Komisja Europejska dała zielone światło dla pomysłu ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego - od lutego będzie można zakładać w Polsce małe rzeźnie rolnicze. Materiał magazynu "Polska i Świat".
18 lutego wejdzie w życie rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które będzie pozwalać rolnikom utrzymującym zwierzęta w swoich gospodarstwach zakładanie tak zwanych "rzeźni rolniczych". To pozwoli im na ubój i przeróbkę mięsa, a później na sprzedaż pod własnym nazwiskiem. Takie rozwiązanie ma być szansą na to, by mięso "prosto od rolnika" stało się konkurencyjne, tańsze i jeszcze bardziej popularne.
- Przez 30 lat w tym gospodarstwie była produkcja trzody chlewnej. Dzisiaj te obiekty stoją, ponieważ praktycznie w naszym powiecie stargardzkim nie ma żadnej ubojni. Rolnicy, nawet hodując świnie, nie mieli możliwości prowadzenia uboju gospodarczego. Dzisiaj pojawia się ta szansa – mówi Edward Kosmal, który w ostatnich wyborach do Senatu kandydował z listy Prawa i Sprawiedliwości. Prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne, w którym ze względu na restrykcyjne przepisy hoduje wyłącznie kury. Od lutego rolnicy tacy jak on nieużywane pomieszczenia gospodarcze przerobią na ubojnie, przy których będą budowali masarnie, wędzarnie i magazyny.
- To pozwoli niepomiernie w stosunku do obecnych możliwości rozwinąć możliwość sprzedaży również mięsa i jego przetworów bezpośrednio przez rolników – uważa Jan Krzysztof Ardanowski.
"Rzeźnie rolnicze" to takie, w których rolnicy będą ubijali ustalone dla każdego gatunku "małe ilości" zwierząt hodowlanych. Gospodarz, który zdecyduje się na budowę ubojni, będzie mógł z niej korzystać na własny rachunek oraz udostępniać ją innym rolnikom. Aby to zrobić, będzie musiał odbyć trzymiesięczny staż w rzeźni i przejść szkolenie powiatowego inspektora weterynarii. - To będzie miało przede wszystkim formę wykładów precyzujących, jakie te procedury i wymogi w stosunku do pomieszczeń muszą być zachowane – wyjaśnia lekarz weterynarii Grzegorz Kawiecki.
"Eliminuje się stres związany z transportem"
W porównaniu do rzeźni przemysłowych, te rolnicze będą obowiązywały mniej restrykcyjne zasady dotyczące konstrukcji i rozplanowania. Wszystkie czynności związane z ubojem będą mogły być wykonywane w jednym pomieszczeniu. Prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego Jacek Zarzecki uważa, że nowe rozwiązanie "eliminuje pośrednika". - Eliminuje się stres związany z transportem – mówi.
Rozporządzeniu ministra rolnictwa, które zatwierdziła Komisja Europejska, sprzeciwiają się obrońcy zwierząt z fundacji Centaurus. Obawiają się, że kontrole małych ubojni będą jeszcze mniej dokładne niż te w ubojniach przemysłowych. - Jeździmy i widzimy zwierzęta w gospodarstwach. Zwierzęta po kolana, po pas w gnoju. Zwierzęta konające, a czasem szkielety zwierząt, które i tak mogą być dalej ubite – twierdzi Norbert Ziemnicki z fundacji Centaurus.
Rok temu reporterzy "Superwizjera" TVN udokumentowali szokujące praktyki dużej ubojni, gdzie przywożone były zwierzęta, które nie były w stanie chodzić. W reportażu wykazano brak kontroli weterynaryjnej. - Myślę, że w teorii, jak to zwykle w naszym kraju bywa, wszystko będzie działało na papierze bardzo dobrze. Ale w praktyce wracamy cały czas do tego samego: nadzór nad produkcją żywności – mówi Tomasz Patora, dziennikarz śledczy TVN.
Według rolników, poza kontrolą weterynarza, najlepszą gwarancją jakości, będzie nazwisko rolnika na jego produkcie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24