Arcyksiężna Maria Krystyna Habsburg zmarła 2 października w Żywcu w wieku 88 lat. Księżna przed 11 laty wróciła do Polski i zamieszkała w małym mieszkaniu w części dawnego pałacu Habsburgów.
2 października 2012 r. w Żywcu w wieku 88 lat zmarła arcyksiężna Maria Krystyna Habsburg, potomkini jednego z najpotężniejszych rodów Europy. Mieszkała w budynku Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych w Żywcu, w niewielkim apartamencie w pałacu, który niegdyś należał do jej rodziny.
- Kończy się w zasadzie historia polskich Habsburgów - powiedział dla TVN24 lekarz księżnej Krzysztof Błecha. - Arcyksiężna Renata, siostra, mieszka już w Hiszpanii. Jej mąż jest Hiszpanem. (...) A księżna to była nasza, tutejsza - dodał.
- Była to postać niepowtarzalna. Szlachetna, mądra i skromna. Wielka to strata, że odeszła do Pana - wspominał podczas pogrzebu jeden z żałobników. Pogrzeb, jak mówią mieszkańcy Żywca "naszej księżnej" zgromadził tłumy.
Na uroczystościach pojawili się najwyżsi przedstawiciele lokalnych władz, kościoła i rodziny Habsburgów. Z Hiszpanii przyleciała jej młodsza siostra arcyksiężna Renata Habsburg. - Mam wyrzuty sumienia, bo dzień przed jej śmiercią miałam do niej zatelefonować, ale odłożyłam to na kolejny dzień, bo było już późno. I umarła - wyznała arcyksiężna Renata.
Dzieciństwo w Żywcu
W dwudziestoleciu międzywojennym pojawiła się w Żywcu polska gałąź żywieckich Habsburgów. To właśnie dziadkowie księżnej przyjęli w 1920 r. obywatelstwo polskie. Potem cała rodzina księcia była wychowywana w duchu polskim - wyjaśniła Dorota Firlej z Muzeum Miejskiego w Żywcu. Maria Krystyna Immaculata Elżbieta Renata Alicja Gabriela Habsburg-Lotaryńska, księżniczka von Altenburg, urodziła się 8 grudnia 1923 roku w Żywcu jako córka księcia Karola Olbrachta Habsburga oraz Szwedki Alicji Ancarcrona.
Wychowana w duchu chrześcijaństwa i patriotyzmu w surowym carskim rygorze, z którym nie zawsze było jej po drodze. Spokojne życie żywieckich Habsburgów przerwała II wojna światowa, gdy arcyksiężna miała 16 lat. Naziści próbowali zmusić rodzinę do podpisania niemieckiej listy narodowościowej, jednak jej ojciec zdecydowanie odmówił.
Słono za to zapłacił, gdyż po wojnie nie powrócił już do dóbr żywieckich. Później cała rodzina miała problemy z wyjazdem z Krakowa do Szwecji na pogrzeb Karola Olbrachta.
Wyjazd do Szwecji
Po zakończeniu wojny rodzinę Habsburgów represjonowały władze komunistycznej Polski - musieli uciekać z kraju. Wsiadając do samolotu lecącego do Szwecji arcyksiężna miała 25 lat. Myślała, że już nigdy nie wróci w swoje rodzinne strony. Ale wzięła ze sobą ziemię polską, by posypać nią jej grób.
Po wyjeździe do Szwecji księżna postanowiła zostać zakonnicą. Wstąpiła do Zakonu Kawalerów Maltańskich. Od początku prowadziła działalność charytatywną. Na pomoc najuboższym przeznaczyła resztkę swojego majątku dla osób mieszkających w Żywcu.
"Bez polskiego obywatelstwa wolę być bezpaństwowcem"
Mimo spędzenia 50 lat na obczyźnie księżna odmówiła przyjęcia obywatelstwa szwedzkiego oraz szwajcarskiego. Mówiła, że jeśli nie odzyska polskiego paszportu, to woli być bezpaństwowcem. - Gdy tylko upadła żelazna kurtyna i można było odzyskać obywatelstwo polskie, to ja zakrzyczałam "hip hip hura" i poszłam zaraz galopem na policję. Powiedziałam tam "ja teraz jestem obywatelką polską". Proszę zmienić z "bezpaństwowca", na "polski". I zmienili - wspominała w programie Ewy Drzyzgi arcyksiężna.
Na pytanie dlaczego nie chciała mieszkać za granicą, odpowiedziała: "'Partia' to znaczy 'ojczyzna'. A ten kto nie kocha ojczyzny, ten nie jest wart być obywatelem tego kraju".
Długa droga do domu
W 2001 roku Maria Krystyna Habsburg przyjechała do Żywca na zaproszenie lokalnych władz. Szybko zrodził się pomysł, by umożliwić jej powrót na stałe. Pałac, który należał do jej rodziny, komunistyczne władze przekształciły na szkołę, która funkcjonuje do dziś. Mimo to udało się znaleźć w budynku jedno pomieszczenie, w którym arcyksiężna mogła zamieszkać. Wcześniej znajdowała się w tym pomieszczeniu kręgielnia.
- Zawsze chciałam wrócić do Żywca. Żywiec to było dla mnie najpiękniejsze miejsce na świecie. Nowy Jork może się schować - mówiła arcyksiężna o miejscowości, w której żyła przed swoją śmiercią.
Księżna skromnością, dobrocią, ale też ciętą ripostą szybko podbiła serca mieszkańców Żywca. Równie szybko stała się honorową obywatelką miasta. Brała udział w niemal wszystkich najważniejszych uroczystościach. - Nie było osoby, czy to z lewicy, czy z prawicy, gdzie rozmowa z księżną by nie pomogła. Księżnej się nie odmawia - przypomniała osoba z jej bliskiego kręgu znajomych.
Uparta jak stado osłów
Księżna też nie odmawiała. Mimo skromnych możliwości starała się pomagać potrzebującym. - Trafiała do ludzi. Była postrzegana z sympatią być może dlatego, że spodziewali się jakiegoś ogromnego dystansu, a tu nagle spotykali osobę zupełnie bez dystansu - dywaguje lekarz księżnej.
- Mówiła, że jest uparta jak stado osłów. Nie jak osioł, ale jak całe stado. I rzeczywiście uparta była - wspominał Marię Krystynę Habsburg jej osobisty lekarz.
Autor: zś/ ola/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24