Na dwunastej rozprawie w procesie Katarzyny W. zeznawali nauczyciele z gimnazjum i liceum, którzy uczyli ją udzielania pierwszej pomocy. Sąd nie wyklucza, że już na kolejnej rozprawie 19 sierpnia wygłoszone zostaną mowy końcowe. Oznacza to, że wyrok możemy usłyszeć już 26 sierpnia.
- Od początku, kierując akt oskarżenia uważaliśmy, że materiał dowodowy jest wystarczający do uznania oskarżonej za winną i jej skazania. To stanowisko się nie zmieniło - powiedział w TVN24 prokurator Zbigniew Grześkowiak.
Jeśli ostatnia rozprawa odbyłaby się 19 sierpnia, ogłoszenie wyroku pierwszej instancji mogłoby nastąpić już 26 sierpnia.
- Dziś ze względu na absencję dwóch świadków będziemy procedować krócej. Przypominam, że 19 sierpnia będą biegli lekarze psychiatrzy i psychologowie. Jeśli sąd uzna to za stosowne - także biegli informatycy. Należy się liczyć z tym, że sąd będzie planował zakończenie przewodu procesowego w tym dniu. Nie znamy wszystkich okoliczności, ale może okazać się, że także w tym terminie będą miały miejsce mowy końcowe - ogłosił sąd. Rozprawa na dziś zakończyła się.
Odczytywanie pozostałego materiału dowodowego to końcowy etap postepowania sądowego. To oznacza, że proces Katarzyny W. zbliża się już do końca. Ostatnimi czynnościami procesowymi na tym etapie będą na pewno opinie biegłych psychiatrów dotyczące Katarzyny W. Biegli zostali wezwani na 19 sierpnia.
Sędzia 1: Co do wniosku o przesłuchanie ustne biegłego informatyka – sąd jeszcze zastanawia się nad jego słusznością, jeżeli zostanie uznany, biegli zostaną wezwani na rozprawę 19 sierpnia. Poświęcamy tej analizie dość dużo czasu, aby nabrać wiedzy, czy analiza adresu URL jest w stanie w sposób jednoznaczny wskazać nam, iż mamy do czynienia z ręcznie wpisywanymi frazami. Ta kwestia jeszcze nie jest rozstrzygnięta, nastąpi to w ciągu najbliższych dni. Na tą decyzję nie przysługuje zażalenie. Przechodząc do sprawy dokumentów: czy któraś ze stron chce odczytania akt?
Prokurator: Dziękuję.
Obrońca: Też dziękujemy. Proszę jednak o przygotowanie się na ewentualne odtworzenie płyty, która jest dołączona do akt. Chodzi o odtworzenie zapisu nagrania z hotelu Trojak.
Zarówno prokurator jak i obrońca zgodzili się, żeby uznać, że za odczytany pozostały materiał dowodowy. To oznacza, że sąd nie będzie odczytywał materiału z ponad 20 tomów akt, co wiązałoby się z wielogodzinnym odczytywaniem karta po karcie materiału zgromadzonego podczas postępowania przygotowawczego w prokuraturze okręgowej.
Sędzia 1: Nie podejmiemy na razie żadnych decyzji odnośnie świadków nieobecnych dziś na rozprawie. Zajmiemy się natomiast wnioskiem obrońcy o ponowne powołanie biegłych z zakresu informatyki oraz o powołanie nowego zespołu biegłych z zakresu medycyny sądowej. Czy pan prokurator chciałby zająć stanowisko?
Prokurator: W pełni podtrzymuję moją argumentację z poprzedniej rozprawy. Wnoszę o uchylenie tego wniosku.
Obrońca: Argumentacja mojego drugiego wniosku jest zupełnie inna. Wszystko zawarłem w formie pisemnej. Biegły doc. Jankowski dwukrotnie zgodził się ze mną, że biegły laryngolog byłby trafnym uzupełnieniem i ważnym elementem opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej. Pan docent jak sam przyznał nie miał wystarczającej wiedzy z zakresu laryngologii oraz tego konkretnego zjawiska – skurczu krtani.
