Prokuratura w Łodzi prowadzi specjalne śledztwo sprawdzające, czy na miejscu śmierci Barbary Blidy zacierano ślady - donosi "Gazeta Wyborcza". Śledczy biorą pod uwagę inną możliwość, niż samobójstwo byłej posłanki SLD podczas interwencji ABW w jej domu.
Zdaniem gazety, wyniki tego śledztwa mogą zmienić obraz wydarzeń 25 kwietnia 2007 r.
Sejmowa komisja badająca sprawę o prowadzonym śledztwie dowiedziała się z pisma prokuratury, które otrzymała 11 sierpnia. Jak twierdzi "GW" była w nim prośba o przesłanie ekspertyzy gdańskiego prawnika Donata Paliszewskiego, w której krytykowano sposób zabezpieczenia śladów na miejscu śmierci byłej posłanki. W piśmie prokuratura informuje, że prowadzi śledztwo w sprawie o "nieprawidłowe i niepełne zabezpieczenie śladów i dowodów (w miejscu śmierci Blidy), a przez to działanie na szkodę interesu publicznego" - czytamy w "Gazecie".
Niejasne wydarzenia
Śledztwo ma dotyczyć nie tylko wydarzeń z 25 kwietnia 2007 roku, ale także dwóch dni po tej dacie, czyli czasu, w którym należało zebrać dowody i przeprowadzić kluczowe badania weryfikujące zeznania funkcjonariuszy ABW, którzy mieli zatrzymać Blidę.
Według ich wersji była posłanka po usłyszeniu, że ma zostać zatrzymana, powiedziała, że chce pójść do łazienki. Tam w obecności funkcjonariuszki por. Barbary P. wyjęła z kosmetyczki rewolwer i strzeliła sobie w pierś. Nie ma jednak ostatecznej pewności, jak wyglądała cała sytuacja. Interesujących jest kilka aspektów: na broni nie odnaleziono żadnych odcisków palców, znaleziono za to dwie nitki (białą i zieloną), co może sugerować wycieranie broni materiałem. Na ubraniu funkcjonariuszki ABW nie znaleziono żadnych śladów krwi, a teoretycznie - po strzale w pierś - powinna być chmura krwistych kropelek. Funkcjonariusza reanimowała postrzeloną, co również powinno zostawić choćby minimalne ślady na jej ubraniu - wymienia "Gazeta Wyborcza".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Archiwum