To jest puenta tego całego dosyć żałosnego wydarzenia, które obserwowaliśmy przez kilka tygodni – mówił w "Faktach po Faktach" redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński, oceniając sobotnie wystąpienie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, podsumowujące stanowisko Solidarnej Polski w sprawie efektów szczytu w Brukseli. - O co była ta gra? Ta gra była skierowana na rynek wewnętrzny – uznał redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota.
Unijni przywódcy porozumieli się w czwartek w sprawie wieloletniego budżetu Wspólnoty i funduszu odbudowy. Nie zmieniło się rozporządzenie wiążące budżet z praworządnością. W dokumencie konkluzji szczytu w Brukseli zawarto zapis mówiący, że samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich.
Decyzje unijnego szczytu spotkały się ze sprzeciwem Solidarnej Polski. W celu ich oceny spotkał się w sobotę zarząd partii. Jej szef Zbigniew Ziobro przekazał po posiedzeniu, że odrzucił wniosek o wyjście Solidarnej Polski z koalicji Zjednoczonej Prawicy stosunkiem głosów 12 do 8. Zaznaczył, że ugrupowanie zagłosuje w Sejmie przeciwko postanowieniom unijnego szczytu i podtrzymał krytyczne stanowisko wobec decyzji premiera Mateusza Morawieckiego.
"Mamy sytuację, która była przewidywalna, czyli ani weto, ani śmierć"
Redaktor naczelny tygodnika "Polityka" Jerzy Baczyński ocenił w "Faktach po Faktach", że sobotnie wystąpienie Ziobry to była "puenta tego całego dosyć żałosnego wydarzenia, które obserwowaliśmy przez kilka tygodni". - Mamy sytuację, która była przewidywalna, czyli ani weto, ani śmierć. Zbigniew Ziobro, do wyboru mając dwie strategie - pogodzenia się z tym, że nie będzie weta lub kompletnej anihilacji swojej partii w przypadku wyjścia z rządu – wybrał racjonalnie – uznał gość TVN24.
- To, czego słuchaliśmy, to próba zagadania tej całej kompromitującej dla Ziobry sytuacji. To był słowotok i teatr. Zawsze obserwujemy, gdy Zbigniew Ziobro próbuje coś przekazać, że wspina się na palce i próbuje grać powyżej swojej wagi – ocenił Baczyński. Jego zdaniem także "opowieści o tym, że głosowanie w biurze politycznym Solidarnej Polski było tak blisko, blisko, dwanaście do ośmiu, to prawdopodobnie było uzgodnienie, nie brzmi to wiarygodnie". - To są takie opowieści, robienie dobrej miny do złej gry. Ale dobrze, że ta farsa się skończyła – uznał.
Baczyński zwrócił uwagę, że "w gruncie rzeczy to nawet zapowiedziane przez ugrupowanie Zbigniewa Ziobry głosowanie przeciw [unijnemu-red.] pakietowi w Sejmie nie ma praktycznie żadnego znaczenia, dlatego że opozycja powiedziała, że będzie głosowała 'za'".
- Pytanie jest takie, po co myśmy za pośrednictwem Ziobry, premiera Morawieckiego, Jarosława Kaczyńskiego, po co się w to bawiliśmy. Jeżeli jest jakiś zwycięzca tej gry, to chyba tylko [premier Węgier – red.] Viktor Orban, bo jest jedynym, który realnie coś ugrał – ocenił redaktor naczelny "Polityki".
"Ta gra była skierowana na rynek wewnętrzny"
Sytuację komentował także redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Bogusław Chrabota. - O co była ta gra? Ta gra była skierowana na rynek wewnętrzny, gra o elektorat, o przejęcie schedy po Jarosławie Kaczyńskim – ocenił. Jak dodał, nie uważa, by "Zbigniew Ziobro, który jest beneficjentem europejskich pieniędzy, naprawdę myślał o tym, żeby to weto zastosować".
- To była gra pozorów. (…) To jest taniec godowy głuszców w głębokiej puszczy o najbardziej radykalny elektorat prawicowy – powiedział. - To nie jest zwycięstwo, ale porażka Zbigniewa Ziobry. Okazał się mało skuteczny, weta nie będzie. Natomiast jego obecność w rządzie to są kolejne problemy, które będzie sprawiał Jarosławowi Kaczyńskiemu – dodał.