Prokurator: Opinia doc. Jankowskiego dotyczyły przyszłych pytań, które miały zostać złożone na piśmie, które finalnie nie zostały złożone, czyli obrona nie ma pytań.
Obrońca: Ta wypowiedź docenta Jankowskiego wybrzmiała dwukrotnie i nie dotyczyła tych pytań, o których mówi pan prokurator. Jeden z biegłych podczas przesłuchania wskazał potrzebę powołania kolejnego biegłego – takie są fakty. Tylko z tych czysto procesowych względów, ponawiam ten wniosek z inną argumentacją niż poprzednio.
Sędzia 1: Dość długo naradzaliśmy się nad tym wnioskiem. Sąd postanowił oddalić ponowny wniosek o dopuszczenie nowego zespołu biegłych.
Wniosek o ustną opinię biegłego z zakresu informatyki jest wciąż analizowany. Decyzję sąd podejmie w najbliższych dniach. Jeśli zostanie wezwany, przesłuchany zostanie 19 sierpnia.
Sąd postanowił ponownie oddalić wniosek o dopuszczenie nowego zespołu biegłych z zakresu laryngologii.
Przerwa zakończyła się. Trwa wymiana argumentów pomiędzy obrońcą i prokuratorem nt. powołania nowego zespołu biegłych.
Prokurator: Nie widzę przeszkód.
Obrońca: Ja wnioskowałbym o przesłuchanie pani Anny Ch.
Sędzia 1: Jeśli chodzi o te dwie osoby, które przebywają za granicą, wnoszę o dołączenie ich zeznań bez odczytania do akt sprawy.
Obrońca: Czy mogę poznać źródło informacji, że obaj panowie są zagranicą?
Sędzia 1: Ta informacja pochodzi z miejsca pełnienie ich służby. Inny zakonnik, Rafał D. udzielił nam takiej informacji.
Obrońca: Z tego co ja wiem, pan Radosław W. nie jest już związany w sposób formalny, duchowy z tym zakonem, więc taka informacja, że obaj są zagranicą jest nieścisła. Nie wiem, czy to dokładnie ustalę, ale z tego co wiem, Radosław W. przebywa w Sosnowcu. Chciałbym, aby informacja o tych dwóch zakonnikach wyszła od kogoś, kto za to jest odpowiedzialny – przeora zakonu w Czeladzi. Wnoszę o potwierdzenie czy Radosław W. wciąż przebywa w tym zakonie.
Sędzia 1: Panie mecenasie, pierwsze przesłuchania Radosława W. wskazuje, że jego miejscem zamieszkania i pobytu jest właśnie zakon w Czeladzi. Trudno też zakładać, ze ojciec Rafał D. miałby kłamać, że panowie nie są zagranicą, ale jeśli pan mecenas poda w terminie trzech dni adres, gdzie Radosław W. ma przebywać, ten wniosek rozpatrzymy.
Obrońca: Moja wiedza opiera się na doniesieniach medialnych. Proszę o zwrócenie się do policji, żeby oni takie ustalenia poczynili, bo ja nie mam takich możliwości, aby pozyskiwać dane adresowe świadków. Może pani Anna Ch. powinna wiedzieć coś więcej.
Sędzia 1: Przejdźmy do sprawy innych wniosków dowodowych. Pan mecenas złożył wniosek o powołanie innego zespołu biegłych z zakresu medycyny sądowej i informatyki. Musimy te wnioski rozpoznać. Ale to po przerwie. Zarządzam 15 minut przerwy.
Sąd zarządził 15 min. przerwy.
Sędzia 1: Staje świadek Rafał O. policjant, lat 31. Wie pan w jakiej sprawie jest pan świadkiem?
Rafał O.: Tak, wykonywałem w tej sprawie od początku wiele czynności.
Sędzia 1: Obrońca złożył ciekawy wniosek dotyczący raportu, który złożył pan po analizie komputera Katarzyny W. i Bartłomieja W. Interesuje nas, czy określenie „wyszukuje frazy” dotyczy wpisania ręcznego słów wyszukiwarce, czy kliknięcia linków, lub innych form trafienia na te strony?
