Są, a jakby ich nie było. W ramach sztandarowego programu rządu "Orlik" w całej Polsce powstało już ponad dwa tysiące boisk. Ale część z nich jest obecnie zamknięta. Powód? Pieniądze - a raczej ich brak.
W wielu miastach "Orliki" na czas zimy są zamknięte, choć zimy faktycznie nie ma. Gospodarze przyznają, że żałują zamkniętych boisk, ale przede wszystkim liczą pieniądze, a tych brakuje.
Na przykład boisko w Zielonce pod Warszawą będzie otwarte dopiero w marcu, czyli już po feriach zimowych. Dlaczego? - Nie mam animatora sportu, który zapewniłby bezpieczeństwo na tym terenie - odpowiada Anna Nowińska-Mróz, dyrektor Zespołu Szkół im. I. Mościckiego w Zielonce.
A dlaczego nie ma animatora? Bo zatrudniany jest od marca do listopada. Problem tkwi w tym, że zimą szkoły nie dostają od państwa dofinansowania na opiekunów "Orlików".
Ale nie chodzi jedynie o nich. Na przykład w przypadku jednego z poznańskich "Orlików" pieniędzy brakuje na wszystko, nawet na siatki do bramek, nie mówiąc już o oświetleniu.
W Ząbkach gra
W całej Polsce jest już 2050 "Orlików", czyli bezpłatnych boisk dla wszystkich. Nikt nie jest jednak w stanie powiedzieć, jak wielu z nas ma teraz do nich dostęp. Ministerstwo Sportu przyznaje, że "Orliki" dofinansowuje przez dziewięć miesięcy, ale dodatkowe pieniądze dla miast i miasteczek ma z innej puli. Te jednak nie zawsze się o nie starają.
Niektórym jednak się udaje, np. w Ząbkach. Tam można grać za darmo, do późnego wieczora, a boisko zajęte jest niemal codziennie do 22. Chętni na kopanie piłki zapisani są na pół roku z góry.
- Nie ukrywajmy, to nie jest jakiś koszt, który by w jakiś sposób pogrążył nasze miasto w ruinie finansowej - mówi Robert Perkowski, burmistrz Ząbek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24