- Takiej skali zmian polskie wojsko jeszcze nie przeżywało od końca II wojny światowej. To jest problem traktowania tych, którzy byli do tej pory w wojsku, a których traktuje się w pogardliwy sposób - komentował sytuację w armii oraz tarcia między prezydentem a ministrem obrony były wiceszef MON Janusz Zemke. Generał w stanie spoczynku Bogusław Pacek dodał, że "koszty tego konfliktu ponosi cała Polska".
Prezydent podczas wtorkowych obchodów Święta Wojska Polskiego stwierdził w przemówieniu między innymi, że "polska armia jest jedna i nie można jej różnicować". - To armia Rzeczypospolitej Polskiej, to nie jest niczyja armia prywatna - podkreślał.
Zemke: ważne, żeby prezydent swoim słowom dawał praktyczny wyraz
Słowa Andrzeja Dudy komentowali goście programu "Wstajesz i wiesz" w TVN24 - Bogusław Pacek, generał dywizji w stanie spoczynku i pracownik Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach oraz Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej.
- Wydaje się - i chyba nie tylko ja te słowa tak odebrałem - że zostały skierowane do resortu obrony narodowej - ocenił generał Pacek. - Przemawiają za tym wydarzenia ostatnich kilku dni, te różnego typu nieporozumienia, a nawet możemy powiedzieć konflikt, który powstał na szczycie systemu resortu obrony i urzędu prezydenta - dodał.
Były wiceszef MON Janusz Zemke sprawę widzi podobnie. - Jednak problem polega na tym, że prezydent mówi oczywiście słuszne rzeczy, ale jeszcze istotniejsze byłoby to, żeby dawał temu praktyczny wyraz - stwierdził.
Zemke nie zauważył, żeby "na trybunach byli obecni także najważniejsi dowódcy z ostatnich lat". - Jeżeli prezydent powiada, że wojsko jest jedno i że każdy żołnierz ma taką samą wagę, to - dla przykładu - bardzo wyrazistym gestem byłoby, gdyby prezydent spotkał się z szefami sztabu generalnego z ostatnich kilkunastu lat - powiedział Zemke.
- Mam wrażenie takie, że padają czasami dobre i mądre słowa, ale praktyka jest zupełnie inna, dlatego że w wojsku postępuje w dalszym ciągu czystka. Gdy wczoraj słuchałem pana ministra Macierewicza w kilku miejscach, który mówił, że trzeba zmienić wojsku kadry, że dopiero tę reformę [armii - przyp. red.] przeprowadzić mogą nowe kadry, to co to znaczy? Oznacza to, że dziesiątki i setki ludzi, którzy byli w wojsku, którzy często narażali swoje życie na różnych misjach, traktowani są dzisiaj właściwie jak żołnierze drugiej kategorii - ocenił.
Zdaniem generała Packa "koszty konfliktu" pomiędzy prezydentem a ministrem Macierewiczem "ponosi cała Polska". - Nie myślę o jakichś pojedynczych wypowiedziach, tylko mówię o całym procesie, zjawisku, z którym mamy do czynienia w resorcie obrony narodowej i w Polsce od wielu miesięcy. Mają rację wszyscy ci, którzy wskazują na czystkę w armii - podkreślił generał Pacek.
- Resort obrony narodowej podaje, że w tym roku zostanie zwolnionych pięć i pół tysiąca żołnierzy. Średnio w latach, kiedy byli zwalniani po 12 latach służby szeregowi, zwalniano trzy i pół tysiąca - dodał.
"Takiej skali zmian polskie wojsko nie przeżywało od końca II wojny światowej"
Pacek przypomniał, że w ostatnich miesiącach z armii odeszła "połowa służących generałów i około 300 pułkowników". - Każdy z nich w dobrze mi znanych systemach zachodnich traktowany jest indywidualnie jako pewna wartość w systemie obrony państwa. W związku z powyższym ważne jest, żeby pochylać się nad tym wszystkim, nie tylko nad nazwiskiem pojedynczego generała. Każdy z tych pułkowników to jest specjalista na wagę złota - podkreślił generał.
Zdaniem byłego dowódcy, jeden aspekt sytuacji w polskiej armii to potrzeba dobrze przygotowanych specjalistów, a drugim jest chaos, "który w armii trwa". Generał Pacek uważa, że chociaż padły "ostre słowa ze strony prezydenta państwa", to nic się nie zmieni, "bo nie ma reakcji" i "żadnych posunięć". - Każdy robi swoje, słowa padają, nic się nie dzieje - stwierdził.
- Takiej skali zmian polskie wojsko jeszcze nie przeżywało od końca II wojny światowej, wiec to jest problem skali. To jest problem traktowania tych, którzy byli do tej pory w wojsku, a których traktuje się - moim zdaniem - w pogardliwy sposób - zauważył Zemke. - Jeżeli się mówi, że tylko nowe osoby mogą tworzyć nowoczesne wojsko, to każdy, kto był do tej pory, może sobie postawić pytanie: czy ja działałem źle, czy miałem złe intencje, czy byłem oceniany negatywnie? No nie - podkreślał były szef MON.
- Przypomnę, że najtrudniejsze zadania polskie wojsko przeżywało w ostatnich latach. To było wprowadzenie Polski do NATO, to wymagało bardzo licznych zmian w całym wojsku. To były misje, w których brało udział w sumie kilka tysięcy osób. Nikt nie ma prawa mówić, że żołnierze, którzy w tych najtrudniejszych momentach się posprawdzali, dzisiaj się nie nadają do tego, żeby wojsku służyć - zaznaczył Zemke.
Generał Pacek: żołnierze nie są pewni jutra
- Prezydent powiedział wczoraj w sposób zdecydowany o kilku sprawach, które są istotne dla wojska. Zapowiedział, że nie chce konfliktu, nie chce wojny, że jest skłonny rozmawiać i współpracować. Jednak wyraźnie podkreślił, że "to ja jestem zwierzchnikiem sił zbrojnych", "to ja mam prawo do wielu kwestii zagwarantowanych w konstytucji" - stwierdził generał Pacek.
- Co do wojska, każda armia potrzebuje szkolenia, potrzebuje czegoś, co się nazywa pewnością, że ktoś z przełożonych nie zaskoczy ich jutro jakąś niespodziewaną decyzją. Dzisiaj armia milczy, bo musi milczeć. Żołnierz w mundurze nie ma możliwości wypowiadania się, natomiast nie ma co ukrywać, że po tym wszystkim, co się stało, żołnierze nie są pewni jutra - ocenił generał.
Były wiceszef MON ocenił, że to, co się dzieje obecnie w armii, jest "chore". - Nie może być tak, że przychodzi nowy minister i mówi, że wszystko, co było do tej pory, nie jest nic warte. Gdyby tak każdy minister mówił, doprowadzilibyśmy do pewnego szaleństwa. A nikt nie chce, żeby polskie wojsko w takich warunkach działało - podkreślił Zemke.
Autor: tmw//now/jb / Źródło: tvn24