Rafał O.: Ja analizowałem badania biegłych, natomiast było ich tak wiele, że trudno mi w tym momencie udzielić tak konkretnej odpowiedzi.
Sędzia 1: Panie prokuratorze?
Prokurator: Zna pan taki mechanizm, że po wpisaniu kilku znaków, wyszukiwarka sama uzupełnia zapytania?
Rafał O.: Tak.
Prokurator: Czy zdarza się, że tam, w tych uzupełnieniach występują tam błędy ortograficzne?
Obrońca: Sprzeciw. To jest pytanie do biegłych z zakresu informatyki, świadek nie musi mieć takiej wiedzy. Pan prokurator pyta o wiedzę specjalistyczną.
Prokurator: Chcę sprawdzić, czy świadek ma wystarczającą wiedzę do wyciągania wniosków, które zawarł w notatkach urzędowych.
Obrońca: Sprawdzanie kompetencji na tym etapie tej sprawy jest czynnością spóźnioną. Pan nie jest biegłym, a takie pytanie powinno być zadane właśnie jemu.
Sędzia 1: Przychylam się do opinii obrońcy. Uchylam to pytanie pana prokuratora.
Prokurator: Dziękuję.
Obrońca: Ja również.
Sędzia 1: To wszystko. Dziękujemy panu za obecność
Mecenas Arkadiusz Ludwiczek nadal podtrzymuje, aby przesłuchać zakonników, którzy znów nie stawili się na rozprawie.
Jego zdaniem ustalenie, że dwóch zakonników, którzy zostali wezwani przebywa zagranicą, nie jest zgodne z prawdą. Jeden z mężczyzn miał wystąpić z zakonu i według informacji obrońcy przebywa na terenie Sosnowca
Sąd mówi, że obrońca złożył ciekawy wniosek dotyczący raportu, który z kolei policjant złożył po analizie komputera K.W i B.W. - Interesuje nas, czy określenie "wyszukuje frazy" dotyczy wpisania ręcznego słów w wyszukiwarce, czy kliknięcia linków, lub innych forma trafienia na te strony?
- Ja analizowałem badania biegłych, natomiast było ich tak wiele, że trudno mi w tym momencie udzielić tak konkretnej odpowiedzi - odpowiada policjant.
Świadek zakończył składanie zeznań.
Sędzia 1: Staje świadek Marcin G. Lat 36, nauczyciel, zamieszkały w Sosnowcu. W stosunku do oskarżonej – obcy. Wie pan w jakiej sprawie jest pan świadkiem?
Marcin G: Tak wiem. Katarzyna była uczennicą bodaj w latach 2005-2007 w liceum, w którym jestem nauczycielem.
Sędzia 1: Nas interesuje, czy Katarzyna W. podczas nauki była szkolona w zakresie pierwszej pomocy?
Marcin G.: Tak. Była.
Sędzia 1: Proszę opowiedzieć o tym szkoleniu, co ono obejmowało?
Marcin G.: Nie jestem ratownikiem, ale to szkolenie, które przeszedłem, aby prowadzić te zajęcia, obejmowało tę wiedzę. Te nasze zajęcia obejmowały podstawy pierwszej pomocy począwszy od zachowania na miejscu wypadku, poprzez RKO – resuscytację krążeniowo-oddechową, do takich szczegółowych – jak krwotoki, oparzenia, złamania, uduszenia. Realizowanie tych zajęć obejmowało ok. jeden semestr nauki.
Sędzia 1: Czy to był cały semestr?
Marcin G.: Mniej więcej cały semestr. To było zaplanowanych kilkanaście godzin poświęconych na te zagadnienia.
Sędzia 1: Jak to wyglądało konkretnie w klasie, w której była Katarzyna W. Czy mówił pan w tej klasie o takich ekstremalnych zdarzeniach?
