazanych dniach”. Zbigniew Ziobro i Marek Kuchciński wykonywali „inne ważne obowiązki parlamentarzysty”. Wojciech Mojzesowicz i Nelly Rokita napisali, że byli chorzy, mimo że wyraźnie ich widać na nagraniach, że brali udział w konferencji. Zbigniew Wassermann napisał, że brał udział w audycji TVN, a Ludwik Dorn zajmował się dzieckiem. Prezydium Sejmu i sejmowa komisja etyki będą sprawdzać, które oświadczenia są prawdziwe. Wygląda na to, że szczery był m.in. Krzysztof Jurgiel: „Proszę o usprawiedliwienie w związku z decyzją Komitetu Politycznego PiS o nie wzięciu udziału w głosowaniach”.
Będą kary i wniosek do prokuratury?
Prezydium Sejmu zdecydowało, że sprawę będzie badać komisja etyki poselskiej. - Wszystkie usprawiedliwienia posłów zostały potraktowane odmownie. Zarówno tych posłów, którzy napisali, że to był protest PiS, jak i tych, którzy według dokumentów sejmowych byli w Sejmie, a napisali w swoich usprawiedliwieniach, że byli poza Sejmem – powiedział wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski (PSL). Dodał, że zgłosiło się do niego już kilku posłów, którzy twierdzą, że ich usprawiedliwienie to pomyłka. Wszystkim posłom zostały już potrącone wynagrodzenia.
- Do komisji skierowaliśmy te sprawy, które noszą znamiona przekroczenia regulaminu i ustawy albo dotyczą poświadczenia nieprawdy - powiedział marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Chodzi o 27 osób. Dodał, że jeśli komisja potwierdzi zarzuty o złamaniu prawa na tyle, że byłoby to karalne, nie wyklucza wniosku do prokuratury.
Lękliwość i brak honoru
Prezes PiS Jarosław Kaczyński komentując decyzję Prezydium Sejmu powiedział, że "marszałek wykazuje z jednej strony lękliwość, a z drugiej brak honoru". Pytany co napisał w swoim usprawiedliwieniu J. Kaczyński odpowiedział, że "machinalnie napisał, że były - to formuła z Regulaminu Sejmu - inne nadzwyczajne przyczyny". Jak zapewnił, w usprawiedliwieniu na pewno nie napisał nieprawdy.
Z kolei rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński powiedział, że "jeżeli powstał taki pomysł, aby z tego lipcowego posiedzenia złożyć wnioski do prokuratury o sprawdzenie tej sprawy", to on jest zdecydowanym zwolennikiem sprawdzenia "wszystkich usprawiedliwień posłów wszystkich klubów parlamentarnych od początku tej kadencji, bo nie od dziś się mówi, że jest tam sporo nieprawidłowości". Podkreślił, że sam nie składał usprawiedliwienia. - Jeżeli już zabraliśmy się za ten temat, to sprawdźmy wszystkich, a najlepiej usprawiedliwienia zróbmy jawne - tak by każdy miał w nie wgląd – proponuje rzecznik PiS.
Politycy Lewicy uważają, że mogło dojść do wyłudzenia publicznych pieniędzy. - Domagamy się od marszałka Sejmu zdecydowanych działań, bo ta sprawa być może nadaje się do prokuratury - mówił Tomasz Kamiński.
maki/tr
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24