Tu-154M był samolotem rządowym, a nie prezydenckim i to rząd był w pełni odpowiedzialny za przygotowanie lotu do Smoleńska - stwierdził Antoni Macierewicz (PiS) na czwartkowej konferencji prasowej. - Gdyby rząd kupił nowe samoloty, być może nie doszłoby do tej tragedii - dodał Jarosław Zieliński (PiS).
Macierewicz i Zieliński, którzy przewodzą utworzonemu przez posłów i senatorów PiS parlamentarnemu zespołowi do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, na czwartkowej konferencji prasowej mówili o odpowiedzialności rządu "za różne nieprawidłowości, które złożyły się na tragedię".
- Jedną z tych nieprawidłowości było przygotowanie samolotu rządowego - warto podkreślić, że to samolot rządowy, a nie prezydencki i rząd odpowiadał za wszelkie związane z nim kwestie - mówił Macierewicz. Dopytywany przez dziennikarzy, czy jego zespół będzie też badał rolę Kancelarii Prezydenta w przygotowaniu składu delegacji i ustalał okoliczności, które doprowadziły do tego, że samolot z opóźnieniem wyleciał do Smoleńska, Macierewicz odparł tylko: - Wszystkie te kwestie, a także kluczowa rola Kancelarii Premiera w przygotowaniu wizyty i samolotu, będą przedmiotem naszych analiz.
Toaleta ważniejsza niż silnik
Poseł Zieliński zarzucił obecnemu ministrowi obrony Bogdanowi Klichowi, że z jego winy nie doszło do wymiany samolotów latających w rządowej flocie. - A gdyby były nowe samoloty być może nie doszłoby do tej katastrofy - stwierdził Zieliński.
Zieliński przypomniał, że przetarg na rządowe samoloty przygotował Radosław Sikorski, gdy był szefem MON w rządzie PiS. - Został on później unieważniony przez następnego szefa MON Aleksandra Szczygłę z wielu powodów. Np. uczestnicząca przy postępowaniu przetargowym Transparency International odmówiła podpisania dokumentów w tej sprawie - powiedział.Mówiąc o innych powodach unieważnienia przetargu, Zieliński stwierdził, że kładziony w nim był zbyt duży nacisk na "mało istotne rzeczy". - Np. za dodatkową toaletę można było (uczestnik przetargu mógł - red.) dostać więcej punktów niż za dodatkowy silnik - wyjaśnił.
- Minister Szczygło poprawił te błędy i w marcu 2008 r. dokumenty trafiły do ministra Klicha. Można było wtedy wszcząć procedurę i w marcu 2010 to zamówienie byłoby zrealizowane. W kwietniu już dwa samoloty mogłyby latać - dodał Zieliński. Jak podkreślił, minister Klich "zaniechał tego, choć jeszcze nie było kryzysu i problemów finansowych". - Nieprzeprowadzenie tego przetargu spoczywa na rzędzie, a dokładnie na ministrze Klichu - podsumował Zieliński.
Remonty w Samarze
Macierewicz dodał, że wątpliwości budzi też przetarg na firmę, która miała remontować rządowe Tupolewy. - W drodze pozaprzetargowej została wybrana spółka MAW Telecom i to ona skierowała maszynę do zakładów w Samarze. W 2009 r. po raz pierwszy w tych zakładach tupolew był remontowany. Wcześniej odbywało się to w innych zakładach. Nie ma jasności dlaczego MAW Telecom został wybrany - stwierdził Macierewicz. - Co więcej, po tym remoncie nadal występowały usterki, w tym usterki związane z telekomunikacją. Być może to będzie rzutowało na śledztwo - dodał. - Klich powinien wyjaśnić swoją rolę w związku z przetargiem na zakup i remonty rządowych samolotów - podsumował.
Graś: Nie wdajemy się w polemikę
Komentując konferencję Macierewicza i Zielińskiego, rzecznik rządu Paweł Graś mówił, że rząd nie będzie się wdawał z nimi w polemikę. - Takie dywagacje można snuć w nieskończoność. Pewnie wypadku nie byłoby także, gdyby nad Smoleńskiem nie było mgły, gdyby samolot wyleciał punktualnie - ironizował odnosząc się do zarzutów Zielińskiego.
Graś zakwestionował też intencje zespołu PiS kierowanego przez Macierewicza. - Trzy pierwsze konferencje zespołu pokazują, że PiS-owi chodzi o polityczna hucpę i zamęt wokół tej tragedii. Trudno polemizować (z ustaleniami zespołu - red.) skoro już na pierwszej konferencji szef zespołu postawił tezę, że mamy do czynienia ze zbrodnią i odpowiedzialnością obarczył rząd - ocenił rzecznik rządu.
Jak dodał, "działalność zespołu i aktywność Macierewicza zamiast przynosić odpowiedzi rodzą pytanie czego boi się PiS i dlaczego przypuścił taką szarżę". - Wydaje mi się, że mamy do czynienia z uderzeniem wyprzedzającym, stworzeniem mnogości tematów, by ukryć prawdziwe przyczyny i ustalenia - podsumował Graś.
Źródło: tvn24