Marcin G: Sprawdziłem obecność Katarzyny W. na tych moich zajęciach. Na 11 lekcji, na dziewięciu Katarzyna W. była. Na zajęciach z resuscytacji – na sześć zajęć była na czterech, więc uczestniczyła z całą pewnością w tym kursie. Na tamten czas, mieliśmy dość starego fantoma, ale te szkolenia były realizowane. Starałem się, żeby każdy uczeń miał bezpośrednią styczność z tym manekinem. W grupie było ok. 13, 14 osób, z każdym starałem się ten praktyczny zakres materiału przeprowadzić. Była ćwiczona wentylacja płuc – uciśnięcia, sprawdzenie krążenia i oddechu – odchylenie głowy w tył i sprawdzenie, czy poszkodowany oddycha, poprzez pochylenie się do twarzy poszkodowanego, czy wyczuwamy strumień oddechu, czy zauważamy ruch klatki piersiowej. Na podstawie tego, określamy, czy poszkodowany oddycha czy nie i w zależności od tego, należało przystąpić do kolejnych działań. W przypadku gdy oddycha – ustawienie w pozycji bocznej, ustalonej, gdy poszkodowany nie oddycha – przystępujemy do RKO, czyli resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Czyli 30 uciśnięć serca i dwa wdechy. Te standardy nieco inaczej wyglądają obecnie, ale wówczas tak to właśnie wyglądało. W przypadku niemowlęcia – wygląda to inaczej i w tym zakresie, też nasz kurs to obejmował. Nie posiadamy w szkole takiego małego manekina do ćwiczeń praktycznych, natomiast zawsze staram się, przynajmniej teoretycznie poinformować dzieci, jak to wygląda.
Sędzia 1: Czy klasie Katarzyny W. też pan takie informacje udzielał?
Marcin G.: To jest w podstawie programowej więc taką informację muszę przekazać. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy w tej konkretnej grupie też na pewno tych informacji udzieliłem. Różnica resuscytacji między dzieckiem, a dorosłym jest tylko na początku akcji reanimacyjnej.
Sędzia 1: Czy w ramach tego szkolenia pojawia się informacja, że należy wezwać pomoc?
Marcin G.: Tak. W momencie, gdy stwierdziliśmy, że nieprzytomny nie oddycha, wzywamy pogotowie.
Sędzia 1: Czy ten zakres szkolenia obejmował też sytuację, gdy ktoś stwierdza prawdopodobny zgon?
Marcin G.: Obejmuje jak najbardziej, zawsze o tym wspominam. Jeśli chodzi o ostateczną decyzję, my jako laicy nie mamy prawa do stwierdzenia, czy osoba żyje czy nie. Takie prawo ma jedynie lekarz, który przyjeżdża na miejsce zdarzenia. Do nas należy dawanie pierwszej pomocy do skutku – przyjazdu pomocy lub do momentu aż starczy nam na to sił.
Sędzia 1: Panie prokuratorze?
Prokurator: Czyli nie uczycie, że może być taki moment, że zaprzestajemy akcji reanimacyjnej?
Marcin G.: Nie. Pomoc zawsze musi być udzielana do skutku, albo do momentu przyjazdu pomocy. Tu też jest rozgraniczenie – jeżeli jesteśmy sami – trzy cykle uciśnięć i jeśli mamy telefon – od razu wzywamy pomoc medyczną, a jeśli go nie mamy – zabieramy ze sobą.
Sędzia 1: Czy takie informacje pan przekazywał tej klasie Katarzyny W.?
Marcin G.: Podobnie jak w przypadku poprzedniego pytania – to było kilka lat temu, to są informacje w podstawie programowej, muszę je przekazywać każdej grupie, ale czy je podałem na pewno tej konkretnej grupie - nie wiem.
Prokurator: Czyli po wykonaniu tych trzech cyklów – musimy wezwać pomoc?
Marcin G.: Tak. Pomagamy do skutku.
Prokurator: Dziękuję.
Sędzia 1: Panie mecenasie?
Obrońca: Kojarzy pan tą konkretną klasę i samą Katarzynę W.?
