Dokładnie 40 lat temu swój lot w kierunku Księżyca rozpoczął Apollo 11. Cztery dni później (21 lipca 1969 r.) na powierzchni "srebrnego globu" swoją stopę postawił Neil Armstrong. Ten historyczny moment nie był w państwach bloku socjalistycznego transmitowany przez żadną telewizję. Z wyjątkiem jednej - polskiej.
- O tym, że polska telewizja pokaże lądowanie na księżycu, zadecydował osobiście I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka - mówi Marek Jarosiński, autor książki "Tajemnice, które wyszły na jaw".
Na pierwszej stronie gazety "Prawda" było ogromne przemówienie Breżniewa i mniejsze Gomułki. Potem długo, długo nic i wreszcie na ostatniej stronie, w rubryce rozrywkowej, mało rzucające się w oczy zdjęcie i ciekawy tytuł: "Ziemianie na Księżycu". ksiezyc
Jego zdaniem, Gomułka zdecydował się na taki krok, bo wiedział, że Polacy darzą Amerykanów szczególną estymą i szkody polityczne z niepokazania tego wydarzenia byłyby większe niż z jego pokazania. - Mógł też zakładać, że całość misji zakończy się klapą - spekuluje Jarosiński.
Klapy jednak nie było, ale mimo to prasa lądowaniu poświęciła niewiele miejsca. - Na pierwszej stronie gazety "Prawda" było ogromne przemówienie Breżniewa i mniejsze Gomułki. Potem długo, długo nic i wreszcie na ostatniej stronie, w rubryce rozrywkowej, mało rzucające się w oczy zdjęcie i ciekawy tytuł: "Ziemianie na Księżycu" - mówi Jarosiński.
Polakom ta chwila jednak zapadła w pamięć. - Oglądałem to na czarno-białym telewizorze, z wielkimi emocjami. Bardzo chciałem, żeby się udało - opowiada Mirosław Hermaszewski, pierwszy polski kosmonauta. - Kiedy się udało, biliśmy brawo. Myślę, że cała Polska biła brawo, bo to było wydarzenie nawet większe niż pierwszy człowiek w kosmosie - dodaje.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Polska i Świat/TVN24