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" przyznał, że nie wierzył w doprowadzenie przez Zbigniewa Ziobrę do weta. - W jego interesie jest pozostanie w rządzie, korzystanie z udziału w rządzie, z mediów rządowych oraz z aktywów, które jego grupa posiada w spółkach publicznych. To daje mu siłę w perspektywie czasu – powiedział gość "Faktów po Faktach".
Chrabota zwrócił uwagę, że przeciwko przyjmowaniu budżetu w przypadku powiązania wypłat środków z przestrzeganiem praworządności opowiadali się nie tylko posłowie Solidarnej Polski, ale także "radykalne części Prawa i Sprawiedliwości". - Gdyby była większa grupa ludzi, którzy byliby w stanie opowiedzieć się po stronie weta w PiS, to takiej decyzji nie można by zakwestionować – powiedział.
"Ziobro nadal będzie próbował przy poparciu Kaczyńskiego tę tak zwaną reformę systemu sprawiedliwości prowadzić"
Jerzy Baczyński był pytany o możliwe dalsze kroki Zbigniewa Ziobry w kwestii reformowania wymiaru sprawiedliwości. - Nie ma zasadniczej różnicy, jeżeli chodzi o to, co zrobić z system praworządności w Polsce między Zbigniewem Ziobrą a Jarosławem Kaczyńskim. (…) Myślę, że Ziobro nadal będzie próbował przy poparciu Kaczyńskiego tę tak zwaną reformę systemu sprawiedliwości prowadzić – ocenił.
Zdaniem redaktora "to, co się stało w Brukseli, jest jakimś rodzajem ostrzeżenia, że ten typ ostentacyjnego igrania z praworządnością jest jeszcze tolerowany, ale pewnie niedługo". - Unia dała pewien rodzaj ostrzeżenia, że zamierza się takimi sprawami zajmować – powiedział gość TVN24.
- Tym razem Unia się cofnęła, bo ma wyraźnie inne priorytety. Najważniejsza jest sprawa walki ze skutkami COVID-u, ze zmianami klimatycznymi, opanowanie rozmaitych kryzysów – mówił Baczyński.
Jak dodał, "Unia tak działa, trochę powoli, na zasadzie kompromisu, ale sygnał został wysłany". - Ten obszar, którym Unia Europejska się do tej pory niespecjalnie interesowała, czyli stan praworządności w państwach członkowskich, (…) to będzie wreszcie traktowane poważnie – zaznaczył.
"Europa przypomniała sobie o wartości, która kiedyś była oczywista"
Bogusław Chrabota został zapytany, czy w razie ewentualnych unijnych sankcji na Polskę za działania w obszarze praworządności, odpowiedzialność za nie poniesie Zbigniew Ziobro. – Ziobro jest niewygodny dla rządu, ale wygodny dla Jarosława Kaczyńskiego, który rządzi konfliktem – powiedział.
- To Kaczyński zgodził się na to, żeby Ziobro wszedł do rządu i objął ten resort, na czele którego stoi [ministerstwo sprawiedliwości - red.] – zwrócił uwagę. Jak dodał "rozgrywanie układów politycznych w ramach koalicji rządzącej wymaga obecności takich polityków jak Zbigniew Ziobro".
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" wskazał, że "kiedyś COVID się skończy i zaczną się inne sprawy". - Zacznie się wydawanie pieniędzy z funduszu odbudowy i wtedy też zacznie się problem. Jeżeli dojdzie do potwierdzonych przypadków tego, że te środki są źle zarządzane, że nie ma nad nimi kontroli sądowej, to każdy polityk w Europie będzie mógł wskazać taki przykład. (…) Wtedy będzie można wrócić do kwestii wstrzymania środków europejskich dla kraju, który popełnia takie wykroczenie – wyjaśnił.
- Europa przypomniała sobie o tej wartości, która kiedyś była oczywista, ale ze względu na politykę Polski i Węgier już oczywista nie jest. Perspektywa sankcji dla polskiej administracji jest odległa, ale za 2-3 lata może być bardzo bliska – ocenił Chrabota.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24