Marcin G.: Klasę nie całą, ale Katarzynę W. tak. Jestem nauczycielem przede wszystkim WF-u. Kasia odznaczała się w pierwszej i w drugiej klasie wybitnymi osiągnięciami sportowymi. Już w pierwszej klasie była mistrzem Sosnowca w biegu na 800 m. Moim konikiem jest lekkoatletyka więc doskonale znałem ją i jej dobre wyniki.
Obrońca: Czy pan kojarzy jakieś szczególne spotkania w ramach zajęć z przysposobienia obronnego?
Marcin G.: Nie, z tamtych zajęć sobie jej nie przypominam.
Obrońca: Ile liczyła jej klasa?
Marcin G.: To była klasa biol-chem, a to są bardzo liczne grupy. Na pewno było tam ok. 30, może ponad 30 dzieci.
Obrońca: Pan wspomniał o manekinie, że nie był w najlepszym stanie, o co chodzi?
Marcin G.: Był wiekowy, więc kontakt dzieci z nim dopuszczałem tylko przy ćwiczeniach masażu serca, stroniłem od kontaktu dzieci przy oddychaniu sztucznym. Był on po prostu brudny.
Obrońca: Poruszał pan też na tych zajęciach temat: uduszenia. Ja kto wyglądało?
Marcin G.: Jest tam osobny temat: ciała obce w jamie ustnej, w takim przypadku są stosowane inne techniki - w zależności, z jakim etapem mamy do czynienia - klepnięcie w plecy, chwyt Heimlicha, pochylenie do przodu. W zależności od stopnia i charakteru tego ciała obcego u ofiary. Tu też wchodziły w grę praktyczne zajęcia w tym zakresie. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, czy Katarzyna W. uczestniczyła w tych zajęciach. Obrońca: Mówił pan, że miał pan kontakt z Katarzyną W. przy okazji zawodów sportowych. Czy wiedział pan o jakichś problemach wychowawczych? Marcin G.: Ja nie wiedziałem o żadnych z takich zachowań. Docierały do mnie z zewnątrz, od innych nauczycieli sytuacje niepokojące, ale ja sam nie mogę powiedzieć nic złego. Obrońca: Dziękuję. Prokurator: Jeśli można jeszcze jedno: pan uczył dwa lata szkolne oskarżoną. Czemu nie więcej?Marcin G.: Nie znam szczegółów, ale po dwóch latach odeszła ze szkoły. Nie mówiła, dlaczego zmienia szkołę. Prokurator: Jak ona się zachowywała w sytuacjach stresowych? Przed startem w zawodach na przykład? Marcin G.: Nie przypominam sobie nic dziwnego, niepokojącego. Zachowywała się normalnie. Obrońca: Jeszcze ja jedno pytanie: Czy wy prowadziliście jakieś warsztaty, zajęcia ze sposobów radzenia sobie ze stresem? Marcin G.: Szkoła takie zajęcia organizuje wraz z psychologiem, natomiast w moim zakresie – zawsze wspominamy o tym, jak należy się zachować przy pierwszej pomocy – zachowanie spokoju, niepanikowanie itp. Obrońca: Pan wspomniał o tych zajęciach sportowych. Pan był opiekunem tej grupy? Marcin G.: To nie była jakaś grupa trenująca, tylko standardowe wyjście na zawody. Wymieniamy się z kolegami nauczycielami na takie wyjścia. Ja zazwyczaj wychodziłem na zawody z lekkoatletyką. Nie było żadnych regularnych treningów tejże grupy. Takie zawody były od dwóch do trzech razy w roku. Obrońca: Dziękuję. Sędzia 1: Dziękujemy za obecność.
Przed sąd został wezwany policjant, który wykonywał czynności w sprawie Katarzyny W. Chodzi o zabezpieczenie komputera Katarzyny W.
Nauczyciel Katarzyny W. zakończył składać zeznania.
