- Bardzo wielu Polaków jest dziś zawiedzionych, bo rząd zaciągnął kredyt, który teraz wszyscy musimy spłacać - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, otwierając sobotnie posiedzenie Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Kaczyński skrytykował również prowadzenie przez władzę śledztwa smoleńskiego. - To co uczyniła władza, co uczynił osobiście Donald Tusk to nic innego niż deptanie tych wszystkich wartości, odrzucanie ich - ocenił.
Zdaniem Kaczyńskiego, premier Donald Tusk i "jego koledzy" obiecali Polakom "wiele, bardzo wiele". - Dzisiaj wiemy, że "zielona wyspa" to w istocie był kredyt, to był dług, który trzeba dzisiaj spłacać" - ocenił lider PiS.
Dług, który spłaca każdy
- Spłacać go musi młodzież, co straszliwie bolesne, bezrobociem, emigracją, brakiem mieszkań, zamykanymi szkołami. Spłacać je będzie starsze pokolenie, przedłużeniem przymusowej pracy, gorzej niż nędznymi - emeryturami. Spłacają je chorzy fatalnym stanem służby zdrowia i horrendalnymi cenami leków, które dla wielu chorych stają się po prostu niedostępne. Spłacają rodzice, bo drożeją żłobki, drożeją przedszkola, bo coraz droższe są ubrania dla dzieci, niekiedy te ceny rosną trzykrotnie, bo zabierają becikowe i ulgi - wyliczał Kaczyński
- Płacą rolnicy, bo podwyższana jest składka zdrowotna, ograniczane niektóre elementy dopłat, wzrastają ceny paliwa. Płacą przedsiębiorcy, bo wzrastają ceny lokali, użytkowania wieczystego podnoszone przez pozbawione środków samorządy. Wreszcie spłacają, chociaż tutaj decyzję podjął Trybunał Konstytucyjny, miliony polskich działkowców, którym te działki się zabiera - mówił prezes PiS.
Na końcu stwierdził, że za owy dług "płacimy wszyscy, wyższymi podatkami i galopadą cen". Jak podkreślił, są powody do "wielkiego zawodu".
Rozwiązanie problemów wg PiS
Szef PiS podkreślił, że jego partia nie może reagować wyłącznie krytyką na problemy dotyczące wielu Polaków.
- Dlatego musimy mieć odpowiedź na sprawy związane z bezrobociem, z oświatą, służbą zdrowia, systemem emerytalnym, z tym wszystkim, co łączy się z przejmowaniem za bezcen resztek majątku narodowego, bo i to przecież się dzieje, a jedynym sensem tego przejmowania, tej wyprzedaży, jest dzisiaj ratowanie tego rządu - wyliczał. Zapowiedział, że jego partia jeszcze w sierpniu przedstawi "we wszystkich tych kwestiach daleko idące propozycje, i to propozycje skonkretyzowane".
- Musimy zrobić wszystko, także w sferze różnego rodzaju działań medialnych, by świadomość istnienia tej alternatywy dotarła do milionów Polaków, aby mieli poczucie, że ten wybór jest i że oni dokonują wyboru odnoszącego się do rzeczy najważniejszej - do losu Polaków, milionów polskich rodzin, do przyszłości naszego narodu - mówił. - Jest to nasz obowiązek nie z powodu partii, ale jest to obowiązek wobec Polski - zakończył.
Deptanie polskich wartości
Kaczyński dodał, że sprawy państwa polskiego zogniskowały się w ostatnim czasie wokół tragedii smoleńskiej, która - mówił - wraz z okolicznościami ją poprzedzającymi i późniejszymi wydarzeniami "odnosi się do polskiej godności, do polskiego bezpieczeństwa, do statusu naszego kraju, do jego pozycji, wreszcie - do praworządności w Polsce". - To co uczyniła władza, co uczynił osobiście Donald Tusk to nic innego niż deptanie tych wszystkich wartości, odrzucanie ich - ocenił Kaczyński. - Podeptano polską godność, obniżono nasze bezpieczeństwo i międzynarodowyowy status. Odrzucuono w sposób radykalny zasady nszej praworządności - dodał.
Lider PiS wspomniał o umorzeniu śledztwa w tzw. wątku cywilnym śledztwa smoleńskiego, które według miało miejsce "mimo istnienia bardzo przekonujących dowodów o charakterze procesowym, że doszło do daleko idących zaniechań". Jego zdaniem pokazuje to, że "doszło do stanu, który można określić jako skonstruowanie nowej zasady polskiego życia: prawo odnosi się tylko do słabych, nie odnosi się do silnych. Ci, którzy rządzą, prawu nie podlegają".
Można jeszcze wrócić
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak potwierdził podtrzymanie przez Radę decyzji Komitetu Politycznego PiS mówiącej, że politycy, którzy odeszli z PiS mają czas na powrót do 27 lipca. - Jest to termin ostateczny. Byłoby niepoważne toczyć potem jakieś rozmowy - komentował Błaszczak.
W połowie czerwca komitet polityczny partii przyjął uchwałę, w której oświadczył, że politycy Solidarnej Polski do 27 lipca mają czas na powrót w szeregi PiS. Jeśli tego nie zrobią, nie będą mogli kandydować w wyborach z list partii Jarosława Kaczyńskiego.
Autor: zś//gak,mtom / Źródło: TVN24 / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24