Zmarł turysta, który spadł ze szlaku w rejonie Kazalnicy. Pomoc wezwali jego koledzy. Na miejsce wysłano kilkunastu ratowników. Rannego turystę słowacki śmigłowiec przetransportował do szpitala w Zakopanem, akcja reanimacyjna nie przyniosła jednak efektów.
Do wypadku w Tatrach doszło w środę późnym popołudniem. Turyści wędrowali we trójkę i byli dobrze przygotowani. Mimo to jeden z nich poślizgnął się i spadł ok. 60 metrów w dół, po czym zawisnął na linie.
Spadł i zawisł na linie
- Otrzymaliśmy zgłoszenie wypadku od trójki turystów schodzących z Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem, że jeden z ich kolegów spadł i zawisł na linie. Oni tę linę trzymają, ale nie są mu w stanie w żaden sposób pomóc - powiedział Maciej Pawlikowski, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Po otrzymaniu informacji natychmiast rozpoczęła się akcja ratowników TOPR.
- Z Morskiego Oka dwójka ratowników, która poszła przodem, zlokalizowała tych turystów, pomogła im wyswobodzić się z tej liny, przejęła ciężar wiszącego turysty. W tym czasie doszła 15-osobowa grupa ratowników z centrali i rozpoczęła dalsze działania - poinformował.
Uratowała ich niewielka skałka
Jak podkreślali ratownicy, niewiele brakowało, by spadli trzej turyści. - Wszystkie osoby były powiązane jedną liną, na szczęście nie polecieli wszyscy w dół. Tylko niewielka skałka ich od tego uchroniła - powiedział Edward Lichota z TOPR.
Akcję utrudniał również fakt, że zapadł już zmrok i do akcji nie mógł zostać wykorzystany śmigłowiec tatrzańskich ratowników. - Dlatego zaangażowane zostało bardzo dużo sprzętu i ratowników. Jakimś trafem się udało, że wsparł nas słowacki śmigłowiec, bo może latać w nocy. Dlatego turystę udało przetransportować się do szpitala - powiedział.
Mimo 5-godzinnej akcji reanimacyjnej, nie udało się go uratować. Pozostałych dwóch turystów bezpiecznie wróciło do schroniska.
Trzecia ofiara w Tatrach
Edward Lichota ostrzegł, że mimo dobrego przygotowania wędrowanie w Tatrach jest obecnie bardzo niebezpieczne.
- Jest bardzo mała ilość śniegu, sporo wystających kamieni. Śnieg bardzo twardy, wręcz czasem oblodzony. Nawet kiedy mamy specjalistyczny sprzęt, to jeżeli dojdzie już do upadku i nie damy rady się od razu zatrzymać, to jest już potem za późno. Wiele z takich przypadków kończy się tragicznie - powiedział.
To trzecia ofiara śmiertelna w polskich Tatrach w tym tygodniu, a w ciągu ostatnich siedmiu dni zginęło łącznie 5 osób.
Autor: mm//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24