- Sprawdziłem obecność K.W na tych moich zajęciach. Na 11 lekcji, na 9 W. była. Na zajęciach z resuscytacji – na 6 zajęć była na 4, więc uczestniczyła z całą pewnością w tym kursie. Na tamten czas, mieliśmy dość starego fantoma, ale te szkolenia były realizowane - opowiada dalej.
- Czy ten zakres szkolenia obejmował też, kiedy ktoś stwierdza prawdopodobny zgon? - pyta sąd. - Obejmuje jak najbardziej, zawsze o tym wspominam. Jeśli chodzi o ostateczną decyzję, my jako laicy nie mamy prawa do stwierdzenia, czy osoba żyje czy nie. Takie prawo ma jedynie lekarz, który przyjeżdża na miejsce zdarzenia. Do nas należy dawanie pierwszej pomocy do skutku - przyjazdu pomocy, lub do momentu aż starczy nam na to sił - odpowiada nauczyciel.
Kolej na trzeciego świadka. To Marcin G. Lat 36, nauczyciel PO Katarzyny W. z liceum. - Nie jestem ratownikiem, ale to szkolenie, które przeszedłem, aby poprowadzić te zajęcia, obejmowały tą wiedzę. Te nasze zajęcia obejmowały podstawy pierwszej pomocy począwszy od zachowania na miejscu wypadku, poprzez RKO – resuscytację krążeniowo-oddechową, do takich szczegółowych – jak krwotoki, oparzenia, złamania, uduszenia. Realizowanie tych zajęć obejmowało ok. jednego semestru nauki.
Sędzia rozpoczyna rozprawę.
Sędzia 1: Dzień dobry. Stawiła się oskarżona Katarzyna W., jej obrońca z urzędu, stawili się świadkowie: Marcin G., Barbara W., Rafał O. Nie stawili się świadkowie Artur K. i Radosław W. Odczytano notatkę urzędową, że świadkowie nie stawią się, bo przebywają za granicą i nie jest znana data ich powrotu. Powód ostatnio był ten sam. W tej sytuacji konieczne będzie odczytanie protokołów z przesłuchania tych świadków.
Staje świadek pani Barbara W. zamieszkała w Sosnowcu, w stosunku do oskarżonej – obca. Czy pani wie, w jakiej sprawie jest pani świadkiem?
Barbara W.: Dowiedziałam się od swojego dyrektora, że zostało wystosowane pismo w sprawie mojego przesłuchania. Byłam wychowawczynią i nauczycielką biologii Katarzyna W.
Sędzia 1: Czy Katarzyna W. partycypowała w zajęciach z zasad pierwszej pomocy? Na czym one polegały?
Barbara W.: W ramach 3 letniego systemu szkolnego w gimnazjum były przeprowadzone zajęcia z zakresu pomocy przedmedycznej. Były prowadzone te zajęcia w sposób opisowy i praktyczny. Uczyliśmy się reagować na krwotoki i skaleczenia, jak zachować się przy krwotoku żylnym i tętniczym. Przy urazach skóry – jak odróżnić stopnie oparzenia – jak na nie reagować, oczywiście też przy odmrożeniach. Trzeci z modułów - to reagowanie na skręcenia i złamania przed przyjazdem pomocy fachowej. Resuscytacji niestety nie ćwiczyliśmy, bo nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu – fantoma. Mówiłam o tym, ale tak jak mówię, nie było to ćwiczone. Miałam też przekonanie, że resuscytacja będzie dobrze ćwiczona w liceum.
Sędzia 1: Z takich ogólnych zasad, gdy dzieje się coś, wymagające pomocy medycznej, pani szkoliła młodzież?
Barbara W.: Zdecydowanie tak. Zawsze prosiłam i podkreślałam – wezwanie pomocy medycznej – generalnie zawsze wykręcić 999. Zamieściłam to także w podręczniku, którego jestem autorką.
Sędzia 1: A co w sytuacji, gdy rozpoznajemy śmierć? Czy taki przypadek też rozpatrywaliście?
Barbara W.: Tak ekstremalnych sytuacji, jak sądzę, nie poruszałam. Skupialiśmy się na tym, że pomoc jest ważna, a złe jej udzielenie może skutkować tragicznie.
