- Nagle zdałem sobie sprawę, że jest to lot ostatni - tak w rozmowie z TVN24 kpt. Krzysztof Dzido opisywał ostatni lot prezydenckiej pary - z Warszawy na pogrzeb w Krakowie. - To było takie "żegnajcie" - opisywał gest machnięcia skrzydłami po oderwaniu się od Okęcia.
- Ciężko pilotować samolot z tak poważnymi osobami na pokładzie - opisywał kapitan Dzido. - Nie tyle co się bałem, co bardzo emocjonalnie do tego podszedłem - opisywał.
To był impuls
Jak tłumaczył, długo nie mógł spać poprzedniego wieczora, a emocje pojawiły się już przed odlotem na krakowski pogrzeb. - Serce bolało z żalu - mówił kpt. Krzysztof Dzido. - Patrząc na panią Martę [córkę pary prezydenckiej - red.], nawet największego twardziela taki moment może wzruszyć - "do łez", jak dodał.
Cała Polska zapamiętała, jak podczas odlotu CASA "pomachała" skrzydłami. - Kiedy podniosłem "kółko" podczas rozbiegu, postanowiłem pomachać,to był taki impuls - relacjonował. - Odruchowo ruszyłem sterami, wykonałem machnięcia, to było takie "żegnajcie" - zakończył.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24