Sędzia 1: Panie prokuratorze?
Prok: Ten typ szkolenia nie obejmował, kiedy mówimy o śmierci?
Barbara W.: Ten typ badania obejmował zakres objawów życia - wyczucie tętna - badaliśmy je przy każdym rodzaju uszkodzeń. Natomiast symptomy śmierci – nie sądzę.
Prokurator: Czy była mowa o braku tych objawów życia? Czym mówiono, co wtedy?
Barbara W.: Mówiłam, że w takich sytuacjach należy podjąć akcję resuscytacji, której należy się nauczyć podczas kursu pierwszej pomocy. Szczegółów nie pamiętam. Na pewno nadrzędną zasadą, którą im wpajałam, było – wezwanie pomocy fachowej, bo to oni będę wiedzieć jak pomóc pokrzywdzonemu. Nigdy przy sytuacjach zagrażających życiu nie można do końca pomóc, bo potrzeba tam wiedzy.
Prokurator: Dziękuję.
Sędzia 1: Panie mecenasie?
Obrońca: Ile godzin obejmował ten cykl szkolenia z tego zakresu?
Barbara W.: Jedna lekcja teoretyczna, jedna ćwiczeniowa odnośnie urazów układu krwionośnego. Z układu wydalniczego, część skóra – dwie lub jedna i na pewno co najmniej dwie z układu ruchu. Czyli całość to 5-6 godzin lekcyjnych w trakcie dwóch semestrów, więc rozłożone w czasie.
Obrońca: A pomoc przedmedyczna i resuscytacji?
Barbara W.: Tylko o tym rozmawialiśmy, ale nie było żadnych ćwiczeń w gimnazjum, z powodu braku sprzętu specjalistycznego.
Obrońca: Jaki miała pani kontakt z Katarzyną W.?
Barbara W.: Przez całe gimnazjum – czyli te 3 lata. Ostatni raz widziałam ją w wakacje, zaraz po ich ślubie – przedstawiła mi męża tuż po ich ślubie.
Obrońca: Czy ten kontakt, był ograniczony tylko do lekcji biologii?
Barbara W.: Kasia aktywnie uczestniczyła w kole biologicznym, była nią (biologią – red.) zafascynowana. Zresztą po gimnazjum poszła do klasy biol-chem w bardzo dobrym liceum w Sosnowcu. Na tych zajęciach dodatkowych rozmawiałyśmy dużo o biologii i życiu. Uczyłam ją także przedmiotu: przygotowanie do życia w rodzinie. Pełniłam też funkcję wychowawczyni Kasi.
Obrońca: Jak pani ocenia ją jako ucznia tej klasy? Jej relacje z innymi rówieśnikami?
Barbara W.: To była znakomita dziewczynka, zawsze miała zachowanie wzorowe – pracowała na rzecz klasy, frekwencję miała znakomitą, była absolutnie zsocjalizowaną, dobrze funkcjonującą w klasie dziewczynką. Było tych jej działalności pozalekcyjnych sporo. (...) Kasia nie była osoba osamotnioną, była w grupie towarzyskiej, wydawało mi się że wszystko było w porządku.
Obrońca: Czy jakieś talenty organizatorskie mogła pani dostrzec?
Barbara W.: Owszem, Kasia na koniec trzeciego roku nauki zorganizowała test sprawdzający wiedzę całej klasy.
Obrońca: Czy jako wychowawczyni, dostrzegła pani u niej coś, co można nazwać patologicznym kłamstwem?
Barbara W.: Nie. Niczego takiego nie zauważyłam, ani nie usłyszałam od innych uczniów.
Obrońca: Dziękuję.
Prokurator: Jedno pytanie: co pani rozumie przez patologiczne kłamstwo?
Barbara W.: Łatwo wyłapać sytuacje w szkole, gdy ktoś kłamie, ja nie zauważyłam u niej żadnych takich objawów, gdy kłamała pomimo tego, że można ją było sprawdzić.
Sędzia 1: To wszystko, dziękujemy pani za obecność.
Nauczycielka podkreśla, że "Kasia nie była osoba osamotnioną, była w grupie towarzyskiej". - Wydawało mi się że wszystko było w porządku - mówi.
Pytana, czy jako wychowawczyni, dostrzegła u oskarżonej coś, co można nazwać patologicznym kłamstwem, odpowiedziała: - Nie. Niczego takiego nie zauważyłam, ani nie usłyszałam od innych uczniów.
Obrona pyta się, ile godzin obejmował cykl szkolenia z tego zakresu. - 1 lekcja teoretyczna, jedna ćwiczeniowa odnośnie urazów układu krwionośnego. Z układu wydalniczego, część skóra – dwie lub jedna i na pewno co najmniej 2 z układu ruchu. Czyli całość to 5, 6 godzin lekcyjnych w trakcie dwóch semestrów, więc rozłożone w czasie.
O samej Katarzynie W. mówiła zaś: - To była znakomita dziewczynka, zawsze miała zachowanie wzorowe - pracowała na rzecz klasy, frekwencję miała znakomitą, była absolutnie zscojalizowaną, dobrze funkcjonującą w klasie dziewczynką. Było tych jej działalności pozalekcyjnych sporo.
Kobieta przekonywała, że w razie braku objawów życia "należy podjąć akcję resuscytacji, której należy się nauczyć podczas kursu pierwszej pomocy". - Szczegółow nie pamiętam. Na pewno nadrzędną zasadą, którą im wpajałam, było – wezwanie pomocy fachowej, bo to oni będę wiedzieć jak pomóc pokrzywdzonemu. Nigdy przy sytuacjach zagrażających życiu nie można do końca pomóc, bo potrzeba tam wiedzy - mówiła.
Kobieta podkreśla, że uczyła by "zawsze wykręcić 999". - Skupialiśmy się na tym, że pomoc jest ważna, a złe jej udzielenie może skutkować tragicznie - podkreśliła.
Pierwszy świadek to Barbara W., była wychowawczyni i nauczycielka biologii Katarzyny W.
- W ramach trzyletniego systemu szkolnego w gimnazjum były przeprowadzone zajęcia z zakresu pomocy przedmedycznej. Były prowadzone te zajęcia w sposób opisowy i praktyczny. Uczyliśmy się reagować na krwotoki i skaleczenia, jak zachować się przy krwotoku żylnym i tętniczym. Przy urazach skóry - jak odróżnić stopnie oparzenia - jak na nie reagować, oczywiście też przy odmrożeniach. Trzeci z modułów - to reagowanie na skręcenia i złamania przed przyjazdem pomocy fachowej. Resuscytacji niestety nie ćwiczyliśmy, bo nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu - fantoma. Mówiłam o tym, ale tak jak mówię, nie ćwiczone. Miałam też przekonanie, że resuscytacja będzie dobrze ćwiczona w liceum - zeznała.
Nie stawiło się dwóch świadków - Artur K. i Radosław W. Odczytano notatkę urzędową, że świadkowie nie stawią się, bo przebywają za granicą.
Rozprawa rozpoczęła się.
Podczas kolejnej rozprawy w procesie Katarzyny W. - 19 sierpnia - sąd zaplanował przeprowadzenie uzupełniającej opinii biegłych z zakresu psychiatrii i psychologii. Według prokuratury teoretycznie już wtedy mogłyby zostać wygłoszone mowy końcowe.
Biegli badali laptopy
Na ostatniej rozprawie obrońca złożył jednak m.in. wniosek o przesłuchanie biegłych z zakresu informatyki, którzy badali laptopy małżeństwa W.; ponowił też już raz odrzucony wniosek o powołanie nowego zespołu biegłych z zakresu medycyny sądowej oraz laryngologii i neonatologii. Decyzje co do tych wniosków sąd prawdopodobnie ogłosi dzisiaj. Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu. Zdaniem prokuratury Katarzyna W. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.
Autor: adsz, nsz/ja / Źródło: tvn24.pl, PAP